środa, 26 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 5 (Soli)


Nastała niedziela, ukochany weekend, którego tak pragną uczniowie szkół dobiegał końca. W przypadku naszych bohaterów w weekendy dorabiali sobie w pracy – McDonaldzie. Równo z godziną jedenastą trzydzieści, cała czternastka siedziała przed wejściem i czekała na swojego kierownika. Szybko się zjawił.
- Cześć, szefie – podlizali się wszyscy.
- Dzień dobry. Zanim otworzymy, przejdziemy się wpierw na zaplecze.
Nie sprzeciwiali się, bo… bo nie wolno. Gdy szef otworzył zaplecze w budynku, oczom pracowników ukazało się sześć przebrań, które zwykły służyć, jako reklama dla knajpki. Dziewczyny zaczęły się modlić, by to nie one miały się przebrać. Rola hamburgera im się nie uśmiechała, w ogóle w życiu się w te zapchlone kostiumy nie ubiorą!
- No to tak, dziewczyny – spojrzały na niego przerażone. No chyba go pojebało. – pomożecie chłopakom się przebrać. Potem pójdą roznosić ulotki…
- No chyba przepraszam, ale kurwa nie! – zawołał zniesmaczony owym pomysłem, Deidara. – Nie ma mowy bym ubrał hamburgera!
- To będziesz hot dogiem – odparła zaśmiana, Tsuki. Ogólnie każda cicho pod nosem szydziła ze swoich chłopaków, z wyjątkiem Ushio.
- Ale tam jest sześć stroi! Czyli jeden jest zwolniony. Nominuję Nagato! – szatynka uśmiechnęła się i wtuliła w jego ramię.
- Nie. Kakuzu się nie przebierze, musi mi pomóc w kwestii finansowej – powiedział kierownik, na co wspomniany licealista westchnął z ulgą.
Następnie przydzielił wszystkim zadania na ten dzień. Domino i Ushio miały pracować przy zamówieniach na wynos, Yamiko, Itami i Soli przy kasie, a Isabel z Tsuki na zmywaku. Jednak najpierw pomagały chłopakom się wciskać w stroje, ale sam ich widok wywoływał u nich napad śmiechu, więc podirytowani chłopcy wyrzucili je za drzwi. Szkoda, bo potem wyszli tyłem, by z nich nie szydziły.
- Ja pierdolę. Głupi szef, głupi strój i dupa mnie swędzi, jak się w tym kurwa podrapać?! – wołał Hidan, przebrany za kubek coca-coli.
- Co jest? Na imprezie się z jakąś jebałeś i sprzedała ci wszy?
- Zamknij się, Ketchup! – warknął na Sasoriego. Wyznaczyli mu taki strój, bo pasował mu do włosów, ale i tak był na nich za to wkurwiony.
- Spokój… kurna te stroje zalatują potem – stwierdził Nagato, krzywiąc się z odoru swojego hamburgerowego kostiumu. On jedyny się w niego wcisnął.
- Weźcie kurwa, czemu ja mam być hot dogiem, do cholery? – burknął Deidara.
- Tsuki zaproponowała. Nie wiem czym się sugerowała, ale raczej wie lepiej, jakie żałosne masz wymiary w kroczu – zaśmiał się Sasori.
- Mieliśmy pracować, a nie rozmawiać o twoich podejrzanych zainteresowaniach męskich genitalni – zauważył Hidan, ripostując tym czerwonowłosego.
- Kurwa mać, czemu ja nie mogłem być kaczką, jak Itachi i Tobi?
- Deidara, nie jestem kaczką tylko kurczakiem – poprawił Itachi. – Wyglądam tak idiotycznie, jak ty.
- Jemu nie potrzeba stroju, by wyglądał jak idiota – dokuczył Hidan, śmiejąc się jak pojebany. Blondyn postanowił się zemścić i popchnął siwego, że aż się przewrócił.
To było śmieszne, bo przez strój nie mógł się podnieść i turlał się po chodniku. Sasori nie mógł przepuścić takiej okazji i sfilmował to na telefon, którego jako jedyny nie schował do kieszeni. Zostawiając go i jego krzyki samemu sobie poczęli rozdawać  ulotki. Ciężko było, bo ludzie woleli się z nich śmiać i robić z nimi zdjęcia.
Jacyś goście w końcu zlitowali się nad turlającą po ziemi coca-colą i pomogli mu wstać. Natomiast Tobi z Itachim świetnie sobie radzili, małe dzieci podchodziły do nich, by zabrać ulotkę i przytulić kurczaczka. Itachi miał jeszcze tego młodszego brata, więc nie potrafił maluchom odmówić, a Tobi cóż… tylko wiekiem się od nich różni.

Tymczasem dziewczyny zanudzały się pracą w budynku, siląc się na miły ton i uśmiechy w stronę klientów. Brązowo włosa opuściła na chwilę swoje stanowisko przy kasie i zaczepiła granatowooką.
- Tsuki, muszę do ubikacji, posmarować rękę maścią. weź mnie zastąp przy kasie.
- Nie – odparła obojętnie Tsuki
- Dzięki, to zajmie chwilę – Soli klepnęła ją po ramieniu i szybko znikła z jej pola widzenia.
- No kurwa jego mać, powiedziałam nie – warknęła do siebie, ale poszła leniwie do kasy. Na zmywak można się chociaż obijać, a tu musisz być miła. Jej znudzony wzrok powędrował na podłogę. – Fuj, dziewczyny co to kurwa jest? – Yamiko i Itami spojrzały w ową stronę, na podłodze znajdowało się jakieś mięso całe zakurzone i w ogóle wyglądające na zepsute.
- Ohyda! Weźmy to uprzątnijmy bo się porzygam – poprosiła Yamiko, a one przytaknęły. Tsuki poszła po jakąś śmietkę i wtedy Itami ją zatrzymała.
- Patrz, kto idzie.
Oczom dziewczyn ukazali się dwaj czternastolatkowie. Jeden blondyn, a drugi brunet, znały ich – Naruto i Sasuke. Widok młodszego Uchihy od razu doprowadził ten duet do furii. Jeszcze jak na złość podszedł do kasy Tsuki.
- Cześć, brzydalu. Gdzie twoja dziewczyna? – przywitał się Sasuke, cieszył się bo nie mogła mu nic zrobić, skoro jest w pracy.
- Chcesz wpierdol? A ty co? Zaprosiłeś chłopaka na randkę do McDonaldu, jakie to romantyczne – zakpiła, posyłając mu sztuczny uśmiech.
- Który z was jest mężczyzną, a który kobietą? – dołączyła Itami.
- To nie jest randka.
- Ja jestem mężczyzną – powiedział Naruto, jednocześnie z kumplem, który natychmiast spiorunował go spojrzeniem, a dziewczyny zachichotały żywo. – No co? Nie będę babą!
- Nie ważne. Chcemy dwie porcje frytek i dwa hamburgery.
- Ja wolę hot doga… - oznajmił smutno, dlatego Uchiha zmienił zamówienie i razem z blondynem poszedł do pobliskiego stolika.
W tym czasie Soli wróciła na swoje miejsce, ale Tsuki sama chciała przygotować hamburgera dla tej łajzy, Itami zadeklarowała się jej pomóc, więc szatynka je tylko kryła. Dziewczyny wzięły ładnie wyglądającą bułkę i wybierały warzywne dodatki ze śmietnika. Itami ubrała rękawice i z obrzydzeniem wyjęła spod pułki obrzydliwy kawałek mięsa i dodała do bułki. Mimo wiedzy co to jest, ładnie się prezentowało. Frytki już zostawiły, bo Is poprosiła o nie dokuczanie Naruto, bo to jej sąsiad i uwielbia jego rodziców, no to hot dog też był spoko. Wtedy Itami zaniosła im zamówienie, nie dając nic po sobie poznać.
- Nie lubisz ich? – zapytał Naruto, już w pierwszym gryzie opaćkając się musztardą.
- Nienawidzę – stwierdził. – to diablice!
- Wydają się miłe – oznajmił Naruto z pełną buzią.
- Powiem ci coś o nich – zrobił gryz hamburgera. – Kurwa, pyszne. Ale dobra, to tak – odchrząknął. – to grupa siedmiu dziewczyn z drugiej i trzeciej liceum. Zacznę od najfajniejszych… Krówka, zwana Ushio. Lubię ją, ona jako jedyna mnie broni, jest niczym mój anioł stróż.  Potem Miki, zwana Yamiko. Przypomina mi taką postać z bajki, nie mamy nic do siebie. Potem Domino – kolejny gryz kalorycznej bułeczki.
- Zwana…? – dopytał Uzumaki.
- Zwana Domino. Gra jest dziwna i jej nie rozumiem tak, jak jej, więc nie wchodzimy sobie w drogę i jest spoko.  Teraz Dzwonek zwana Isabel. Dziew…
- Czemu dzwonek?
- No bo bel na końcu, ja jestem kreatywny i jej to pasuje, bo jest takim dzwonkiem, na którym skupia się mój brat, przez co mnie nie broni. Sól, zwana Soli ona zawsze odciąga Krówkę, by mnie za wcześnie nie ratowała przed szatanami, ZABÓJCZYM DUETEM. Mianowicie Tamą, zwaną Itami. Tama, bo ona to takie tykające niebezpieczeństwo, które wychodzi na mój widok, wkurwiające babsko. I najgorsza… Suka, zwana Tsuki. Chodzący potwór, jej celem jest chyba gnębienie mnie. Spaliłbym je na stosie.
Po tej wypowiedzi zjedli swoje jedzenie i wyszli ze sklepu, dziewczyny w końcu parsknęły śmiechem, rozwolnienie będzie miał na bank, albo gorzej.

Gdy zbliżała się godzina zakończenia pracy, chłopaki wrócili do budynku. Chcieli znowu przejść tylnymi drzwiami, ale na ich nieszczęście zobaczyli Isabel i Tsuki, które akurat wynosiły śmieci.
- Ożesz, kurwa – skomentowała zaśmiana Is, wskazując ruchem głowy na nadchodzące przekąski. Momentalnie parsknęły śmiechem podchodząc do nich. – Itachi no, no… ty kurczaczku mój, haha.
- Zabawne, udusisz się z tego śmiechu – odparł widząc jak dziewczyna z trudem łapie powietrze. Na złość jej, zamachał jeszcze skrzydełkami, przez co już w ogóle usiadła na ziemi, aby się uspokoić.
- No, no Dei… - zaczęła Tsuki. – wyglądasz… - wszyscy czekali, na jej określenie. – apetycznie! – cała powaga znikła, gdy ujawniła swój śmiech.
- Skończyłaś już?! – zapytał oburzony, wiedział, że wygląda jak debil, ale najgorsze było gdyby to zobaczyła. Żyć mu nie da. – To my sobie pójdziemy się przebrać.
- Nie ma mowy, hot dogu. Idziemy frontowymi drzwiami, reszta – tu kolejny raz się zaśmiała napotykając wkurwioną minę Deidary na wypowiedziany zwrot. – reszta też pewnie chcę nacieszyć swoje oczy, waszym smakowitym image’m!
Zaśmiane dziewczyny pociągnęły chłopaków do wejścia, uprzednio zamykając tylne drzwi, a wiadomo, że tylne można jedynie otworzyć od środka.  Wraz z wejściem chłopaków, rozbrzmiał soczysty niepohamowany śmiech dziewczyn przy kasie. Z ciekawości zabrali się tam i pozostali. W sumie nawet mieli już kończyć.
- O kurde – tyle zdołała wydukać z siebie Itami, pomiędzy spazmami śmiechu. – Kochanie moje – zwróciła się do Sasoriego. – jesteś łagodny czy pikantny?
- To zależy od ciebie i twojego szydzenia, mała.
- Nagato, czemu nie wejdziesz do środka? I tak już cię widzę – zaśmiała się Ushio. – I tak cię uwielbiam!
- Nie o to chodzi…
- To co się stało? – zapytała, a wszyscy patrzyli nie wiedząc o co chodzi.
- To przez tego hamburgera… nie mieszczę się w drzwiach… - odparł załamany Nagato, wszyscy parsknęli śmiechem, prócz Ushio. Ona jako jedyna mu wyszła z pomocą.
- Tobiaszu! Jak słodko wyglądasz! – zawołała Yamiko, ukazując swój słodki uśmiech numer trzydzieści jeden.
- Yami~! Przytulmy się! – wykrzyknął otwierając ramiona, a przy tym uderzając stojącego obok Hidana.
- Bo ci upierdolę te skrzydła – warknął, ale jego słowa nie zostały wzięte pod uwagę. Woleli się ściskać i wyglądać razem, niczym koty w marcu. – Soli, słonko.  Jesteś mną spragniona? – zapytał, zaszczycając ją perwersyjnym uśmiechem.
- Masz karę i kropka – rzuciła w jego stronę. - zresztą cola jest nie zdrowa.
Potem już w spokoju pozwoliły im się przebrać i czekały na nich na zewnątrz, z mężczyzn towarzyszył im jedynie Kakuzu, który obejmował luźno Domino.
- Ej, a może się gdzieś wybierzemy? – zaproponowała.
- Jest już szesnasta. Nie wpierdalaj ludziom planów – skarcił nieczule chłopak.
- Ja tam jestem za – zgłosiła się Ushio.
- Ja też – zgodziły się wszystkie obecne.
- Widzisz, tylko ty masz jakiś kurwa problem – zarzuciła chłopakowi, Domino.
– To może na kręgle? – dodała Isabel.
Przytaknęły oczywiście, a po dołączeniu chłopaków, poinformowały ich o planach. Przecież nie będą pytać ich o zgodę, tak ma być i kropka… ewentualnie wpierdol.

Tak więc udali się do polecanej przez Is, kręgielni. Wnętrze było bardzo fajnie wystrojone, neonowe światła, mała kawiarenka i tor, każdy miał w pobliżu wygodne siedzenia. Wszyscy tam zawędrowali, Soli zgłosiła się do kupna jakiś napojów, wraz z sobą siłą wyciągnęła Hidana. Mieli już zacząć bez nich.
- Ja pierwsza! – powiedziała Yamiko i podeszła po kulę. Okazała się bardzo ciężka, ledwo ją trzymała, ale co tam, była śliczna – tęczowe kolory były hipnotyzujące. To będzie jej kula. W końcu doszła na podest i rzuciła kulę na tor.
- Brawo Yami! – zawołał Tobi, klaszcząc wesoło w dłonie.  Wszyscy dołączyli zakłopotani, bo poszło jej do dupy, kula ześlizgnęła się na bok nie będąc jeszcze nawet w połowie.
- Dobra, teraz ja! – zawołał Deidara. – Patrzcie i uczcie się! Szczególnie ty, wieśniaku – wskazał na Itachiego. Is, zmierzyła go morderczym wzrokiem, niech sobie ta blondynka nie schlebia! – Zaczynam! – wziął kulę i rozpędził się na tor.
- Khe, khe, khe! – zakaszlał teatralnie Sasori, tym samym wybijając kolegę z rytmu. Niestety kula już ruszyła wytrącając siedem na dziesięć kręgli.
- Kurwa mać! – warknął, zbliżając się do brązowookiego. – Jebnę ci w ten rudy łeb.
- Aleś pokazał, Dei – wyśmiała go Tsuki.
- No to spróbuję cię pokonać – zironizował Itachi. Wziął kulę i bez zbędnych ceregieli rzucił ją na tor, strącając wszystkie kręgle. Isabel pisnęła dopingując, po czym podbiegła i przytuliła chłopaka.
- Oszukiwałeś! Wyszedłeś poza linię!
- Zamknij się Dei, było uczciwie. Po prostu rzuciłeś, jak ciota – podsumowała Tsuki, klepiąc go po ramieniu.
- To rzuć lepiej, podła babo – rzucił jej wyzwanie, triumfalnym głosem. Nie da rady, pewnie nawet kuli nie podniesie. Niestety podniosła i wyskoczyła na podest, gdzie Itachi dał jej kilka wskazówek. Nie jest w tym dobra, ale trzeba grać pewną siebie. Rozbiegła się i rzuciła kulę, którą taksowała władczym spojrzeniem. Zbiła wszystkie.
- A-Ale jak? Widzieliście to? – zapytał siedzących na kanapie z otwartą gębą. Śmiali się z niego do rozpuku. – Jak kurwa?
- Widzisz Dei, zajebistym trzeba się urodzić – oznajmiła, jakby to było oczywiste. Następnie wyminęła go ściskając się z Itami.
Potem usiedli na kanapach, w celu napicia się napoi, bo właśnie doszła tam Soli z Hidanem, który trzymał tace z napojami. Wszyscy po chwili upili łyk.
- Soli, ile jesteśmy winni za napoje? – zapytał Kakuzu, wyciągając z kieszeni portfel. Nie zamierzał u nikogo być dłużnikiem. Reszta chłopaków też wyciągnęła, by się rozliczyć.
-  Nie wiem, Hidan płacił – zakomunikowała.
- Ach, to nie oddaje. I tak jest mi winny kasę – oświadczył i schował portfel, jak i reszta.
- Chwila, a tobie niby za co jestem coś winny? – zapytał Sasoriego. No sorry, ale ten to tylko inwestuję w swój motocykl i też jest biedny.
- Nie pamiętasz, jak mi zajebałeś kartę z doładowaniem do telefonu?
Już nic nie powiedział, Soli plasnęła się w czoło w dezaprobacie. Chyba go pojebało, jak sądzi, że ona będzie mu spłacać długi. W każdym razie, postanowiły poznęcać się psychicznie nad chłopakami i wspominać ich przebrania w pracy.
Ushio, jednak zostawiła to zboczone towarzystwo i pociągła na tor Nagato.  Wzięła do rąk kulę z kolorem pomarańczowym - jej ulubionym, po czym podeszła na drewniane panele u boku z Nagato, on miał taką w tęczowych kolorach. Po chwili jednak zajebali mu ten przedmiot.
- To moja kula! – zawołała Yami, razem z Tobim dołączając do gry. – Ja ją sobie od początku zarezerwowałam…
- Dobra, kula jest twoja – powiedział Nagato i poszedł po inny kołowy przedmiot. – Jak dzieci… a podpisana była? Nie – marudził pod nosem.
Wróciwszy zademonstrował Ushio, jak powinno się rzucać, jednak ona wolała po swojemu, czyli zabrała zamach między nogami i kulnęła ją po torze strącając trzy kręgle. Nagato zaśmiał się szyderczo pod nosem, to było żałosne!
- Trzeba było zrobić jak pokazywałem – skomentował.
- Cicho bądź, sam pokaż co umiesz – burknęła obrażona, ale natychmiast ją do siebie przytulił na pocieszenie.
- Najpierw Tobi! – zawołał uśmiechnięty chłopak i ruszył z rozpędu na odpowiedni tor. W momencie, gdy miał odrzucić kulę, okazało się, że zablokował w niej palec, skutkiem czego rzucił się na tor razem z kulą. Wszyscy, nawet ci siedzący przy stoliku parsknęli śmiechem. Uchiha nie posunął się daleko w upadku, ale przejście ćwiartki bardzo śliskiej nawierzchni toru też było wyzwaniem. Potem cały we łzach poszedł z Yami na siedzenia, uprzednio wyjął z kuli palca.
Do grającego towarzystwa podeszli Kakuzu, Domi i Soli, bez chłopaka za bardzo był zajęty transmisją meczu w telewizji, by zwrócić uwagę na dąsającą się dziewczynę.
- Jak idzie gra? – zapytała Domi, Nagato i Ushio.
- Nagato właśnie mi pokażę swoje trafienie, po wyśmianiu mojego.
- A ile miałaś? – zapytał Kakuzu. Nagato uprzedził ją z odpowiedzią, opisując wszystko ze szczegółami, zaśmiali się z biednej szatynki. – No to kurwa kiepsko.
- Spadajcie – naburmuszyła się, na co Soli ją do siebie przytuliła głaszcząc po główce, a przy tym tłumiąc w sobie chichot.
Nagato odrzucił w tył czerwone kosmyki zalegające na jego twarzy, przy tym ciesząc oczka uroczo zarumienionej Ushio. Rozbiegł się… wyrzucił kulę… toczyła się… i… na końcu wykręciła na bok, nie zbijając żadnego kręgla. Licealistki zaśmiały się soczyście, nawet Kakuzu zaśmiał się pod nosem.
- Nagato to było niesamowite! – wykrzyknęła Ushio, po momencie śmiejąc się w najlepsze. Chłopak też się zaśmiał z zakłopotania i żenady drapiąc w tył głowy.
- To było celowo.
- Jak to było celowo, to ja wybiję wszystkie dziesięć kręgli – powiedziała Domi i rzuciła byle jak kulę, która w prostej linii się potoczyła i wybiła wszystkie kręgle. Wszyscy wybałuszyli oczy lub otworzyli buzię ze zdziwienia. – Jestem w to chyba za dobra…
- Po czyjej jesteś stronie? – zarzuciła żartobliwie Ushio.
- Po właściwej, robimy dogrywkę? –zapytał triumfalnie czerwono włosy.
Naburmuszona dziewczyna w końcu za namową się zgodziła. Zagrali z Kakuzu i Domino, a Soli sędziowała, gdyż od wczoraj schodząc z drzewa do Itami, nadwyrężyła sobie rękę. Całkiem nieźle sobie radzili. Ushio nadal nie dała się przekonać i rzucała przez zamachy od dołu, aż niechcący kula wyskoczyła do tyłu, trafiając w stopy Nagato. Wystraszona dziewczyna zaczęła go przepraszać, a reszta się nabijała. W trakcie, Kakuzu oznajmił Domi, że utknął mu palec. Wyśmiała go. Ale poszli wraz z Nagato do siedzenia. Dwie dziewczyny jeszcze sobie pogawędziły. Po wyjaśnieniu problemu siedzącym, parsknęli śmiechem.
- Tobi, miał palca w dziurze, ale go wyjął! – oświadczył dumnie, a dziewczyny zaśmiały się podchwyciwszy podtekst.
- Weź mnie nie wkurwiaj! Ja nie mam palców jak panienka! – warknął na niego.
Po kilku minutach samodzielnych prób, w końcu mu zaoferowali pomoc. Hidan złapał rękę Kakuzu i ciągnął do siebie, natomiast Sasori i Deidara ciągli kulę. Wtem przyszły pozostałe dziewczyny i obserwowały sytuację. W myślach doszukiwały się podtekstów z tego widoku, bo przecież Sasori jakoby obejmował Deia, trzymając za kulę, a Hidan z nogą przy kroczu Kakuzu szarpał jego rękę.
- No do kurwy nędzy, ciągnijcie, cioty! – zawołał Deidara.
- To wy pchajcie, chuje nie obciągnięte! – zawołał Hidan.
- Czuję się, jakbym oglądał film na podstawie „Rzepki” – skomentował Itachi, a wszyscy się zaśmiali, trochę to tak wyglądało.
Po chwili Domi zabrała Kakuzu do kawiarenki. Poprosić o jakieś masło lub mydło, reszta już postanowiła się rozejść do domu, jutro szkoła…

Trwała właśnie pierwsza lekcja, lekcja historii. Nikt się nie uczył, ale akurat dzisiaj nauczyciel odpuścił sobie nękanie uczniów odpowiedzią. Wszyscy starali się notować, bo dzisiaj dawali zagadnienia do piątkowego sprawdzianu. Hidan natomiast był znudzony jak cholera, ławka za nim była pusta, więc nie miał z kim się droczyć.
- Ej, pst – zawołał szeptem koleżanki. – Wiecie gdzie jest Soli?
- Nie będzie jej dzisiaj – oznajmiła Ushio, niech ten głupek się zamknie.
- Co? Zostawiła mnie… a to mała pizda – dodał ciszej.
- Co powiedziałeś? – zapytała Itami.
- Nazwał ją „małą pizdą” – powtórzyła wrednie Tsuki.
- Uuu, powiemy jej – zakomunikowała Isabel.
- Nie! Nie powiedziałem mała pizda, powiedziałem, że… że strasznie pizga, w sensie, że zimno. Umyjcie uszy! – zawołał nerwowo. Nie chcę by mu się wydłużyła kara.
- Hidan! Skoro jesteś taki rozmowny to zapraszam do odpowiedzi! – zawołał profesor Asuma. Dziewczyny zaśmiały się pod nosem.
Potem Ush się zlitowała i powiedziała mu, że na kręgielni powiadomiła ją, że idzie do lekarza przez ból ręki ale będzie na muzyce. Cztery godziny lekcyjne minęły bardzo szybko, aż nastał wf. Szatynka poganiała ociągające się dziewczyny z szatni, bo profesor Gej się zezłości. Za namową Isabel nikt jej nie uświadamiał z jego imieniem, nauczy się na błędzie.
WF, był złączony ze starszą klasą, która wybłagała o to profesora Gai'a, dzięki temu mogli godzinę wcześniej skończyć zajęcia. Do ów starszej klasy należeli Domino i Kakuzu, nie odpuścili sobie zajęć na wzgląd fajnego towarzystwa.
Nauczyciel zarządził rozgrzewkę, dlatego mieli przebiec dwanaście okrążeni wokół sali. Sasori wraz z Itami postanowili się ścigać, kto pierwszy ten okażę się lepszym kierowcą motocyklu. Wyruszyli, kiedy było już piąte kółko, wszyscy już lekko zdychali. Ścigająca się para naprawdę szła łeb w łeb, ale to Sasori dobiegł pierwszy.
- Wygrałem!
- Dałam… dałam ci… wygrać… - Itami zaczęła ciężko oddychać z wycieńczenia. Brązowooki uśmiechnął się do niej i usiadł za nią na podłodze, dając jej swoim ciałem oparcie. Niedługo po nich dobiegli Kakuzu i Domi.
- Wiedziałem, że uciekanie przed pałami nam się kiedyś do czegoś kurwa przyda – oznajmił siadając na ziemi, obok niego dosiadła czarnowłosa, poprawiając niesforne włosy.
Potem profesor odpuścił dalszą tułaczkę uczniom i dał im czas wolny na graniu w siatkówkę czy co tam chcą. Znana nam grupka zdecydowała się na siatkówkę. By było po równo Nagato wziął na siebie obowiązek bycia sędzią. Mecz był bardzo zacięty, kapitanem drużyny u dziewczyn była Tsuki, a u chłopaków Hidan, miał być Deidara, ale nie chcą mieć kapitana, który wygląda jak dziewczyna. Zresztą z wyrokiem sędziowskim oboje ostro się sprzeczali. Następna runda rozgrywała się bardzo męcząco, zawsze remisowali, aktualnie było cztery do czterech i nikt nie chciał przegrać. Kakuzu mocno przywalił piłką, którą w ostatniej chwili odrzuciła w górę Tsuki, Itami dobiegła do niej i przerzuciła na drugą połowę Deidara ją odbił do Domi a ona na bok. Ushio popędziła na prawą stronę, by odbić. Aż zrobiła poślizg na kolanach, aby zdążyć i odbiła, po czym zamarła. Reszta też wytrzeszczyła oczy nie zważając na utratę punktu u chłopaków. Ushio wylądowała twarzą przed kroczem sędziego – Nagato. Zarówno on, jak i ona spłonęli rumieńcem, a reszta w końcu parsknęła śmiechem.
- No Ush, ciągnie cię do nieprzyzwoitych rzeczy – zaśmiał się Hidan.
- Doszłaś na nowy poziom z dwuznacznych wypowiedzi, do sytuacji – skomentowała Tsuki wesoło.
- Wcale nie doszłam! – zawołała oburzona.
- No raczej. To trochę za mało, aby dojść – powiedziała Itami.
- Sfapiesz sobie później – dodała zaśmiana Is.
- Spadajcie! – warknęła cała czerwona.
- Nie dokuczajcie jej no! – broniła Domi, ale szydercze chichoty towarzyszyły im, aż do szatni. Tak samo było u chłopaków, w sumie oni mu gratulowali, taka sytuacja, a nawet do drugiej bazy nie doszedł. W trakcie przebierania ciągle gadali o zboczonych rzeczach, jacy to oni nie są.
- To co Nagato? Tylko ty w tym gronie jesteś prawiczkiem – podsumował wrednie Hidan.
- Mam rozumieć, że wszyscy to robiliście? – przytaknęli, co jeszcze bardziej go zdołowało.
- Wiesz, nadchodzi taki czas w życiu faceta, że ręka nie wystarcza – dodał Deidara, a wszyscy ryknęli śmiechem. - Ale ty chyba jeszcze trochę pofapiesz.
- Nie martw się chwilowo też, ograniczam się do ręki – klepnął  go po ramieniu siwowłosy.
- Weź mnie nie dotykaj, pewnie jej nie myłeś – stwierdził, po czym z resztą parsknął śmiechem. – Co teraz za lekcja?
- My mamy teraz fizykę z pierdolonym Oro - powiedział Kakuzu.
- Jebana muzyka – syknął Itachi, wyciągając z torby plan lekcji. – Nienawidzę tego, jest za głośno.
- Aby nauczycielkę mamy fajną… Yuuhi Kurenai – powiedział Sasori, a wszyscy się rozmarzyli. – ma świetne nogi…
- Taa…  pukałbym jak jehowie do drzwi – rzucił Hidan, a wszyscy się zaśmiali.
- Brałbym jak komornik telewizor – dołączył Itachi.
- Brałbym jak ćpun amfetaminę – dodał Sasori, chłopaki zaśmiewali się ze swoich tekstów.
- Rżnąłbym jak drwal sosnę – i Kakuzu coś powiedział.
- Dobra, przestańmy już.. trochę szacunku – odparł Nagato, a wszyscy zaczęli się śmiać, ale nic nie powiedzieli.
Tymczasem w pomieszczeniu obok, dziewczyny, do których dołączyła wracająca od lekarza Soli, cały czas słyszały ich rozmowę, dzięki złączonemu kanału wentylacyjnego. Miały ochotę ich wymordować za te rozmowę i co to za teksty do babki z muzyki? Chyba za dużo sobie pozwalają.

Yamiko:
Soli, uwielbiam Twoje porównania xD. Tyle dobrze, że Tobi jej tak nie komplementował.. Bynajmniej ma spokój :D

Ushio:
<facedesk>
Boziu, czemu ja zawsze muszę robić takie rzeczy? XD
Najpierw mówię, a teraz jeszcze robię! To było straszne <blush>
Ale rozdział i tak zajebisty - chłopcy mają teraz przesrane za te porównania ♥
I w ogóle, to w restauracji... XD Padłam po prostu xDD

Isabel:
Aż się zgodzę Ush - spokoju nie zaznają za to... słownictwo w stronę nauczycielki xDDD ♥
"Rżnąłbym jak drwal sosnę..." zabiło mnie to xDDD
Jestem Dzwonkiem, jak miło xD
Ogółem, rozdzialik zarąbisty ^^

Tsuki:
Muhahahaha xD
Mój hot-dog <3 I wy się dziwicie, że mi nadal nie zbrzydły... ^3^
Sasia, ty mała, zapchlona, francowata pizdo!
Wreszcie coś słusznego z twojej zasyfionej mordy padło.
Ale że jest kreatywny? No bez przesady bo popadnie w samozachwyt. Soli za bardzo mu słodzisz, jeszcze mi zacznie pyskować... A potem na mnie będzie, że się na ludziach wyżywam.
Enyłej, rozdział jak zawsze świetny!

14 komentarzy:

  1. Kręgle...to było piękne!I jeszcze Dei jako hot-dog...Spadłam z krzesła i leżę."Rżnąłbym jak drwal sosnę"-spadłam i nie wstaję.Ojoj.Chłopcy mają przesrane!Było się tak na Kurenai napalać?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele!! Te wasze teksty... Po prostu brak mi słów! Chłopaki nagrobiliście sobie dattebane.... Takie teksty o nauczycielce!? Najlepszy Tobi z Yami! Kręgle też spoko..... Dzięki wam mój nudny dzień w szkole nabrał barw!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Soli u lekarza, a Hidan rżnie Kurenai xD McDonald... KFC lepsze ;p Chciałabym zobaczyć chłopców w tych przebraniach... :3

    Kręgle xDD A Dei zawsze będzie zerem w porównaniu z Tsuki. I Ush... Boże... Żeby AŻ TAK ukazywać swe uczucia wobec sędziego...

    I teksty chłopaków... Będę rżnął ją jak drwal sosnę xDD


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, Sasuke mistrz w dawaniu ksywek xD prawie jak Sai w mandze
    Już czekam na zemstę dziewczyn, za ich niewyżytość *.*
    Ale hej hej, od kiedy w Mac'u sprzedają hot dogi? xD No i ten super mega hamburger specjalnie dla Sasuke.. Mam nadzieję, że ja w Mc'donaldzie nie mam takich wrogów i nigdy nic takiego nie zjadłam xD

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm od teraz xD W Zadupiu, w województwie Wydymskim, nad rzeką Chujozą wszystko jest możliwe ^^

      Usuń
  5. Ten rozdział zniszczył mi psychikę. xd
    Dziewczyny miały niezły ubaw z ich chłoptasiów. Też bym chciała zobaczyć takie apetyczne kąski, heh. Mam podobnie do Ush, tylko jak narazie są tylko dwuznaczne wypowiedzi. Nie przeżyłabym czegoś takiego. Ale moje kumple znalazły podtekst nawet w zdaniu: 'poszłam do pokoju', lol.
    Łatwy Saska mnie rozwaliły. Cieszę się, że oszczędziły Naruto takiej pysznej przekąski. Ciekawe, że Sasuke smakował... Dziwne. O.o
    Akcja w kregielni, normalnie masakra. Tsuki żądzi, a Dei błądzi. XD
    Rozdział ogółem świetny. Te teksty o nauczycielce- PIĘKNE!
    Pozdrawiam i czekam na next ;*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że istnieje ktoś, kto ma jak ja xD Bo te dwuznaczne wypowiedzi to na serio... Na szczęście jeszcze nie zrobiłam nic dwuznacznego... xD

      Usuń
    2. Świetnie to ujęłaś, Ush: JESZCZE ;>

      Usuń
    3. A tak wgl, to co ile dodajcie notki??

      Usuń
    4. Jest w info napisane- raz w tygodniu, w każda środę

      Usuń
  6. *ksywy, nie łatwy.
    To przez autokorekte w telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, czytam Waszego bloga i powiem szczerze - jak ma razie mój ulubiony rozdział ^-^

    ~ Aoi

    OdpowiedzUsuń