BONUS - MARATON PORNO NA PEDALSKIEJ (Zabójczy Duet)

Przed lekturą należy skonsultować się z psychiatrą, gdyż nasze twory niewłaściwe przyswajane zagrażają twojemu życiu lub zdrowiu.
~ Duet
***

Mimo później pory na ulicy Pedalskiej paliło się światło, a z środka dobiegały głośne śmiechy. Itami, Tsuki i Hidan siedzieli przed wielką plazmą tej drugiej, tak jak planowali.
Oglądali yaoice, jednocześnie pogryzając chipsy i pijąc jakieś energetyki tak jak planowali.
Czekali na resztę małp, które im zjedzą tuczące cholerstwa tak jak nie planowali.
– Ten maraton to był zajebisty pomysł – mruknęła Namida leżąc na kanapie, gdy Tsu wyłączyła DVD, dziewczyna się do niej uśmiechnęła.
– Bardzo jarające — błyszczące oczy mówiły, że mogłaby tak oglądać dalej do rana.
– Nawet ja się tu zgodzę. Były bardzo podniecające – Hidan wyszczerzył się, a dziewczyny zaczęły się śmiać. Według ich logiki chłopak, który jest fanem yaoi to gej. — W ogóle reszta nie długo powinna przyjść — dodał po chwili zerkając na zegarek nad drzwiami do kuchni. Jak na potwierdzenie jego słów zabrzmiał dzwonek. Mangetsu podniosła się z podłogi i poszła otworzyć. Głośne rozmowy wypełniły dom Tsuki. Wszyscy weszli do salonu i się rozsiedli. To znaczy Sasori i Deidara siłą zwalili It z kanapy samemu na niej siadając. Zyskali dzięki temu mrożące spojrzenie szarych oczu. Soli usiadła na fotelu a na jej kolanach Yami. Domi usiadła pod ścianą razem z Ush a Is na dywanie obok Itami i Tsu. Tobi zajął miejsce obok Hidana. Shinjya się skrzywił, gdy czarnowłosy zaczął jego znienawidzony temat „ Filozofia kucyków. Życie w świecie Pony”. Itachi razem z Kakuzu usiedli pod obok fotela i zaczęli spojrzeli na Tsu wyczekująco.
– Cóż przydałby się popcorn. Kto idzie go zrobić? – Posłała wszystkim spojrzenie pod tytułem ‘ja-się-nigdzie-nie-ruszę’.
– Ja pójdę – Deidara podniósł rękę i wstał. Razem z nim It — Jeszcze spali kuchnie. Przecież to blondynka – powiedziała i uchyliła się przed lecącą w jej stronę poduszką. Trafiła ona niczemu winną
Is.
W kuchni Douhito złapał paczkę kukurydzy i zamierzał ją wsadzić do kuchenki.
– Spierdalaj Dei, ty gotować nie umiesz - prychnęła Itami i odebrała chłopakowi popcorn.
– A ty niby umiesz?
– W porównaniu z tobą jestem mistrzem kuchni – odparła dumnie. Co z tego, że było to kłamstwo? Na fast-foodach się zna, a to już bardzo wiele.
– Też mi coś pani " mistrz". Nawet mikrofalówki nie umiesz włączyć – syknął blondyn i na powrót odzyskał popcorn.
– Wielkie mi rzeczy włączyć mikrofalówkę. Ha! – Zaśmiała się dziewczyna.
– Przynajmniej coś umiem, nie jak ty! Beztalenciu! ― Wykrzyknął Deidara i uśmiechnął się kpiąco.
– Ryby i dzieci głosu nie mają, więc szczymryj ― spojrzenie It miało temperaturę zera bezwzględnego. Niebieskooki się wzdrygnął. Z diablicami się nie zadziera, nie da się wygrać. Nie zauważył, kiedy odebrano mu paczkę z kukurydzą.
– Ej oddawaj!
– Mówiłam już, spierdalaj. Jeszcze kuchnie Tsu wysadzisz!
– Została stworzona bardzo artystycznie, więc powinienem ją wysadzić. – Chłopak zaczął się szarpać z Itami o popcorn. W pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny trzask. Paczuszka pękła.
– I co zrobiłaś idiotko!
– Ja?! No chyba cię pojebało pokurwieńcu – warknęła – Mówiłam żebyś wypierdalał, teraz zbieraj!
– No chyba kurwa w snach! – odszczeknął Dei. Oboje nie zdawali sobie sprawy, że od kilku chwil mają publikę. Dokładniej Hidana, Sasoriego i Tsuki.
– Ogarnij dupę i ruchy! Nikt nie będzie czekał – syknęła Itami.
– Czy ciebie już całkiem popierdoliło? Sama to sobie sprzątaj!
– Jak ci zaraz wykurwię w ten owłosiony łeb, to się obudzisz na ostrym dyżurze – Namida zaczęła podnosić pięść. Publika postanowiła zareagować. Sasori objął It w pasie i odciągnął od blondyna. Hidan złapał Douhito za kark. Tsuki stanęła pomiędzy nimi z wyciągniętymi rękami.
– Czy wy się pozabijać chcecie? ― siwowłosy przenosił spojrzenie to na jedno to na drugie.
– Zamknij dupę - mruknęła Namida.
– Ja rozumiem, że wy się naprawdę lubicie, ale to zły sposób okazywania uczuć – powiedziała Mangetsu tonem lekarza, a reszta parsknęła śmiechem.
– O co wam poszło? – Skorpion popatrzył pytająco na swoją dziewczynę, ale jej nie puszczał, wciąż się szarpała.
– O popcorn! – Wykrzyknęli oboje.
– Ta mała pizda się mądrowała - sarknął Dei.
– Kogo nazywasz pizdą, psi kutasie? Chcesz stracić te śliczne ząbki? A może poznać tajemnice dwudziestu jeden gramów? – Wysyczała szarooka i zaczęła się jeszcze bardziej wyrywać.
– Dobra już – powiedziała Tsu, ale ją zignorowali – Kurwa powiedziałam spokój! – Deidara i Itami łaskawie na nią spojrzeli, tym samym kończąc swój pojedynek na spojrzenia
– Ja zrobię ten popcorn, a ty – tu wskazała na wściekłą koleżankę – mi w tym pomożesz. A reszta wypierdalać, — gdy tylko za chłopakami zamknęły się drzwi Tsu popatrzyła na przyjaciółkę karcąco. Co prawda tylko udawała by rozładować atmosferę. Po chwili obie parsknęły śmiechem i zaczęły zbierać kukurydzę.
– Gdzie ten popcorn?– Mruknął Itachi, gdy chłopaki rozwalili się na kanapie.
– Problemy techniczne. Zaraz będzie - odparł Dei a reszta przyjrzała mu się podejrzliwie. Słyszeli krzyki, więc wiedzieli, że pewnie coś odwalił.
– Cóż jak nawet popcornu nie umiesz zrobić to się nie dziw – Hidan złośliwie się uśmiechnął. Douhito już miał mu odparować jakąś ciętą ripostą, gdy weszły dziewczyny z czterema miskami pachnącej masełkiem kukurydzy. Postawiły jedzenie w strategicznych miejscach i stanęły przed kanapą. Siedzący na niej Sasori i Deidara bez słowa zeszli. Woleli nie mieć nic wspólnego z ich pięściami, które by poznali gdyby nie zeszli.
— Tak w ogóle, jaki repertuar? – Soli siedząca pod Yamiko uśmiechała się spoglądając ciekawie na Duet, który był prekursorem tego spotkania.
– Cóż chyba wszyscy wiedzą, że to będzie noc hentai – Tsu zmierzyła ich wzrokiem. Ush pobladła.
— Hentaiów? Ale ja byłam pewna ze będziemy oglądać anime! – Wykrzyknęła i poczerwieniała.
— Ależ Ushio! Hentaie to też anime! — Yami podniosła ręce jakby ogłaszała radosną nowinę.
– A wal się. Więcej cię nie będę słuchać – Tachibana podniosła się i obrzuciła ich oburzonym spojrzeniem – Ja spadam.
– Ush nie idź ­– mruknęła Itami – obejrzysz i nauczysz się czegoś. To będzie bardzo kształcące – zachichotała w rękaw a razem z nią Tsu.
– Ush idę z tobą. Hentaie są obrzydliwe – Isabel również się podniosła i skierowała do korytarzyka. Po chwili weszły ubrane i powiedziały – Miłego oglądania – i zniknęły za drzwiami. Hidan złapał pierwszą lepszą płytę i poszedł ją odpalić. Po drodze wyrżnął o plecak Itami, który leżał obok odtwarzacza. Wyskoczyła z niego biała smuga i wskoczyła na głowę Tsu. Dziewczyna syknęła, gdy pazury wbiły jej się we włosy.
– Tomoe, co ty tutaj robisz? – Itami uśmiechnęła się słodko do dużej ilości białego futra. Tym futrem okazał się jej lis polarny. Prezent od wujka ze strony ciotki. Wyciągnęła ręce i delikatnie zdjęła zwierzątko z czarnych włosów Tsuki.
– To ty masz lisa?– Yami podbiegła do niej, ale Tomoe warknął.
– Uważaj. Mało, kogo akceptuje. Ja osobiście poza mną znam dwie osoby­– Shinjya przyglądał się ciekawie jak It razem z Tsu głaszczą stworzonko, by bez ostrzeżenia wyrwać je i posadzić sobie na kolanach. Wyciągnął rękę by go pogłaskać, ale poczuł tylko wielki ból. Lis go ugryzł. Czerwona ciecz popłynęła mu po dłoni.
– Tomoe, co ty wyprawiasz? – Warknęła przerażona Namida, a wszyscy pomyśleli, że martwi się o Jashinistę – Chcesz mieć syfa na języku?! – złapała Tomoe i usadziła sobie na kolanach. Po krótkiej chwili ziewnął i zasnął.
– Ej, zamówmy pizzę! – Wykrzyknęła Yami uśmiechając się wesoło.
– Heee? – Jęknął Kakuzu i spojrzał na nią wkurwionym wzrokiem. On na to łożyć kasy nie będzie!
– To świetny pomysł– stwierdziła Domi mając najwyraźniej gdzieś, co jej chłopak myśli na ten temat. Wszyscy poparli ten pomysł, i po chwili Soli dzwoniła po serową przyjemność.
– Tak w ogóle to gdzie jest Nagato? –Hattori rozejrzała się i zajrzała za fotel, na którym aktualnie urzędowała.
– Mówił, że musi coś na komputerze zrobić – powiedział Itachi. Tobi uśmiechnął się szeroko i krzyknął
–Pewnie będzie nasmerfiać Gargamela! —Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem. Tsu trzymała It za ramię i z trudem wypowiedziała
– I po co my mu pokazywałyśmy tę stronkę?
– Dla takich akcji jak ta, mogę mu ich setki pokazać – wyszeptała Itami między spazmami śmiechu.

W jedenaście osób oglądali kolejny już hentai zabrany z domu Ero-psorka, na wielkiej plaźmie w salonie Tsu. Dziewczyny leżały rozwalone na fotelach i kanapie, a chłopcy cisnęli się na puchatym dywanie. W pewnym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
― Pewnie pizza. ― stwierdziła Yami.
― No… ― odmruknęli chórkiem, przypatrując się, jak bohaterowie anime uprawiają dziki seks po raz trzeci w przeciągu kilku minut.
― Kto idzie?
― Kakuzu. ― znów odparli jednocześnie.
― Czemu ja?! ― oburzył sie chłopak, ale nikt go nie słuchał. Został jedynie wygoniony ruchem ręki. Z ciężkim westchnięciem podniósł się i podszedł do drzwi. Otworzył je gwałtownie, gdy wkurwiający dźwięk uparcie nie przestawał podrażniać mu uszu.
Zlustrował chłodnym spojrzeniem dostawcę. Na widok morderczego wzroku Saifu, mężczyzna wyprostował się jak struna i podał mu pudełka.
― Czterdzieści dwa złote, pięćdziesiąt groszy... ― wydukał.
Czarnowłosy zmarszczył brwi i zerknął na zegarek. Potem oceniająco zważył zamówiony produkt w ręce i otworzył każde z pudełek, czujnie badając temperaturę zamówienia.
― No chyba sobie żartujesz! ― prychnął oburzony ― Nie dam ci za to więcej, niż trzech dych.
― Ale taka była cena zamówienia!
― Ale ta cena nie jest wprost proporcjonalna do temperatury i czasu realizacji! Trzydzieści złotych i ani grosza więcej!
― Proszę nie żartować!
― Jestem śmiertelnie poważny! Nie jestem zadowolony z produktu, wiec nie zapłacę!
Tymczasem w salonie wszyscy siedzieli obróceni przodem do przedpokoju, skąd dochodziły wrzaski Kakuzu i sprzedawcy. Trwało to kilka minut, aż w końcu Domi podniosła się i rozeźlona przeszła do korytarza. Chwyciła Kakuzu za bluzkę i przerywając mu w pół zdania, wciągnęła do mieszkania.
― Przepraszam. Mój niewolnik seksualny wciąż potrzebuje tresury. ― Uśmiechnęła się słodko do dostawcy i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Potem wściekła odwróciła się do chłopaka. ― Choć raz wżyciu nie rób problemów! ― warknęła, zabierając od niego pudełka. Nie zrobiła kroku, gdy na nowo rozległo się nieśmiałe pukanie. Zatrzymała się gwałtownie. Ach, no tak. Powinna przecież zapłacić… Znowu otworzyła drzwi, zabrała brunetowi pieniądze z dłoni i wcisnęła je mężczyźnie po drugiej stronie. ― Masz i wypierdalaj. ― mruknęła i po raz kolejny trzasnęła drzwiami. Nie czekając na chłopaka, przeszła do salonu. ― Dobra kochani! Żarcie przyszło!

Dwie godziny później, po spożyciu większości zamówionej pizzy i opróżnieniu przynajmniej połowy piw, po których puszki aktualnie walały się obok kanapy, wszyscy byli już nieco podpici i nikt nie oglądał już filmów.
Yami przysnęła na ramieniu Tobiego, który niedługo potem też odleciał do tęczowej krainy kucykowych snów, Itachi i Hidan siedzieli po przeciwległych bokach stołu i turlali do siebie puszkę, Kakuzu siedział pod ścianą i uparcie przeliczał pieniądze, których nominały jak na złość zaczynały mu się powoli plątać, a Domi się z niego śmiała.
Soli z pomocą markera ozdabiała policzki śpiącego Tobiego najróżniejszymi tworami, począwszy od symbolu Jashina wokół lewego oka, poprzez wąsy „Like a Sir”, na pająku wychodzącym z nosa kończąc. Co trochę zanosiła się chichotem, ale na jej szczęście chłopak spał zbyt mocno, żeby się teraz obudzić.
Tsu walnęła się na sofę, tuż obok Sasoriego. Akasuna posłał jej podejrzliwe spojrzenie. Z całej grupy był chyba najtrzeźwiejszy. A w każdym razie na tyle, żeby ogarniać, co się wokół niego dzieje. Kiedy Mangetsu oparła się na jego ramieniu i posłała mu zawadiacki uśmieszek, zmarszczył brwi.
― Co ty odwalasz, karlico? ― warknął.
Dziewczyna zachichotała cicho.
― Oj Sasori, dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły? ― mruknęła z wyrzutem i oparła się na jego ramieniu, ciasno obejmując rękę chłopaka. ― Zostańmy przyjaciółmi, co ty na to?
― Że kurwa jak? ― wysyczał.
― Najlepszymi przyjaciółmi! ― kontynuowała zachwycona, całkowicie ignorując poprzednie pytanie. Podniosła lekko głowę i spojrzała na niego roziskrzonymi oczyma. ― Masz piękne oczy, wiesz? Takie brązowe! ― westchnęła.
― Mangetsu, ogarnij się. ― jęknął i poszukał wzrokiem swojej dziewczyny, albo Deidary, albo kogokolwiek. Na widok lekko podpitej Namidy, siedzącej na kolanach równie podpitego blondyna, wydał z siebie głośne „eh?!”. Dziewczyna szeptała mu coś na ucho, co chwila zanosząc się z chłopakiem głośnym śmiechem. W pewnej chwili Douhito odchylił się w tył i zleciał na podłogę, ciągnąc za sobą It. Ponownie parsknęli śmiechem. Czując, jak coś obejmuje go w pasie, drgnął i znowu przeniósł spojrzenie na czarnowłosą.
― Jesteś ciepły, Sasori! ― oderwała się od niego. ― Może masz gorączkę? ― mruknęła cicho i nim zdążył odpowiedzieć, przylgnęła dłonią do jego czoła. ― Niee, to nie to…
― Ty jesteś pojebana. ― stwierdził oschle. Mangetsu odsunęła się od niego.
― Dlaczego jesteś dla mnie taki… Taki… ― zaczęła szlochać ― Taki podły! ― Zakryła twarz dłońmi, pochlipując cichutko. Jej ramiona drżały lekko. Sasori otworzył szeroko oczy. No chyba nie bardzo! Jeszcze tego brakowało, żeby mu tutaj ryczeć zaczęła!
― Mange... Tsuki. ― poprawił się szybko. ― Ogarnij się dziewczyno, zaczynam się ciebie bać. ― syknął przez zaciśnięte zęby. ― Tsuki! ― Potrząsnął nią. Dziewczyna pokręciła głową, wciąż zakrywając twarz dłońmi.
― Jesteś taki nieczuły! Dlaczego ty mnie tak strasznie nie lubisz, co?! ― wykrzyczała, okładając go pięściami po klatce piersiowej. ― Ty idioto! Ty bezuczuciowy dupku! Nienawidzę cię, słyszysz?! Nienawidzę! To wszystko twoja wina! Z nami koniec!
― Jakimi „nami”?! Nigdy nie było, nie ma i nigdy nie będzie „nas”! ― krzyknął.
― DUPEK! ― wrzasnęła i strzeliła mu z liścia.
Tym czasem Itami i Deidara leżeli w najlepsze na podłodze. Blondynowi jakoś niespecjalnie chciało się podnosić z paneli, a It było wygodnie, więc i ona nie narzekała…
― Hej, Dei… ― mruknęła cicho dziewczyna.
―Mmmm?
―Mogę cię uczesać? ― uśmiechnęła się słodko. Chłopak rozważył szybko wszelkie za i przeciw, o ile rozważaniem można nazwać szybką kalkulacje w stylu „Tak, nie? Tak!” i skinął ochoczo głową.
― Tsuki, geju! Gdzie masz gumki?! ― ryknęła na przyjaciółkę.
― Nie mam, muszę kupić! ― odkrzyknęła Mangetsu, jednocześnie okładając pięściami Jashinowi ducha winnego Sasoriego.
― Nie TE gumki, pedale! Do włosów!
― No to mów kurwa, a nie! W drugiej szufladzie, w szafce pod lustrem, w przedpokoju są!
― Frajer. ― warknęła pod nosem Namida i ruszyła w kierunku korytarza. Po drodze potknęła się o stos puszek i wyrznęła plackiem o podłogę.
― Hahaha, ciota! ― zaśmiała się głośno Tsuki, w tym samym momencie częstując Sasoriego prawym sierpowym.
Po zakończeniu jakże inteligentnej konwersacji, każda zajęła się przerwanymi zajęciami. Tsuki wróciła do ubijania Skorpiona, a Itami zaczęła szperać po półce. Jakby zależało od tego jej życie, wybierała starannie kolejne frotki. Oceniającym wzrokiem zlustrowała dwie kolejne. Do wyboru miała czerwoną, albo srebrną z koralikami, również w tym samym kolorze. Zdecydowała się w końcu na tą druga i zadowolona wróciła do Deidary. Usiadła za nim i zastanowiła się chwilę, jak go uczesać.
Stwierdziła, że najlepszym wyjściem będzie zrobienie mu warkoczyków. Ale nie takich zwyczajnych. Będzie ich mnóstwo i gęsto! Na całej głowie!
I tym sposobem zaczęła zaplatać chłopakowi włosy.

Minęła kolejna godzina.
Kolejna godzina spędzona na opróżnianiu kolejnych piw.
Najebani w trzy dupy postanowili zagrać w karty na wyzwania. Podzielili się na pary: Itami i Tsuki, Sasori i Deidara, Hidan i Itachi, oraz Soli i Domi.
Yami i Tobi w dalszym ciągu spali w najlepsze, teraz już oboje poozdabiani malunkami Shiroi, a Kakuzu nadal  fochnięty na swoją dziewczynę o pizzę i niewolnika seksualnego, odmówił gry.
W takim oto składzie rozsiedli się w kółku. Dodatkowo postanowili urozmaicić grę o zadania dla przegranego.
Teraz była kolejka Hidana i jako rozdający, to on wydawał polecenie dla przegranej drużyny. Kiedy rzucił ostatnią kartę, tym samym kończąc partię, wszyscy w skupieniu zaczęli podliczać punkty.
Po kilku minutach było wiadome, kto tym razem przegrał. Padło na drużynę Deidary i Sasoriego. Chłopcy posłali Shinyi zamglone od nadmiaru alkoholu, wyzywające spojrzenia. Siwowłosy uśmiechnął się złośliwie i wymienił z Tsuki i Itami porozumiewawcze spojrzenia.
― Więc… ― odezwał się melodyjnie i zachichotał. ― Więc…
― Hmm?
― Co? ― uśmiechnął się głupkowato.
― Więc co?
― Więc co, co?
― Zadanie ty Siwcu nieurchany! ― prychnął Sasori.
― Aaaaa… Macie się nawzajem rozebrać.
― Pojebało! ― warknęli oboje. Jednak próba wstania i przywalenia Jashiniście spełzła na niczym. Oboje zachwiali się przez zbyt gwałtowne podniesienie do pionu i równie gwałtownie wylądowali z powrotem na tyłkach.
Powarkując pod nosem, obrzucili całe towarzystwo. Wszyscy przyglądali im się z kpiną. Wszyscy, prócz Tsuki- ona gdzieś zniknęła.
Nagle rozbrzmiały takty jakiejś piosenki, informując ich o miejscy pobytu czarnowłosej. Po chwili przeskoczyła przez oparcie i wylądowała obok Itami. Poruszając głową w rytm Cherry Bomb, uśmiechnęła się „po swojemu”, przygryzając lekko dolną wargę i zlustrowała ich lubieżnym spojrzeniem. Wtedy już byli pewni, że to musiał być jej pomysł. A w każdym razie po części…
Duet był niebezpieczny.
Pijany Duet- nieobliczalny.
Deidara westchnął ciężko i chwiejnie podniósł się na nogi. Podszedł do Hidana i zabrał mu sprzed twarzy butelkę, która niewiadomo kiedy, Siwy wygrzebał z plecaka Kakuzu. Przytknął wylot szyjki do ust i upił pokaźny łyk. Potem zerknł przez ramię na Sasoriego.
― NIE! ― wrzasnął Akasuna, patrząc jak blondyn z każdym następnym krokiem podchodzi coraz bliżej. ― WON ODE MNIE! DEIDARA! ― wyciągnął przed siebie dłoń, jakby to miało go uchronić od wykonania zadania. Niestety. Douhito chwycił pewnie jego nadgarstek i podciągnął do pionu. Sasori wleciał w niego, przywierając całym ciałem do ciała przyjaciela.
Douhito uniósł dumnie głowę i uśmiechnął się prześmiewczo.
― Tchórzysz, Skorpionie? ― wymruczał mu do ucha. To podziałało na Akasunę niczym płachta na byka. Prychnął wyniośle pod nosem i odepchnął od siebie chłopaka.
― Chyba śnisz. ― wysyczał.
Wsunął palec za przyluźne spodnie Deidary i przysunął do siebie blondyna. Ten z kolei zakradł się dłońmi pod jego bluzkę i zaczął błądzić po ciele czerwonowłsoego, jednocześnie podciągając ja w górę. Już po chwili pierwsza cześć garderoby- czarny tiszert Sasoriego odleciał gdzieś w bok, lądując na głowie Itami. Dziewczyna zachichotała, ściągając go w dół.
Gdy poszła w ruch bluzka Deidary, Tsuki zagwizdała na placach i roześmiała się głośno. Akasuna, nie całkiem świadomie zresztą, przylgnął biodrami do bioder kumpla i zaczął pomagać mu z koszulką, którą on zdążył już podciągnąć do połowy. Potem sięgnął do jego spodni. Zahaczył placem o szlufkę i jednym ruchem, zsunął jeansy z bioder blondyna.
― Kręcisz to? ― Tsuki szepnęła do Itami, nie spuszczając wzroku z zabawiających się chłopaków.
― Ba. A ty?
― No raczej…
W czasie tej krótkiej wymiany zdań, Deidara zdążył już dobrać się do rozporka Sasoriego i rozsunąć go sprawnie. (Wiem co sobie myślicie, zboczuchy! *w*- dop. Tsu) Wślizgnął się dłońmi za materiał spodni czerwonowłosego, prosto na jego tyłek i zsunął je w dół, ściągając tym samym jeansy. Szybko pozbyli się niepotrzebnych ubrań.
Teraz został im już tylko jeden, drobny szczególik- bielizna.
Deidara zaczął bawić się gumką od bokserek Skorpiona. Raz niechcący ześlizgnęła mu się z czubka palca i strzeliła w podbrzusze chłopaka, przez co syknął cicho, niemalże doprowadzając Duet do krwotoku. Chwycił dłoń blondyna, aby ten ściągnął wreszcie niepotrzebny ciuch. No bo na co komu bokserki…?
W momencie, gdy Deidara prawie pozbawił kumpla bielizny, rozległy się wrzaski z domu obok. Tomoe, do tej pory śpiący na  fotelu. Momentalnie zerwał się na nogi i wskoczył przerażony na pierwszą osobę, jaką zauważył- na Sasoriego.
Rozwścieczeni obrócili głowy w kierunku okna. W domu obok paliło się światło, a w oknie widać było kłócącą się parę. Bez zastanowienia skierowali się do wyjścia.
Reszta towarzystwa spojrzała w ślad za nimi, a potem jak na sygnał zerwali się i pobiegli w ślad za chłopakami.
Oni tym czasem zatrzymali się przed drzwiami sąsiedniego domu i zapukali głośno do drzwi. Otworzył im jakiś mężczyzna.
― O co cho… ― zamilkł w połowie zdania, lustrując przybyszów zdezorientowanym spojrzeniem. No bo… Co w środku nocy robią przed jego domem jacyś chłopcy. W samej bieliźnie. Jeden z bokserkami opuszczonymi do połowy, a drugi z kilkudziesięcioma warkoczykami na głowie, sterczącymi we wszystkie strony i lisem pod pachą…?
― Jak się kurwa chcecie kłócić, to gdzie indziej! Przez was Tomoe nie może spać! ― krzyknął z wyrzutem i wskazał liska.
― Dokładnie! Dobrze mu powiedziałeś! ― przytaknął Sasori. Nie czekając na odpowiedź, odwrócili się tyłem do sąsiada Tsuki i obejmując się w pasie, skierowali z powrotem do domu. Mężczyzna zamrugał zdezorientowany, a gdy jego wzrok przypadkiem spoczął na pośladkach Sasoriego, speszony wycofał się do mieszkania.

***

Domi razem z Itami klęczały za ścianą jakiegoś budynku. Czekały aż policja, która je goniła przejedzie. Gdy syrena się przybliżyła wstrzymały oddech. Po chwili go wypuściły. Radiowóz się nie zatrzyma.
– Było blisko, dobrze, że psy są tępe – mruknęła Domi odpalając fajkę i częstując nią It. O dziwo dziewczyna wzięła i bez zbędnych ceregieli zaciągnęła się. Widząc pytające spojrzenie Kamani uśmiechnęła się i powiedziała – Dawno temu po każdej kłótni z braćmi odpalałam papierosa, już tego nie robię…No, poza dziś – zaśmiała się, – kiedy robimy kolejną taką akcje?– Dodała.
– Nie sadziłam, że ich w ogóle spotkamy– mruknęła czarno oka.

– Wszyscy znają plan?– Zapytała Tsu sepleniąc. Odpowiedziało jej tylko ogólne mruknięcie zgody. Itami wstała i podeszła do już śpiącego Itachiego. Wsadziła mu rękę do kieszeni i wyjęła pęk kluczy. Chłopak złapał ją za rękę i przez sen przyciągnął do siebie. Widząc te scenę Hidan, Tsu i Domi zaczęli ze śmiechu się tarzać. Namida zmrużyła oczy i posłała im spojrzenie mówiące „pomóżcie-mi-bo-was-kurwa-zajebie”. Tsuki razem z Domi zbliżyły się i zaczęły wyplątywać ją z objęć Uchihy. Po chwili była wolna. We czwórkę poszli do korytarzyka i ubrali buty oraz bluzy. Gdy mieli wyjść stanęła za nimi postać, która mogła ich marzenia zniszczyć.
– Ej, a wy gdzie? – Sasori poważnie się zmartwił. Jego dziewczyna w dodatku pijana gdzieś wychodzi o trzeciej w nocy sama? Bo Domi, Tsuki i Hidan, jako towarzystwo się nie liczy. Dziewczyny zmrużyły oczy. Jeśli Sasori jedyna w miarę trzeźwa jednostka w tym pomieszczeniu zorientuję się, że coś planują to z zabawy nici. Itami uśmiechnęła się i powiedziała – Przewietrzyć się – nim Sasori zdążył coś powiedzieć wszyscy zniknęli za drzwiami. Na dworze It od razu podeszła do swojej R1-ki. Domi popatrzyła na nią sceptycznie. Chyba sobie żartuje. Albo po prostu jest za mocno najebana.
– Ty masz zamiar jechać? Motocyklem? Po pijaku? Z trzema pasażerami? – Gdy Kamani to powiedziała Tsu i Hidan zaczęli lać się ze śmiechu.
Czemu nie? – Dziewczyna popatrzyła na nią twardo, I tak pojedzie. Domi może biec za moto, co najwyżej jak nie chce wsiąść, bo z resztą problemu nie będzie.
–A nie zabijesz nas? – Kamani spojrzała na nią nie pewnie. Nie ma zamiaru skończyć, jako czerwona plama na asfalcie.
– Nie. Sam fakt, że jeszcze żyję mówi sam za siebie – Itami uśmiechnęła się i złapała kask, drugi (Sasoriego) podając koleżance. Wsiadła i odpaliła moto. Podczas gdy Samael się rozgrzewał za nią usiadła Tsu i objęła ją w pasie chichocząc.Za Tsu usiadła Domi w kasku, bo jej nie ufała. Za Domi z szerokim uśmiechem usiadł Hidan. Po chwili It, zaczęła powoli ruszać.
– Tylko nie jedź za szybko – krzyknęła Domi.
– Nie martw się. Trzystu nie przekroczę, chyba, że nas policja będzie chciała złapać – na te słowa zaśmiali się. Na Zadupiu o tej porze nic nie jeździ. Po chwili ruszyli. Sasori usłyszał ryk silnika i momentalnie zamarł. Gdy się otrząsnął podbiegł do okna i zobaczył postać swojej dziewczyny z Tsuki, Domi i Hidanem na motocyklu… Był zdziwiony i wkurwiony. Co one sobie z Mangetsu wymyśliły? W cztery osoby na R1? - Zadał sobie pytanie w myślach patrząc na oddalające się światła.
Jechali środkiem ulicy. Tsuki machała rękami na wszystkie strony i krzyczała do akompaniamentu z Shinjyą. Spacerujący o tej porze w około ludzie…, czyli zazwyczaj menele, pijacy, bezdomni i prostytutki patrzyli na nich szeroko otwartymi oczyma. Wydawało im się, że są w filmie i wszystko dzieję się w zwolnionym tempie. Czarna Yamaha R1 wiozącą 4 osoby, ( co jest fizycznie niemożliwe, ale jebać - dop It.) To nie codzienny widok. Wiadomo było, kto jedzie, bo tylko jedna dziewczyna posiadła ten motocykl i tylko ona i jej znajomi byli tak popierdoleni by jechać w kilka osób.
– Łuhu! To jest życie dziwki! – Wydarła się Tsuki i zaśmiała. Namida lekko przyśpieszyła, więc była zmuszona złapać się jej. Po niecałych dwóch minutach stali przed domem Uchihów. Domi zdjęła kask i powiedziała – To było zajebiste.
– Jak w filmie – dodał Hidan.
– Epickie do kwadratu - złapała klucze, które jej rzuciła It i podeszła do drzwi.
– My będziemy patrolować – zaoferowała Kamani łapiąc Siwego za kudły. Mangetsu i Namida weszły do środka. Nie starały się być cicho, bo, po co? Dostały się na piętro i zajęły gabinet. Zaczęły tam hałasować. Po chwili pojawił się kot Itachiego.
Sasuke usłyszał jak ktoś łazi w pokoju obok. Zaspany zgramolił się z łóżka i ruszył w tamtym kierunku. Zajrzał do gabinetu. Na środku pokoju dostrzegł obrócony tyłem do wejścia fotel. Wszedł głębiej. Nagle drzwi za nim zatrzasnęły się z hukiem. Przerażony obejrzał się i zobaczył zacienioną postać dziewczyny. Uśmiechnęła się kpiąco a potem podniosła wzrok ponad postać chłopaka. Sasuke zerknął w tamtym kierunku. Fotel obrócił się powoli przodem do niego. Zauważył, że siedzi w nim druga dziewczyna. Na jej kolanach leżał czarny pers. Przejechała dłonią po jego grzbiecie łypnęła groźnie na czternastolatka.
– Pewnie zastanawiasz się, co tu robimy... – Odezwała się grobowym głosem. –Stęskniłeś się, Sasuke? – Czarnowłosa uśmiechnęła się upiornie, a Itami pchnęła go do przodu, pętając nadgarstki sznurem, który nie wiadomo skąd pojawił się w jej dłoniach. Uchiha próbował się wyrwać, ale miał ja mocno związane ręce. Itami zawiązała mu oczy i uśmiechnęła się do Tsu.
– Co z nim zrobimy?– spytała poważnie szarooka.
– Hmm chyba wiem. Chodź – Tsu skierowała się do łazienki.
– Masz farbę do włosów? – w odpowiedzi It wyjęła z plecaka dwa opakowania.
– Blond i róż? Na chuj dwie ? – Tsu się zachwiała.
– Na czarnych róż nie wyjdzie – Itami zachichotała. Zaczeły przygotowywać farby to użycia. Po piętnastu minutach wyszły i złapał chłopaka za uszy. Pociągnęły do łazienki i nałożyły blond farbę, w miedzy czasie Sasuke się wydzierał, że nie chcę. Itami była zirytowana jego ciągłymi jękami. Poczęstowała go swoim prawym sierpowym i dziecko się rozpłakało. Tsu również go okładała. Po pół godzinie siedział przed nimi zapłakany blondynek z połową włosów różową. Zabrakło im farby i zrobiły mu tylko prawą stronę różową. Itami cyknęła fotę i się zaśmiała.
– Czegoś mi tu brakuję…– zaczęła granatowo oka.
– Powinnyśmy mu zgolić brwi. I grzywkę – Itami podsunęła swój pomysł i się zachwiała. Jednak trochę wypiła.
– Przestańcie! Jesteście pijane! – Wykrzyknął zapłakany Sasuke a Duet się zaśmiał.
– Masz rację jesteśmy najebane…- zaczęła Tsuki przy każdym słowie go uderzając.
– Ale na trzeźwo też byśmy to zrobiły – dokończyła It, i zaczęła golić mu brwi. A raczej jedną brew by wyglądał jeszcze bardziej komicznie. Gdy skończyły strzeliły mu kilka fotek i wyszły z łazienki. Zostawiły go związanego na kafelkach. Jak Itachi wytrzeźwieje to go rozwiąże. Zadowolone z siebie zeszły na dół i wyszły zamykając drzwi na klucz. Na pytające spojrzenie Hidana i Domi odpowiedziały uśmiechem i pokazały im fotki. Zaczęli się tarzać po ziemi ze śmiechu.
– Dooobra masz plakaty yaoi? ­– Tsu spojrzała pytająco na Namidę. Mimo iż była pijana to była zdecydowana, co robić.
– Taa – odparła i się zaśmiała – wyobraź sobie, jaka będzie jej reakcja – dodała zginając się w pół ze śmiechu.
– Is i pokój pełen plakatów yaoi lool – wykrzyknął Hidan. Śmiali się tak jeszcze kilka chwil. Później Itami wyjęła z plecaka słoik z budyniem i gumki. Podała Hidanowi i razem z Domi wsiadły na motocykl i ruszyli a Tsu razem z Hidanem do Ushio.
– Itami chyba mamy problem – czarnooka starała się przekrzyczeć wiatr.
– He? – It wydała typowy dla siebie pytający dźwięk nawet się nie odwracając.
– Zerknij w lusterko! – Niechętnie spełniła jej prośbę i zaklęła. Skąd tu kurwa są psy o tej porze?­ Jak je złapią to straci prawko. Kurwa. Warknęła do siebie i wrzuciła szósty bieg. Po kilku sekundach przekraczały grubo ponad, dwieście ale policjanci się nie poddawali. Itami skręciła w jakąś uliczkę i wjechała do bramy. Na podwórku wyłączyła silnik i wciągnęła Domi za mur jakiegoś zrujnowanego budynku.

– Wiesz jak trafić stąd do Is?– Domi popatrzyła na nią pytająco. Nie wiedziała gdzie są.
– Pewnie ona mieszka trzy czy cztery ulice dalej – wyszły z podwórka i zaczęły iść w stronę Hozuki.
Na ulicy nie paliło się wiele latarni, ale było względnie widno. Gwiazdy i księżyc schowały się za chmurami. Przed dziewczynami majaczyła się postać prostytutki schodzącej w kółko. Panienka była ubrana w różową sukienkę i wysokie również różowe szpilki. Do tego czarne włosy i usta umalowane na czerwone, i oczy zrobione na lalkę barbie. A one były pijane. Idealne połączenie. Objęły się i zaczęły śpiewać na cały głos, ­– „ Gdy cię ujrzałem myślę kurwa, co za bagno…– panienka odwróciła się i spojrzała na nie z wyrzutem One jakby tym zachęcone ciągnęły –… Jesteś najgorszą kurwa pierdoloną szmatą… – malowana barbie zaczęła do nich iść – …
Może chcesz znaleźć w życiu swoje miejsce lacho...dziewczyna stanęła przed nimi i założyła ręce na swoje wypchane piersi.
– Czekam na przeprosimy ­– uśmiechnęła się do nich złośliwie oczekując wyrazu szacunku. Domi razem z It minęły ją śpiewając ostatni wers ­–… Możesz w burdelu tak skomleć jebana szmato” – przez kilka metrów towarzyszyły im jeszcze wrzaski obrażonego pudła. Stanęły na ulicy Dinozaurowej i zaczęły się skradać. W duchu cieszyły się, że zostawiły motocykl ukryty w podwórku. Idąc tak skulone o mało nie dostały zawału. Jakiś bezpański kot przewrócił kosz na śmieci i je wystraszył. Pod płotem Is rozejrzały się. W żadnym z okien nie paliły się światła.
– Otworze zamki – powiedziała Domi i nie zważając na protest koleżanki i słowa „Is ma alarm zamontowany” podeszła do drzwi i wyjęła spinkę. Po dziesięciu minutach mozolnej pracy zamek nawet nie drgnął. Dziewczyna otarła spocone czoło i odeszła kilka metrów od drzwi. Za cel obrała sobie balkon. Gdy miała rozpocząć bieg Itami ją zatrzymała.
– Długo masz zamiar się tak męczyć? – Kpiący uśmiech rozświetlał jej wargi. Wyglądała jak normalna trzeźwa Itami. Efekt niszczyły tylko oczy, w których były zwężone źrenice. Zawsze były rozszerzone jakby ćpała…Może ćpała? W końcu to członkini Duetu…takich jazd nie można mieć na trzeźwo – zadała sobie pytanie w myślach.
– Masz jakiś lepszy pomysł – sarknęła posyłając jej niedowierzające spojrzenie. W odpowiedzi usłyszała brzęk, który rozniósł się echem po cichej ulicy.
– Może by tak… użyć kluczy? – Powiedziała i podeszła do drzwi. Otworzyła je bezgłośnie i dała jej znak ręką by się ruszyła.
– Skąd je masz? – Cichy szept Domi, przeciął powietrze i dodarł do It.
– To hm, długa historia… Zresztą kotku my mamy klucze do szkoły – po tym zdaniu Domi postanowiła milczeć.
To, że Duet jest nienormalny – wiedzieli wszyscy.
Po cichu weszły na piętro gdzie jest pokój rodzeństwa Hozuki. Stanęły przed trzema pokojami.
– Który jest Is? – Dom popatrzyła na drzwi, ale nie wiedziała. Alkohol za bardzo szumiał jej w głowie.
– Ten po lewo – It wskazała palcem właściwe drzwi – na środku jest Suigetsu a po prawo Mangetsu. Mówiąc to podeszła do środkowych drzwi. Odwróciła się do Domi i przyłożyła palec do ust. Po cichaczu otworzyły drzwi. W środku panował nieprzenikniony mrok. It wyjęła z plecaka plakaty i podała Domi. Kamani z szatańskim uśmiechem zaczęła je przyczepiać do wszystkiego, ścian, mebli… W między czasie Itami wyjęła bitą śmietanę. Powoli jakby z namaszczeniem zaczęła ozdabiać poduszkę pod głową chłopaka. Teraz, gdy tylko się ruszy będzie uwalony białym lepkim przywodzącym na myśl… Rozległ się huk i Itami zamarła stojąc nad młodym Hozuki. Chłopak poruszył się, ale nie obudził. Odwróciła się powoli i zobaczyła Domi lezącą obok biurka.
– Kurwa, kto zostawia na środku pokoju buty? – warknęła czarnooka i podniosła się – Zadanie wykonane – uśmiechnęła się i przybiła z It żółwika. Powoli na palcach wyszły z pomieszczenia i skierowały się do drzwi Is. Przed wejściem It podała jej puszeczkę z bitą śmietanką. W środku Kamani podeszła do śpiącej Is. Nie tylko użyła bitej śmietany, którą dziewczyna miała dosłownie wszędzie, ale wyjęła też z kieszeni marker, który zajebała Soli. Narysowała jej kocie wąsy i czarny makijaż wokół oczy. Zerknęła, co robi Itami i się wkurwiła. Podczas gdy ona naraża swoje życie malując Isabel, Namida grzebała coś w laptopie.
– Co ty robisz? – Warknęła wściekła.
– Ustawiam jej yaoi na tapetę – Powiedziała mając gdzieś jej wkurwianie. Wyłączyła komputer i wstała – Spadamy – mruknęła i podeszła do okna.
­– Oknem?
– Wsłuchaj się – Domi przymknęła oczy i zaczęła nasłuchiwać. Ktoś łaził na dole. Szybko i chwiejnie podeszła do It, która już się przeciskała i miała zamiar na drzewo skakać. Co prawda udało jej się, ale na konarze promile w jej krwi dały o sobie znać. Prawie zleciała. Gdy już zeszły skierowały się w stronę motocyklu Itami, wyśpiewując piosnki polskich raperów na zmianę z gwiazdami j-rocka. Chuj, że ktoś je usłyszy.

***

Podczas, gdy Itami i Domi zakradały się do Isabel, Tsuki zataczając się
obok Hidana podeszła pod dom Ushio. Światła były pogaszone, a piosenki ONE OK. ROCK nie rozbrzmiewały w pokoju dziewczyny, tak jak zwykle miały w zwyczaju.
Czyli spała.
Zatrzymała się pod drzewem i zadarła głowę do góry, wbijając wzrok w okno przyjaciółki. Potem zerknęła ponaglająco na Shinyę. Chłopak ruszył w jej kierunku. Po drodze zahaczył o jakiś wystający korzeń i z głośnym „kurwa” wyjebał na twarz.  Kiedy wreszcie doczłapał się do Tsu, dziewczyna zabrała mu słoik z budyniem i sznureczek prezerwatyw, a potem strzeliła w łeb.
― KURWA ZA CO!?
Jeb- znowu go walnęła, gromiąc wzrokiem.
― NO KURWA ZA CO!?
I znowu.
― Zamknij się bo wszystkich obudzisz. ― warknęła lodowatym tonem, wbijając palce w jego policzki i zniżając jego twarz do poziomu swoje. ― ROZUMIESZ?
― Ta. ― bąknął cicho.
― Świetnie. ― zaświergotała słodko i odkręciła słoik. Wcisnęła naczynie z powrotem w ręce Siwego  i chwyciła zębami róg pierwszego z opakowań, po chwili je rozrywając. Pomiędzy spazmami śmiechu wydobyła ze środka prezerwatywę i obróciła się do chłopaka. ― Dobra, dawaj łyżkę. ― wyciągnęła przed siebie dłoń, oczekując, że zaraz dostanie sztuciec.
― Ły- Łyżkę? ― zamrugał zdezorientowany.
― No, a czym chcesz to durniu nałożyć do tych gumek?
― Nie mówiłaś nic o łyżkach… ― bąknął obrażony.
― Jashinie co za cioł… ― jęknęła teatralnie Mangetsu.  ― Teraz sam se to ładuj do środka!
― Niby jak?!
― RĘCZNIE. ― zachichotała i mrugnęła do niego zawadiacko. Siwowłosy parsknął cicho śmiechem i zabrał się do napełniania kolejnych gumek.
Tsuki wzięła od Hidana pierwszy pocisk i zamachnęła się, kręcąc nim szybko. Potem rzuciła w kierunku okna Ush.  Gumka trafiła w sam środek szyby, z głuchym plasknięciem rozpłaszczając się na jej powierzchni, a budyń wystrzelił z jej środka zostawiając na oknie białą mozaikę. Parsknęli śmiechem, podziwiając dzieło Tsu.
Potem poszła w ruch reszta gumek. Rzucali na przemian. Hidanowi udało się nawet trafić przez uchylone okno i pocisk wleciał do środka pokoju.
― HA! Jestem zajebisty! ― tryumfował.
― Głupi ma zawsze szczęście. ― odgryzła się Mangetsu, chociaż nie kryła rozbawienia. Hidan już otwierał usta, żeby zacząć się z nią wykłócać, jednak przerwał mu pisk. Jak na zawołanie zerknęli w kierunku okna Tachibany. Paliło się w nim światło. Po chwili rozjaśniało tez w oknach jej rodziców i siostry- o której Hidan oczywiście nie wiedział. ― Pryskamy! ― syknęła Tsuki i pociągnęła Siwego za sobą. W ostatniej chwili czmychnęła za płot, wciągając za sobą Shinyę. Zaczęli uważnie nasłuchiwać. Znaczy, Tsuki zaczęła.
Hidanowi zebrało się nagle na serenady i musiała zakrywać mu dłonią usta, żeby ich nie wydał. Chłopak, jak gdyby nigdy nic zaczął sobie nucić. Czarnowłosą ogarnęła żądza mordu. Bardzo brutalnego, drastycznego i krwawego mordu. Siła powstrzymywała się od uduszenia gnoja. No kurwa teraz? Właśnie teraz?!
W końcu nie wytrzymała i wbiła kolano w krocze Jashinisty. Z jego ust wyrwał się rozpaczliwy jęk, który stłumiła dociskając dłoń do jego ust jeszcze mocniej. Posłała mu spojrzenie pod tytułem ‘ani-słowa-bo-cię-rodzona-matka-nie-pozna’ i dopiero wtedy łaskawie się przymknął.
Siedzieli tak jeszcze kilka minut, do póki Tsu nie zarządziła odwrotu. Podniosła się gwałtownie i na moment zachwiała, by po chwili podciągnąć na nogi Siwego i tak szybko, na ile pozwalały im przyswojone wcześniej procenty, zwiać z miejsca zbrodni.

***

W czasie, gdy Domi i Itami szły ulicami Zadupia, Tsuki razem z Hidanem zmierzali do domu na Pedalską. Mangetsu była wściekła i cały czas się darła.
– Musiałeś kurwa w takiej chwili zacząć śpiewać?
– Ogólnie wcale nie zacząłem – sprzeciwił się cicho chłopak, a Tsu wygięła ręce w szpony złapała go i zaczęła szarpać – Nigdy więcej nie będziesz śpiewać, gdy jesteś ze mną. Rozumiemy kurwa się– wysyczała.
– D-dobra–odparł jąkliwie i zaczął masować ramiona. Mogłaby ściąć te pazury – pomyślał.
– W ogóle, dlaczego w takim momencie? – Warknęła, a w odpowiedzi usłyszała piosnkę. Jej znienawidzonej wokalistki. Jej i It. Jashinie mogłam ją wziąć­ ­– pomyślała
Dziękuję wam za to, że nie boję się życia nie boję sięęęęęęęę – Shinjya wył w najlepsze.
Kurwa zmień repertuar!– Wydarła się na niego, a Hidan posłał jej uśmiech.
Bejbe, bejbe ooooooohhhh beeeej… ­– jego recital przerwało mu mocne pierdolnięcie Tsuki. Dziewczyna była na skraju mordu. Na szczęście były pod domem. Weszli do środka i zerknęli. Domi i It zdarzyły wrócić i teraz kradły kasę śpiącemu Kakuzu.

***

Uchyliła powieki, a przed oczami zamajaczyły jej znajome postacie. Widziała Sasuke, resztę ich paczki i wiele innych osób, którym czymś kiedyś podpadły. Znajdowali się na jakiejś polanie. Poruszyła rękoma, by z niedowierzaniem stwierdzić, że jest przywiązana do drewnianego pala. Domi zacisnęła mocniej sznur pętający Tsuki i Itami. Dziewczyny zostały przytwierdzone przez resztę do stosu, zaraz po opublikowaniu rozdziału.
― Co do kurwy…? ― syknęła i zerknęła w dół. ― Czemu mam na sobie jakąś starą szmatę?! GDZIE. SĄ. KURWA. MOJE. TRAMPKI!? ― zaczęła się szarpać i coraz bardziej wymyślnie bluzgać na wszystko i wszystkich dookoła. Dopiero teraz zorientowała się, że wszyscy wokół ubrani są w stroje Inkwizycji kościelnej. Z jej ust wydobył się bliżej nieokreślony pomruk, wyrażający jej zdumienie. Potem zerknęła w bok i osłupiała.
― Za trucie dupy wszystkim naokoło, publikowanie oczerniających artykułów na blogu pod adresem „sasuke-uchiha-ssie.blogspot.com”, niszczenie cudzego mienia pod postacią plakatów wiadomej treści oraz prezerwatyw wypełnionych budyniem, oraz za samo istnienie, Duet zostaje jednogłośnie skazany na śmierć stosie! ― odezwał się dziewczęcy głos, a oczom Duetu ukazała się Ushio. Ubrana w białą cyrklę (Nie ma takiego słowa, ale brzmi epicko, więc na potrzeby opowiadania właśnie powstało. Chodzi o taką tunikę, czy jak tam się te ich szmaty nazywały...- dop. Tsu) z charakterystyczną dla Inkwizycji maską szła w ich kierunku z płonącą pochodnią. ― Wyzwólmy świat od zła! ― krzyknęła teatralnie i podłożyła ogień pod stos. Tsuki uśmiechnęła się z wyższością, a Itami obrzuciła wszystkich naokoło kpiącym spojrzeniem.
― Skąd ja wiedziałam, że tak będzie? ― mruknęła Namida.
― Było warto, It. Było warto! ― roześmiała się Tsuki. Skierowała wzrok na Sasuke, a jej oczy zalśniły dziko. Chłopak, pchnięty nieznaną siłę wpadł prosto na stos, a ogień niemalże natychmiast zaczął trawić jego obrzydliwe, kościste ciałko z zapadniętą klatą. Duet wybuchnął iście psychopatycznym śmiechem, na widok szamoczącego się chłopaka. Na jego ciele pojawiły się liczne bąble, a skóra zaczęła się kurczyć i odchodzić. Potem przestał się szamotać.
Płomień w końcu dosięgał do dziewczyn. W momencie, gdy ich ubrania zajęły się ogniem, otoczyła je ciemność.

Wciągając głośno powietrze podniosły się do siadu.
― CO TO KURWA BYŁO?! ― jęknęła Tsuki. Rozejrzała się wokół. Pamiętała, że zrobili sobie maraton… Potem odwalili kilka numerów, a potem wrócili tutaj i… Urwał jej się film. ― Ja pierdolę… Mój łeb. ― jęknęła cicho, masując skronie.
― Ty idioto! ― doszedł ją oburzony głos Itami. Zerknęła na dziewczynę, która aktualnie siedziała fochnięta tyłem do zdezorientowanego Sasoriego.
― Co znowu zrobiłem?!
― Pozwoliłeś, żeby mnie spaliły!
― CO?! NIBY KIEDY!?
― W moim śnie, idioto! ― warknęła, dalej obrażona.
Mangetsu otworzyła oczy szerzej.
― Więc też ci się to śniło?!
― Tak! Inkwizycja i Ushio i Sasuke! ― odkrzyknęła zachwycona Itami. Tsu doskoczyła do niej jednym susem. ― To było zajebiste!
― Prawda?! A jak on wleciał w ten stos! Słyszałaś, jak wrzeszczał!?
― Tak! I się tak fajnie wił!
Wszyscy wymienili zaniepokojone spojrzenia i jednogłośnie stwierdzili, że Duet znowu świruje i lepiej nie wnikać.
― Tylko czemu śniło nam się to samo… ― zamyśliła się na chwilę Itami, a po chwili uśmiechnęła upiornie i zerknęła na czarnowłosą.
― MAMY WSPÓŁNY MÓZG! ― wrzasnęły w tym samym momencie i roześmiały się głośno.
Potem, po pokaźniej dawce aspiryny, zaczęli sprzątać. W końcu rodzice Tsu mieli wrócić po dwunastej, a dochodziła już godzina dziesiąta. Chłopcy zaczęli się w pewnym momencie bawić i rzucać puszkami do worka na semici, jakby to były piłki do koszykówki. Nikt jakoś nie miał zamiaru mówić Yami i Tobiemu o ich pięknych ozdobach… Sami się prędzej, czy później- wszyscy mieli na dzieje, ze później-zorientują.
W końcu skończyli i usiedli zmęczeni na kanapie. Chuj, że było ich jedenaścioro. Jakimś cudem się pomieścili.
― Hej… A w ogóle, pamięta ktoś co się wczoraj działo? ― mruknęła Yamiko.
― Ja pamiętam. ― burknął Sasori ― Ten karzeł się do mnie przymilał. ― wskazał z kpiną na Tsuki. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i usta.
― Chyba cię gnie, Akasuna.
― No chyba nie bardzo, Mangestu. ― odwarknął ze słodkim uśmieszkiem.
―Słuchaj, ruda mendo. Chcesz sobie podnieść samoocenę, to spoko. Tylko błagam, nie rób tego moim kosztem. ― prychnęła, odwracając się od niego. No… No dobra, coś tam jej zaczynało świtać, ale przecież nie przyzna się do tego. To zbyt upokarzające. Jej męska- damska duma nie pozwalała jej na to… ― Tak w ogóle, to ładne limo. ― sarknęła. Nie, tego mu nie mogła odpuścić. Nie czekając na odpowiedź Sasoriego i jednocześnie chcąc odwrócić uwagę pozostałych od jej pijackich wyczynów, sięgnęła po telefon. ― Zobaczmy, czy mam coś fajnego na telefonie… ― mruczała pod nosem, przeglądając galerię. ― Oh? A co to? ― zmarszczyła brwi i otworzyła plik z filmem. Nie pamiętała, żeby coś kręciła…
Na widok zabawiających się chłopaków, parsknęła niepohamowanym śmiechem. It zajrzała jej przez ramię i na widok Akasuny rozbierającego Deidarę, zaniosła się spazmatycznym śmiechem. Potem ktoś stwierdził, że powinni zostać abstynentami i nie pić więcej.
– Ależ Tsuki nie byłem AŻ tak najebny! – Stwierdził oburzony Deidara patrząc na filmik, a Duet się zaśmiał.
– Deidara! Rozebrałeś się z Sasorim do prawie naga, wziąłeś Tomoe i poszedłeś do sąsiadów z wrzaskiem, że nie pozwalają lisowi spać! – to skutecznie zamknęło mu usta. I Sasoriemu zresztą też.
Wszyscy się śmiali. Oprócz dwójki poszkodowanych. Oni jak na sygnał odsunęli się od siebie na przeciwległo boki kanapy i speszeni zerknęli w bok. Dei miał lepiej, pod długimi włosami mógł ukryć nieznośne rumieńce wykwitające na jego policzkach. A Sasori wyglądał jak burak.
― Co za cioty. ― wydukał Hidan i znowu się roześmiał.

Po zobaczeniu tego filmu, chłopcy chyba za punkt honoru obrali sobie udowodnienie swoim dziewczynom, który z nich jest bardziej męski…
Akurat robiły w kuchni prowizoryczne śniadanie, podczas gdy reszta szykowała miejsce na stole. Tsuki chwyciła oburącz wielki talerz  kanapkami i ledwo go podniosła, a ktoś chwycił ją w pasie. Z obawy, ze upuści naczynie odstawiła je szybko na blat i obróciła się rozwścieczona do napastnika.
― Co do… ― Ktoś jej przerwał. Zamrugała zdezorientowana, ale odwzajemniła pocałunek. ― Co tak nagle? ― zaśmiała się, wyswobadzając z objęć Deidary. Ponownie chwyciła talerz.
― Czy FACET nie może już pocałować bez powodu SWOJEJ DZIECWZYNY? ― odparł na pozór beznamiętnie, chociaż dało się wyczuć nacisk na słowo „facet” i „dziewczyny”. ― Przecież MĘŻCZYZNA powinien DOMINOWAĆ w związku, prawda? ― zabrał z rąk dziewczyny talerz i wyszedł do salonu, nie czekając na odpowiedź.
Oszołomiona Mangetsu stała w miejscu, patrząc na wejście, gdzie przed sekundą zniknął blondyn. Potem przeniosła spojrzenie na Itami. Zerknęły po sobie i parsknęły śmiechem.
Pokręciły głowami i zabrały kubki z herbatą. Nie zrobiły nawet kroku, gdzie w przejściu stanął Sasori. Chwycił w dłonie kubki, które trzymała It i usilnie ignorując gorąco, jakie wydzielał wrzątek, uśmiechnął się dumnie.
― Nie przemęczaj się kochanie. ― mruknął i  zerknął na Tsuki, a potem na kubki jej w dłoniach. ― Twoje też wezmę! ― zaoferował. Dziewczyna odstawiła naczynia na blat, nie spuszczając z niego podejrzliwego spojrzenia. Czerwonowłosy postawił obok nich dwa, które już trzymał i wziął tym razem cztery na raz, dzierżąc je za grube uszy.
Kiedy zniknął, oparła się o szafkę. Tak, jak się spodziewała, za chwilę pojawił się Deidara. Znowu ją pocałował, a potem wziął kolejne cztery kubki z herbatą. W wejściu natknął się na Akasunę. Chłopcy obdarzyli się wyzywającymi spojrzeniami.
Skorpion prychnął dumnie i podszedł do niczego nieświadomej Itami. Bez słowa przyciągnął ją do siebie i nie odrywając się od ust dziewczyny, posadził ją na blacie.
Tsuki przyglądała się temu z rozbawieniem, jednak kiedy zaczął ja na jej oczach macać, postanowiła im przerwać.
― Akasuna. Chcesz ją przelecieć, to chociaż blat mi oszczędź. ― mruknęła. Chłopak posłał jej obrażone spojrzenie, ale posłusznie zostawił dziewczynę w spokoju. Chwycił pozostałe kubki i wyszedł.
Duet z ciężkim westchnięciem pokręcił głowami. Co im odwaliło, tego nie wiedziały. Ale… Nie narzekały na taki obrót spraw…
Potem pojawiła się uchahana Soli.
― Może ty wiesz, co im odbija? ― mruknęła Itami, przerywając wspólne rozmyślanie z Tsuki nad powodem nagłej zmiany chłopaków.
― Z tego co wiem, to postanowili wam udowodnić, jacy to oni są męscy. ― parsknęła Shiroi. Dziewczyny wymieniły rozbawione spojrzenia, a potem zaśmiały się do wtóru szatynce.

Zapowiada się długi, interesujący dzień…

4 komentarze:

  1. Zajebiste! Kocham ten Duet! Matko dziewczyny...Rozjebałyście mi system...i dobrze mi z tym! Chcę więcej takich rozdziałów xD Najlepsza była akcja z Dei'em i Saso xD Lałam wtedy xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa!!! Ja pierdziele! Sorry za słownictwo, ale inne słowa mi nie przychodzą do głowy....
    Tsu IT czemu nie pociągnęłyście dalej dręczenia tego pojebanego huja Sasuke! Cieszyłam sie jak palił się na stosie....
    Uwielbiam wasz duet!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O japierdole!Co to,kurwa,było ?Zajebiste!A najlepsze było SasoTsu :-) .Normalnie prawie się zlałam.Jeszcze to udowadnianie męskości xd.Nie no.Dei i i Saso to pojeby totalne,ale kocham te pojeby.Ale bardziej Deidarę.Albo niewolnik seksualny i pizza.Biedny dostawca ,i jego psychika.

    OdpowiedzUsuń