Tak, zgodnie z kolejnością powinien być teraz rozdział Yami.
Niestety, z powodów rodzinnych musiała na czas nieokreślony opuścić naszą ekipę i do odwołania nie będzie pisać.
***
Był upalny dzień. W Szkole imienia Hashiramy Senju na
stołówce siedziała dobrze znana nam ekipa, która przeklinała Ministerstwo
Oświaty za zmuszanie ich do chodzenia nalekcje w taki upał. Wszyscy czekali na
Deidarę, który się spóźniał.
―
Gdzie on do kurwy nędzy jest? ― syknął Hidan patrząc przez okno gdzieś w dal.
― Pewnie
układa włosy ― stwierdził obojętnie Sasori, nie odrywając wzroku od mangi.
―
To całkowita strata pieniędzy. Te lakiery, żele, gumki, opaski, frotki i inne
cholerstwa których on używa! ― jęknął żałośnie Kakuzu, a reszta wywróciła
oczami. Cóż, materialistą trzeba się urodzić.
―
Ja zawsze uważałam, że takich rzeczy używają tylko fani Yaoi. ― powiedziała
Domi. ― Mówimy oczywiście o facetach ― dodała widząc minę Ushio.
―
Tobi jest kucykiem!- wykrzyknął nagle czarnowłosy, pokazując kocie uszka, które
doczepił sobie do włosów. Nikt się tym nie zainteresował poza Yami, która przytuliła
go mówiąc, że słodko wygląda.
―
Niech ta blondyna się ruszy! ― warknął Itachi, denerwując się.
― A
pomyślałby kto, że Sasori jest niecierpliwy- uśmiechnął się Nagato.
―
Bo jest, ale Deidarę najzwyczajniej w świecie ma w dupie. ― sprostował
Skorpion. Tsuki posłała mu znaczące spojrzenie, a chłopak w odpowiedzi wywrócił
oczami, mamrocząc pod nosem coś o „pierdolonych zbokach otaczających go z
każdej strony”
―
Taa… Bo ciebie tylko Itami i motor obchodzi. ― Hidan próbował się z nim
droczyć, ale spojrzenie które posłał mu czerwono włosy zamknęło mu usta.
― W
porównaniu do ciebie Hidan, to i tak dużo. ― stwierdził zjadliwie Itachi.
―
Te, Łasic. Mówiłem do ciebie? ― wykrzyknął Siwy.
―
Obstawiamy, który pierwszy rzuci się drugiemu do gardła? ― szepnął Kakuzu na
ucho Domi.
―
Daje dwadzieścia, że Hidan. Itachi jest bardziej opanowany. ― odszepnęła mu
dziewczyna.
―
Ja stawiam na Itachiego, bo wciąż jest zły o akcję z Is. ― odszepnął chłopak.
Na znak przypieczętowania zakładu podali sobie dłonie.
―
Soli, przecinaj. ― Domi zwróciła się do koleżanki. Ta spełniła ich zachciankę.
―
Cholera, uspokoili się ― syknął Kakuzu.
―
Czyli remis?- burknęła z niesmakiem Domino. Odpowiedziało jej tylko jęknięcie i
słowa Kakuzu:
― A
miałem wygrać dwie dychy…
― Czy
to Deidara? ― spytała Ush wskazując na okno. Wszyscy jak na rozkaz odwrócili się
we wskazanym kierunku. No, poza Sasorim. Ale on czytał mangę Doubt i miał
kolegę delikatnie mówiąc w gdzieś.
―
Co on ma na sobie? - zapytała Is, patrząc szeroko otwartymi oczyma w znaną
postać.
―
Nie przesadzaj, dobrze wygląda - stwierdziła Yami, uśmiechając się. Chłopak był
ubrany w czarną bluzkę przedstawiającą lalkę barbie w pozycji płodowej, bojówki
sięgające do połowy łydki w tym samym kolorze i sandały.
―
Brakuje jeszcze skarpetek i będzie 100% polak - stwierdziła Domi i wszyscy ryknęli
śmiechem. Nauczyciel patrolujący stołówkę spojrzał na nich z dezaprobatą, ale
oni to olali. Jak zwykle zresztą. Gdy blondyn w końcu wszedł, wszyscy jeszcze
chichotali.
― I
z czego tak rżycie pedały? ― zwrócił się do kolegów. Gdy to wypowiedział, It
oderwała spojrzenie od mangi, którą czytała przez ramię Sasoriemu. Nagle coś
się jej skojarzyło. Jej wargi wykrzywił pełen perwersji uśmiech. Tsuki
popatrzyła na nią pytająco. Szarooka przychyliła i zaczęła jej szeptać do ucha.
Tsu spojrzała na swojego chłopaka i się uśmiechnęła. Zaczęła szeptać coś Domi na
ucho. Ta tylko kiwnęła głową z bananem na twarzy i przekazała wiadomość Yami,
która podała dalej do Soli, Is i Ushio. O ile te ostatnie były zniesmaczone pomysłem,
który przed minutą wpadł Itami do głowy, to Ush czerwona jak burka, błądziła
wzrokiem po całej stołóce, starannie omijając zdezorientowanego Deidarę.
Pozostała czwórka chichotała w najlepsze, ukrywając twarz w dłoniach. Chłopcy
patrzyli na nie zdziwieni, ale nie chcieli wiedzieć czemu sie śmieją. Jeśli coś
śmieszy Itami, Tsuki, Domino i Yamiko to musi być to co najmniej dziwne.
― Z
czego się śmiejesz, It?- odważył się zapytać Sasori. Dziewczyna opanowała się
na tyle, by mu wszystko wytłumaczyć na ucho. Brązowooki spojrzał na nią z
pozoru obojętnie, ale wiedziała że jest zdziwiony... I zły.
―
Nie.
―
Proooszę Sasori no Danna ― zaczęła zawodzić Itami wiedząc, że używając tego
zwrotu, przekona go do wszystkiego. Co ciekawsze tylko w jej wykonaniu to się
sprawdzało. Chłopak rzucił jej spojrzenie mówiące, że będzie cierpieć i zwrócił
sie do Deidary.
―
Masz bardzo ciekawe buty, niewypale. ― Chłopaki wytrzeszczyli oczy na Skorpiona.
No bo, on coś takiego powiedział? To nie normalne. Jak na potwierdzenie swoich
myśli, Itami nachyliła się i w podzięce lekko go pocałowała.
―
Ciekawe? Czyś ty z motoru spa... ― zaczął Deidara, ale nie dane mi było
dokończyć, bo chwile później odezwała się Yami.
―
Takie męskie...
― Idealne
dla... ― Tsuki też podchwyciła to co zaczęła It.
―
Fanów yaoi! ― wykrzyknęła Domi. śmiejąc się.
― Czyli, że są bardzo gejowskie- wytłumaczyła
Itami widząc zdezorientowaną minę blondyna.
―
Jesteście okropne, może jemu się to podoba? ― burknęła Ushio.
―
Tak Ush, nie wątpię, że mu się to podoba. Zwłaszcza po ostatnim wypadzie do Empiku.
Prawda kochanie? ― Tsuki posłała mu słodki uśmieszek. ― Ciesz się Dei.
Jedziecie z Ushio na tym samym wózku! ― dodała.
Po chwili zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję.
Wszyscy udali sie pod salę od WDŻu i czekali na Jirayię, który po chwili
wyłonił sie zza zakrętu.
―
Mamy łączenie z klasą Domi. ― stwierdziła Soli, patrząc na sznur uczniów z
Domino na czele, idących za profesorem.
W
sali Tsuki z Deidarą skierowali się do pierwszej ławki pod oknem. Usiadła
bokiem by móc gadać z Itami, która siedziała z nogami na ławce. Miała nie
wzruszoną minę, ale każdy czuł pałającą od niej rządzę mordu, skierowaną na
Jirayię. Chciała go zirytować. Widać wciąż mu nie wybaczyła, jak pierwszego
dnia trafiła do kozy. Nauczyciel rozejrzał się po sali i uśmiechnął złośliwie.
―
Itami, chcesz trafić do kozy?
―
Niby za co? ― warknęła.
―
Po pierwsze, nie tym tonem. Po drugie, za trzymanie nóg na ławce. Po trzecie,
za nieprzepisowe buty. ― Wskazał na czarno-białe motocyklówki, które dumnie
lśniły w lekkim słońcu, wpadającym przez okno do środka klasy. ― Po czwarte, bo
cię nie lubię. ― zakończył swój monolog i popatrzył na nią wyczekująco.
Dziewczyna odchyliła się z krzesełkiem do tyłu i zdjęła nogi z ławki. Z impetem
opuściła je na podłogę, a po klasie rozległ się huk, gdy ciężkie podeszwy butów
It rąbnęły o parkiet. Jirayia zaczął rozglądać się by znaleźć kolejną ofiarę
swojego parszywego humorku. ― Yamiko, pokaż pracę domową ― Dziewczyna pobladła
i zaczęła szukać zeszytu i książki w torbie. Deidara odwrócił sie do tyłu.
― Było
coś zadane?! ― szepnął. Sasori bez słowa odwrócił w jego stronę zeszyt i
pomalowanym na czarno paznokciem stuknął w pięć zapisanych drobnym pismem
stron. Deidara zbladł jeszcze bardziej. Jakby tego było mało, czerwonowłosy
otworzył książkę i pokazał kolejne trzy zrobione ćwiczenia.
Nie
dam rady tego spisać, pomyślał blondyn i zerknął na swoją dziewczynę. Miała
niezadowoloną minę. Też zapomniała odrobić. Jak trzy czwarte klasy. Blondyn zapuścił
żurawia na notatki It.
Też
miała!
Ona!
Ona
nigdy nie robi prac, a jakimś cudem ma dobre oceny, pewnie wiąże się to z tym, że
siedzi z Sasorim.
―
Ty zrobiłaś pracę domową? ― spytał, wskazując na strony pokryte niedbałym
pismem dziewczyny. Ta tylko zaśmiała się kpiąco i pokręciła głową.
―
Nie marnuję mojego cennego czasu na rzeczy tak trywialne, jak praca domowa.
―
To znaczy...
―
To znaczy, że ja nawet tego do tego ręki nie przyłożyłam ― przerwała szarooka.
―
Przecież to twoje pismo! ― wtrąciła dotąd milcząca Tsuki. Itami popatrzyła na
nich jak na idiotów. Jeszcze się nie skapnęli? Westchnęła ciężko i powiedziała
― A
jak myślicie, kto mi pisze usprawiedliwienia za moje ucieczki i wagary?
―
Rodzice. ― wypalił Deidara, a ta posłała mu spojrzenie godne seryjnego
mordercy.
―
To kurestwo nie jest moimi rodzicami! - syknęła i kontynuowała już normalnie. ―
Miałam na myśli Sasoriego.
―
To ty umiesz podrabiać pisma innych? ― wypowiedział blondyn zerkając na
chłopaka.
―
Ciszej. - odparł brązowooki, nie odrywając sie od mangi.
―
Czemu nam nie powiedziałeś? ― Tsuki była oburzona. Przecież mógł i jej napisać!
Praktycznie zawsze zrywała się z It. Czyli ma około pięćdziesiąt procent
nieobecności, w tym jakieś czterdzieści nieusprawiedliwionych! A rodzice jej
nie napiszą. Musiałaby się tłumaczyć gdzie łaziła. I co by powiedziała? Że na przejażdżki
motocyklowe, do lasu, nad rzekę, czy do lunaparku? Zginęłaby śmiercią
natychmiastową. Itami zresztą też. Przecież nie powie rodzicom, że łazi z ekipą
sie spijać lub nękać czternastolatka. Chociaż nie. Nie zrobiłby tego za żadne
skarby świata. Pieprzony rudzielec.
―
Sasori, napiszesz mi i Tsu, nie? - rozmyślanie czarnowłosej przerwał Deidara.
―
Spierdalaj, sam sie naucz.
Deidara
zacisnął zęby i zerknął na Yami. Wydawała się zadowolona i uspokojona. Czyli
miała zadanie. Kątem oka dostrzegł jak Is z prędkością światła spisuje od
Itachiego. Nagato i Ush siedzieli spokojnie i rozmawiali. Oni też mają. Domi
liczyła kasę, klnąc cicho pod nosem. Czyżby Kakuzu ją zmusił? Pewnie tak, bo ją
obserwował, czy mu nie podebrała jakiegoś grosika. A reszta? Hidan pod stołem
oglądał jakiegoś hentaica. Pewnie jeszcze tylko Soli ma. Blondyn przymknął
oczy. A skoro nauczyciel sprawdzał jednej osobie, to sprawdzi wszystkim. Jak na
potwierdzenie jego myśli rozległ się głos. Tuż obok nich.
―
Otwórzcie wszyscy na pracy domowej― powiedział mężczyzna i podszedł, jak na
złość, do rzędu pod oknem. Deidara zrobił się blady, jak kreda. Kolejna pała do
kolekcji. W tym tempie nie zda do następnej klasy. Nagle na ich biurku
wylądowały dwie kartki. Tsuki zerknęła za siebie.
―
Przecież jestem prorokiem Jashinistów ( Yami, podpasowało mi to xD ― dop.
Itami) ― powiedziała It. Zerknęli na kartki i kamień im z serca spadł. Nie były
to pełne notatki, ale wystarczające na dwa. Podszedł do nich nauczyciel.
―
No proszę, Deidara ma pracę domową. Nawet twoje pismo - chłopakowi rozszerzyły
się źrenice. Cholera, musi podziękować It za przekonanie go. ― Ale, miało być w
zeszycie. W tym przypadku możesz dostać maksymalnie dwa. Tak samo ty Tsuki ―
powiedział Jiraiya i poszedł dalej. Druga ławka dostała najlepsze oceny.
Jiraiya stanął teraz nad Soli. ― Jak to nie masz? To było proste zadanie. Ale mogę
ci odpuścić, tylko dotknij łokciami pępka. ― uśmiechnął się złośliwie, patrząc
na bluzkę z lekkim dekoltem.
―
Może niech pan zaprosi Tsunade na randkę, zamiast młodsze wyrywać- prychnęły
jednocześnie Tsu i It.
―
Gdyby tylko ona się zgodziła. ― odparł załamany.
―
Pomożemy! - wykrzyknęła Yami. Jak zwykle pomocna.
―
Ale co będziemy z tego mieć? - zapytał Kakuzu. Domi warknęła na niego cicho,
ale on sobie z tego nic nie zrobił.
―
Pomyśl jakie dwie wieeelkie półkule ziemskie będzie mieć Jirayia ― rozmarzył
się Hidan, a Soli trzepnęła go w łeb.
―
Mówiłem o NAS seksoholiku ― warknął Skąpiec.
―
Jak nam się uda, to może pogada pan z profesorem Orochimaru, byśmy dostali trzy
z chemii na koniec? ― wtrącił Tobi wskazując na siebie i chłopaków.
―
Mów za siebie, frajerze . Bo ja mam sześć. ― wykrzyknął dumnie Deidara.
―
Tylko jak my ją namówimy? - włączyła się Is.
―
Chyba będziemy musieli nieźle najebać ją sake, by wyszła gdzieś z Jirayią. Bo
na trzeźwo się nie da. ― stwierdził beznamiętnie Sasori.
―
Musi się zgodzić. ― Soli posłała Skorpionowi spojrzenie mówiące, by się
pierdolił, a ten tylko zaśmiał się kpiąco.
―
Ja myślę, że do niczego nie dojdzie. Dyrektorka nie jest taka. ― Powiedziała
Ush i jak na zawołanie rząd pod oknem sie zaśmiał.
―
Bo ty Ush o dochodzeniu wiesz akurat najwięcej, no nie? ― zaśmiała się Tsuki. Tak
zleciała im reszta lekcji, aż w końcu rozbrzmiał dzwonek. Następną godzinę mieli
z Kakashim, więc zdążą wszystko ustalić. On zawsze się spóźnia.
―
Uważam, że powinniśmy wysłać Tsunade list. Od tajemniczego wielbiciela, z grona
pedagogicznego. ― powiedziała Soli, a wszyscy chłopcy spojrzeli na nią, jak na
kosmitkę.
―
Nie za dużo dram Soli?- zapytał Akasuna.
―
Uważam, że to dobry pomysł. ― odparowała Ush. Wszyscy poparli ten pomysł prawie
jednogłośnie. Prawie. Chłopcy nieco się ociągali, a Tsuki po długich namowach
zgodziła się niechętnie, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem.
―
Tylko będzie potrzebny drogi, porządny papier. ― powiedziała Is.
―
Powinniśmy działać już dziś, bo niedługo rok szkolny się kończy- zauważyła
Domi. Itami odciągnęła Sasoriego na bok.
―
Wiesz, o co chcę prosić?
―
Taaa ― odparł i wyrwał dwie kartki z zeszytu. Po niecałej minucie miał w dłoni
dwa zwolnienia. Mają wrócić na ostatnią lekcje. Chemię.
― I
jak my załatwimy ten papier, DZIŚ? - jęknęła Yami.
―
My pojedziemy. ― powiedziała It.
―
Nawet zwolnienia nie macie... ― zaczął Nagato ale Deidara mu przerwał.
―
Mają. Sasori umie podrobić czyjś charakter pisma. ― Sasori i Itami oddalili się
do Kakashiego. Jednak o lekcji sobie przypomniał. Po chwili byli na swoich
maszynach w drodze do jakiegoś durnego sklepu.
―
Nie wierzę, że oni wyszli. Tak po prostu. ― burzył sie Hidan.
―
Dlaczego ty tak nie umiesz? ― burknęła smętnie Tsuki, patrząc za oddalającymi
się szybko motorami Itami i Sasoriego. Deidara w odpowiedzi wydał z siebie
jedynie głośne „eh”, wyrażające jego oburzenie. ― Dobra, nie ważne… Papier mamy
z głowy. Teraz ja proponuję byśmy urządzili Jirayi trening. ― kontynuowała.
― …Trening…
― pozostali powtórzyli po niej, jak echo.
―
Tak. Jak ma się zachowywać. Bo kultury mu całkiem brak. Wszystkie dziewczyny i
kilku chłopaków. Mianowicie: Nagato, Itachi, Deidara, Sasori i Hidan. Reszta
się zajmie tym, by Tsunade się nie dowidziała.
―
No tak. Bo Hidan to ucieleśnienie kultury - sarknęła Is. Chłopak chciał coś
powiedzieć, ale pech sprawił, że Soli " przypadkiem" zrzuciła mu
swoją torbę na głowę, więc się zamknął.
―
Hidan będzie przykładem, czego robić nie można. Czyli jak zepsuć randkę, dostać
siarczystego policzka i mieć wylane wino albo sake na koszulę.
―Ej!
―
Morda. ― warknęła na Siwego i na powrót wróciła do objaśniania planu. ― Każdy z
chłopaków ma przydatne umiejętności. Itachi to mistrz spokoju który będzie
potrzebny żywiołowemu Jirayi; pamiętajcie o akcji w klubie. Nadaje się idealnie,
poza tym wiemy, jaki charakter ma Tsunade. Jak zaczną się o coś sprzeczać, to
się zeżrą. Deidara to mistrz unikania problematycznych odpowiedzi i
doprowadzania do śmiesznych sytuacji. Nauczy Ero-Psorka, w którym momencie palnąć
jakiś żart lub śmieszną opowieść. Przecież nie mogą siedzieć w grobowej ciszy.
Sasori, mimo, że jest chujem, to idealny przykład chłodnej logiki i oceny sytuacji.
Pewnie dlatego jeszcze się z It nie pozabijali. Wie kiedy odpuścić, ale co
innego, że tego nie robi. Dodatkowo umie tańczyć, a mówimy tu o tańcu
towarzyskim, bo Big Cyc na pewno będzie chciała tańczyć, jak każda kobieta, poza
mną― wtrąciła ― oraz zna się na komplementach. ― Ostatnie słowo wypowiedziała
ze słabo skrywaną kpiną. ― Nagato to romantyzm sam w sobie. Mówimy tu o ‘zachowaniu-które-tworzy-tą-obrzydliwie-słodką-że-aż-chce-się-rzygać-atmosferę’.
Dlatego Ush go tak uwielbia. Poza tym każdy, którego wybrałam, ma jakiś tam
szacunek do kobiety. Przepuszczanie w drzwiach i tego typu chujostwa. ―
zakończyła swój wywód, a dziewczyny patrzyły na nią szeroko otwartymi oczyma.
―
To chyba najdłuższa wypowiedź, jaką słyszałam z twoich ust. ― stwierdziła Domi.
―
Skąd ty tyle wiesz? ― wydukała Is.
―
Obserwuję codziennie ich zachowania, chociaż o tańcu wspomniała mi It. Trening będzie
trwał trzy dni.
― Aż
tyle? ― zdziwiła się Ush.
―
Jeśli Sasori ma go nauczyć tańczyć to tak. Wiesz, że on cierpliwości nie ma. I
tak coś czuje, że prędzej nas otruje niż się zgodzi.
―
Później zabierzemy go na cztery godziny do opery! Na Operetkę! Zobaczy jak się
zachowują ludzie z klasą. ― wykrzyknęła Soli.
―
Dobra, wszystko pięknie, ładnie… Ale gdzie my to zorganizujemy? ― Domi
spojrzała na Tsuki.
―
Jak to gdzie? W Jirayi w domu!
―
Na pewno pozwoli ci wejść za darmo. ― zakpił Kakuzu.
― Nie
ma wyjścia. ― stwierdził Hidan.
― A
tak z innej beczki: mamy cały dzień łączenie? ― Nagato zlustrował ekipe
wzrokiem.
―
Chyba tak - odparła Domi.
―
To będzie komedia. ― stwierdził Deidara i się uśmiechnął. Im to pasuje. Będzie
więcej śmiechu (A dzięki temu, dłużej się żyje ― dop. It).
―
Orochimaru nas żywcem zje. Wszystkich. ― Odezwała się nagle Yami.
― Dziewczyno,
nie poznaję cię. Co to za czarny scenariusz? ― zapytała Isabel.
―
To nie jest czarny scenariusz, tylko jedna z opcji, co może zrobić z nami Oro.
― broniła się dziewczyna.
―
Nie wiem czym się martwisz. Przecież Oro nic nam nie zrobi. ― wtrącił się Kakuzu.
―
Jak go zdenerwujemy, to Jirayia nie namówi go na trójki dla was. ― syknęła
Domino.
―
Mnie to nie obchodzi, wychodzi mi...
―
Ledwie dwa- dokończyła za niego dziewczyna. ― Ty też będziesz coś z tego MIAŁ.
― Domi podkreśliła ostatnie słowo, a chłopakowi zaświeciły się oczy. Co jak, co
ale wiedziała co powiedzieć, by się zamknął.
Przydatna
umiejętność, zaśmiała się w myślach.
Cóż
skoro jest najstarsza z tej całej gromady małp z kilkoma wyjątkami, to grzechem
byłoby gdyby, nie umiała "opanować" Kakuzu.
W końcu nadszedł czas, gdy motocykliści powinni
wrócić.
―
Spóźniają się- mruknął Kakuzu.
―
Może zatrzymali się gdzieś na małe, ehem, co nie co? ― mruknęła Tsuki,
odchrząkując znacząco.
―
Pewnie zaraz będą. ― stwierdziła Yami, ignorując uwagę koleżanki.
―
Musimy im cały plan opowiedzieć. ― Is stwierdziła oczywista oczywistość.
― Tsu,
zastanawiam się, jak im powiesz o... ― zaczęła Soli, ale jej przerwano.
―
Jak nam powiesz o czym, Tsuki? ― zapytała pojawiając się nie wiadomo skąd
Itami. Soli obejrzała się na nich zdezorientowana. Dwadzieścia sekund temu ich tutaj nie było, a
teraz od dupy strony przyleźli oboje?!
―
Macie papier? ― zapytała czarnowłosa, udając, że nie słyszała tamtego pytania.
W odpowiedzi Sasori rzucił jej blok z papierem, który sobie zażyczyła i z nieskrywaną
niechęcią powoli zlustrował ją wzrokiem. Nie lubił, jak ktoś knuł za jego
plecami. Zwłaszcza ta franca.
―
Nie zmieniaj tematu, Mangetsu. ― Tsuki westchnęła ciężko i łaskawie zaczęła tłumaczyć
im cały plan. Poszło szybko. Może dlatego, że oboje mieli mózgi, a nie jak co
poniektórzy ich żałosne imitacje. Reakcje obojgu były całkowicie różne.
― Nie.
― powiedział Sasori.
―
Wchodzimy w to! ― wykrzyknęła w tym samym momencie Itami i uśmiechnęła się
szeroko, ignorując mordercze spojrzenie chłopaka.
―
Musimy zacząć pisać list, jeśli chcemy zdążyć. ― wtrąciła się dotąd milcząca
Ush.
―
Ja będę pisał! ― zaoferował Hidan.
― A
ja dyktował. ― dodał Nagato.
Jashinista
wziął papier i zaczął pisać na brudno podyktowany przez Nagato, ‘romantyczny-bardziej-niż-hana-montana-jest-cukierkowa-list’.
― Najdroższa
Tsunade! Od zawsze... ― mówił wolno czerwonowłosy.
― Najdroższa
pisze się przez "ż", a nie dwa "sz", cioto niedorobiona. ― prychnęła
z dezaprobatą Tsuki, patrząc Siwemu prze ramię.
―
Wykurwiaj karlico! ― warknął, kiedy wpierdoliła mu się z palcem na kartkę,
pokazując po kolei wszystkie błędy, które na złość dziewczynie postanowił zignorować.
―
Sam wykurwiaj, ANALfabeto! ― odwarknęła, kładąc nacisk na pierwszy człon słowa.
Fioletowooki skrzywił się, gdy dziewczyna zabrała mu kartkę i sama zaczęła notować
to, co dyktował Uzumaki. Po kilku minutach wszyscy śledzili na zapisany
wykaligrafowanym pismem Tsuki list.
Najdroższa
Tsunade!
Odkąd pamiętam, kocham Cię całym moim sercem! Nie mogę dłużej ukrywać tego
faktu, bo gdy tylko Cię widzę, nie liczy się nic, prócz Twojego pięknego
uśmiechu! Każdego dnia marzę skrycie, by sprawić ci radość i na nowo usłyszeć
twój perlisty śmiech…
Proszę,
spotkaj się ze mną w Restauracji pod Ogoniastymi Bestiami w piątek o
dwudziestej za tydzień.
Twój najszczerszy, cichy wielbiciel.
― I
tu Domi, zaczyna się twoja rola- szepnęła Tsuki. Dziewczyna zerknęła na nią
zafascynowana. ― Wiesz, że przed swoją lekcją dyrektorka zawsze idzie się
napić.
―
Czyli musisz zostać do niej wywalona przez Orochimaru. ― stwierdziła Yami, a
Mangetsu bez słowa przytaknęła na potwierdzenie.
―
Tylko jak to zrobimy? ― zapytała sama zainteresowana.
―
Zostawcie to mnie. Tylko jak Oro zapyta " kto to zrobił" opowiedzcie
że Domi, a ty miej przy sobie list. ― powiedziała It. Nie pozostało im nic
innego, jak jej zaufać. Zapakowali ich przepustkę do trójek z chemii w ładną kopertę
i zakleili starannie.
Zadzwonił dzwonek i pojawił sie
Orochimaru rozsiewając wokół siebie aurę tajemniczości. Weszli do sali i zajęli
miejsca.
―
Rozmawiałem z Jirayi. ― oświadczył profesor, a obie klasy się zdziwiły. ―
Poszedłem wam na rękę. Zgodziłem dać każdemu wyższą ocenę. To znaczy, że jeśli
ktoś ma pałę lub dwóję ― Tu posłał znaczące spojrzenie Hidanowi i Kakuzu. ― To
dostanie on trzy. Jeśli zaś wychodzi mu czwórka to ma piątkę. Jeśli piątka to szóstkę.
― Wszyscy popatrzeli na nauczyciela jak
na kosmitę, chociaż Tsuki zaśmiała się w duchu złowieszczo. Dzięki pomocy Deia
ma pewną piątkę. Teraz szóstkę, wedle tego, co powiedział Wężowy. Inni jednak
doszukiwali się w tym wszystkim drugiego dna. On sie na to zgodził? Musi być
jakiś haczyk! ― Ale to tylko jeśli uda wam się przekonać Tsunade. Aha, i
jeszcze jedno. Wiem, że w tej akcji biorą udział: Sasori, Itami, Tsuki,
Deidara, Soli, Hidan, Domino, Kakuzu, Isabel, Itachi, Yami, Tobi,Ushio, Nagato.
Nikt inny tej umowie nie podlega. Koniec. Zaczynamy lekcję. ― zakończył swoje
długie przemówienie. Pozostali uczniowie jęknęli przeciągle, posyłając
wymienionej wcześniej czternastce krytyczne spojrzenia. Ale oni mieli ich
najwyraźniej gdzieś, bo nawet nie zareagowali.
W
tym czasie Orochimaru zaczął rysować jakiś wykres. Itami zerknęła na zegar.
Trzynasta
piętnaście. Tsunade pewnie już nie ma w gabinecie, pomyślała i zaczęła wcielać
swój plan w życie.
―
Kryj mnie. ― szepnęła do Sasoriego i schyliła się do torby. Wyciągnęła z niej
mangę "Kasa no Shita, Futari" i rzuciła w nauczyciela. Książeczka
trafiła go w tył głowy.
Ma
dziewczyna cel, zaśmiał się w myślach Hidan.
Cała
klasa patrzyła przerażona na nauczyciela, który powoli odwrócił się w ich stronę i podniósł obiekt zbrodni.
―
Kto to zrobił? ― Wszyscy siedzieli cicho jak myszki. ― Zapytam jeszcze raz. Kto
we mnie rzucił ― Zerknął na mangę i przeraził się. ― Komiksem o gejach!?
Cała
sala jak na sygnał ryknęła śmiechem.
―
Domi ― zawołali zgodnie.
―
Domino, do dyrektorki. ― syknął profesor i oddał mangę dziewczynie. Nastolatka
szła przez puste korytarze szkoły. Po kilku minutach dotarła do gabinetu i ukradkiem
zajrzała do środka przez małą szparę. Pusto. Po cichutku wsunęła się na
paluszkach do pokoju, podkradła się do biurka i położyła na wierzchu liścik.
Już miała się odwrócić i wyjść, gdy usłyszała kroki i szczęk klamki. Szybko
dała susa pod mebel modląc się w duchu do Jashina, by owy nieproszony gość nie
zajrzał do jej kryjówki. Poczuła, jak jej schron się zatrząsł. Nieznajomy
pewnie położył dokumenty na drewnianej powierzchni. Domi postanowiła wyjrzeć i
ustalić, kto tu jest i uniemożliwia jej ucieczkę. Wychyliła głowę i od razu
schowała ją z powrotem. Owym cholernie irytującym problemem była Kurenai.
Czy
nie mogła by ruszyć tej swojej pokrytej cellulitem i rozstępami dupy i iść do
klasy? Tu jest do kurwy pierdolonej nędzy niewygodnie, wywarkiwała w myślach
Domi, zgrzytając zębami.
Widocznie
Jashin jednak ją kochał i wysłuchał jej
prośby. Yuuhi wyszła, tym samym przekonując czarnooką, że bóg Hidana jednak
istnieje. Dziewczyna poczekała, aż kroki się oddalą i wybiegła z pomieszczenia.
Zatrzymała się dopiero dwa piętra wyżej, w damskiej łazience. Gdy dotarła na
ostatnie pięć minut lekcji, profesor rzucił jej znaczące spojrzenie. Czyżby się
domyślił? Po chemii postanowili oświecić Jiraiyę, że wpadają w odwiedziny po
lekcjach. Na początku mężczyzna się sprzeciwiał, ale Hidan skutecznie przekonał
go trzema słowami: „ Wieeelkie kule ziemskie”, plus perwersyjny uśmiech i
nauczyciel uległ. Oczywiście wiedział, z czym to się wiąże. Wiedział także, że
jak zobaczą jego mieszkanie, to będą lekko zdziwieni. Lub zaciekawieni.
Wiedział, że niektóre specyficzne jednostki zaczną grzebać mu w rzeczach. I, że
znajdą jego "ciekawe" płyty DvD. Wiedział to wszystko, ale i tak się
zgodził. Czemu to zrobił? Bo wiedział też, że tylko oni są w stanie jakoś mu
pomóc. Nikt inny.
Matematyka
przebiegła nadzwyczaj spokojnie. Tsunade miała dobry humor. Na pewno
przeczytała list. Każdy był tego pewien, skoro nikomu żadnej pały nie wstawiła.
Nim się obejrzeli minęło czterdzieści pięć minut i lekcja wreszcie dobiegła
końca. Teraz wszyscy czekali pod szkołą na Jiraiyę. Gdy już wytoczył się ze
szkoły, zaczęli iść w stronę ulicy Ecchi.
Stanęli
przed niepozorną kamienicą i wdrapali na drugie piętro. Gdy weszli do mieszkania
byli, szczerze mówiąc, zaskoczeni. Na dwóch kanapach piętrzyły się poduszki w
kształcie cycków, a w kącie stała dmuchana lalka która podejrzanie przypominała
uczniom ich dyrektorkę. Wszystkiego dopełniały czerwone ściany i światła rodem
z pobliskiego burdelu. Doprawdy- dom przykładnego nauczyciela i szanowanego
obywatela…
― Spodziewaliście
się takiego czegoś? ― Is zbliżyła się do mebla, który w zamierzeniu miał służyć
za szezlong, a wyglądał, jakby wysłużył się wielu reżyserom i gwiazdom porno,
zanim trafiło tu, do domu Jirayi. Doprawdy, jak można zniszczyć taki piękny
mebel? Brązowowłosa zmarszczyła nos. Nie podobało jej się tu. C
o
innego Yami, która aktualnie okładała się z Soli cycatymi poduszkami. Nagle dziewczyny
wywróciły się na kanapę i obie pisnęły. Spod siebie wyjęły wkładki
powiększające biust. Przez chwilę patrzyły na nie zdziwione, a potem wywaliły je
za siebie i parsknęły śmiechem.
Ushio
natomiast była cała czerwona. Takie mieszkanie, w dodatku wielkie, jak dom
prezydenta, to dla niej za dużo. Postanowiła usiąść na fotelu, który wydawał się
względnie bezpieczny. Niestety, przeliczyła się.
Gdy
tylko ruszyła fotelik, spadła jej na głowę prezerwatywa. Na jej szczęście, nie
otwarta. Dziewczyna zaczęła piszczeć i z obrzydzeniem odrzuciła ją gdzieś w
bok.
― Ush,
nie wyrzucaj! Zostaw sobie! Będziesz mogła w końcu oddać się Nagato!- wykrzyknęła
Itami i przybiła sobie żółwika z Tsu, która ze śmiechu nie była w stanie
wydusić słowa.
Hidan
postanowił zwiedzić dom, a razem z nim poszły It i Tsuki. Dotarli do jakiegoś
pokoju, stały w nim tylko komody i łóżko. Pewnie sypialnia profesora. Normalna.
Było to dla nich dziwne, więc postanowili się rozejrzeć.
―
Patrzcie! ― wykrzyknęła nagle czarnowłosa i wskazała na drzwi, których na
początku nie zauważyli. Weszli do środka i och oczom ukazało się... Zaplecze.
Znali Jiraiyę za dobrze, by po prostu wyjść z tego małego pomieszczenia. Rozpoczęli
poszukiwania dziwnych rzeczy. Było tam wszystko: kamasutry, kajdany, bicze,
różowe pomponiki, strój pielęgniarki, wielka strzykawka, strój policjantki...
Jednym słowem wszystko! Z takim asortymentem spokojnie można by tu otworzyć Kub
GoGo…
―
Ej, dziewczyny! Patrzcie co znalazłem! ― odezwał się Hidan i wyciągnął rękę, a
w niej trzymał... Dildo. Tsuki i Itami spojrzały na siebie porozumiewawczo.
Przyda im się taka zabawka, żeby postraszyć Ushio. Siwowłosy, widząc ich
spojrzenia, zaczął uciekać. Wpadli do domniemanej sypialni i dziewczyny zaczęły
skakać na chłopaka. Na ich nieszczęście, był dużo wyższy. Uniósł rękę do góry i
duet nie miał jak się dostać do wibratora. Fioletowooki zaczął się cofać, kiedy
Tsu wyciągnęła w jego stronę jakieś bokserki, które po drodze złapała. Nie
zauważył postępu. Itami była za nim i podstawiła nogę mu. Chłopak się wywrócił,
lądując na łóżku. Mangetsu od razu to wykorzystała i usiadła na nim,
przygważdżając go do materaca. Sekunde póxniej dołączyła do niej Namida, bo
jedną Jashinista mógł bez problemu zrzucić, a dwie już nie tak łatwo. Zaczęły
się z nim szarpać, walcząc zaciekle o zabawkę profesora. Nagle usłyszeli zgrzyt
otwieranych drzwi. Do pokoju Sasori i Deidara, szukający swoich dziewczyn, oraz
Nagato z Ushio. O ile blondyn był zdziwiony, tak Skorpion jak zwykle wyrażał
całkowitą obojętność.
―
Co wy tu robicie? ― cisze przerwał Uzumaki, patrząc na trójkę w pozycji
pozostawiającej wiele do życzenia.
―
Wygodnie wam? ― sarknął Sasori, patrząc jak It i Tsu próbują złapać dildo którego,
zaciekle broni Hidan.
―
Etto, dziewczyny… Nie dotykajcie tego lepiej. Nie wiadomo, czy było myte… ―
powiedział niebieskooki patrząc z obrzydzeniem na przedmiot w dłoni kolegi.
Itami i Tsu podniosły się jak oparzone, a Hidan przez chwilę analizował słowa
blondyna. Gdy już zrozumiał tą lekką aluzję, skrzywił się i wyrzucił wibrator.
Trafił
on w miejsce, którego nikt się nie spodziewał. Między piersi Ush. Niebieskooka
z rozdziawionymi ustami wyjęła ów przedmiot. Oszołomiona przyglądała mu się
dłuższą chwilę, w końcu by jak na znak odrzucił go w bok, zawyć rozpaczliwie i
uciec. Najpewniej do Domi. Wszyscy parsknęli śmiechem. Tsuki i It przybiły
sobie żółwika z tryumfalnymi minami.
―
Dostanę coś za pomoc, prawda? ― Hidan postanowił skorzystać z okazji.
―
Jasne, że tak. ― odpowiedział It.
―
Wytargam cię za kudły i spuszczę łeb w kiblu.- zaproponowała z uśmiechem Tsuki.
― Za żywota. ― dodała, widząc jego pytającą minę. Po chwili dziewczyny znowu
usiadły na Hidanie. Skoro leży tak bezproduktywnie to czemu nie może robić za
żywą kanapę?
― Deidara,
chyba powinieneś zająć się Tsuki, jak należy. ― stwierdził Sasori. W odpowiedzi
blondyn usiłował trzepnąć go w łeb.
―
Sasori, nie przejmuj się mną, tylko It, bo ona nie jest lepsza. A może nie
jesteś w stanie, hm? ― Brunetka posłała mu wredny uśmieszek, a druga dziewczyna
zachichotała pod nosem. Skorpion swoim zwyczajem wywrócił oczami i prychnął pod
nosem, ale nic nie powiedział. Zamiast tego najzwyczajniej w świecie wyszedł do
salonu. Gdy drzwi za nim się zamknęły pozostała czwórka parsknęła śmiechem.
Dziewczyny się podniosły. Tsuki podeszła do Deidary i wtuliła się w niego.
Objęła go rękoma i wsunęła dłonie w tylne kieszenie jego spodni, po kryjomu
wycierając obie dłonie o tyłek chłopaka. Potem jak gdyby nigdy nic odsunęła się
od niego i zerknęła przez ramię na It. Puściła jej oczko, cudem powstrzymując
uśmiech cisnący jej się na usta.
Itami również podeszła do Deia. Chłopak przyglądał jej się z głupkowatym
uśmieszkiem, nie rozumiejąc, co ona może od niego chcieć. Dziewczyna stanęła na
palcach i wplotła we włosy blondyna obie dłonie. Douhito zmarszczył brwi,
posyłając jej pytające spojrzenie. Itami uśmiechnęła się do niego i zjechała
dłońmi na jego bluzkę. Potem, idąc za przykładem przyjaciółki, odsunęła się od
chłopaka.
―
Eee, czemu obie tulicie się do Deidary? ― zapytał Hidan gdy It wymieniła z
Tsuki porozumiewawcze spojrzenia.
― O
coś musiałyśmy ręce wytrzeć ― odparła szarooka i nim do blondyna dotarł sens
tych słów, uciekła razem z Tsu i Hidanem.
Wpadli
do pierwszego lepszego pomieszczenia, zaśmiewając się do łez. Gdy już się
względnie uspokoili, rozejrzeli się.
― O.
― zaczął filetowooki.
―
Mój. ― kontynuowała czarnowłosa.
―
Jashinie. ― dokończyła szarooka.
―
Kurwa, raj. ― powiedzieli razem. Znajdowali się w pokoju, z wielkim
telewizorem. Ale nie tym sie zachwycali. Na półkach stały setki, tysiące płyt
DvD: Hentaie, Yaoi, Yuri, Tentacle. Wszystko czego dusza zapragnie.
― Dla
jednych raj, dla innych piekło. ― powiedziała It, myśląc o Ushio.
―
Jak myślicie, Jirayia zauważy, jak sobie kilka pożyczymy? ― zapytała cicho Tsuki,
niemalże z czcią przejeżdżając opuszkami palców po grzbietach płyt.
― Szczerzę
wątpię.
―
Popieram koleżankę.
―
Czyli szukamy! - wykrzyknęła Mangetsu.
Po
kilku minutach mieli już po paręnaście płyt po kieszeniach.
―
It, chodź tu! ― Szarooka podeszła do Tsu. Dziewczyna Trzymała yaoi. TO YAOI.
To, którego brakowało jej do kolekcji. To, na które poluje od paru lat.
―
Dziś maraton porno na Pedalskiej ― westchnęła granatowooka.
― Dołączam sie do was! ― wykrzyknął Hidan.
Posiedzieli
jeszcze chwilę w swoim specyficznym raju, ale w końcu niechętnie stwierdzili,
że czas wracać do reszty. Wszyscy czekali na nich w pomieszczeniu z cycatymi
poduchami. Gdy tylko weszli, Siwy oberwał od Soli w łeb.
―
Marsz mi umyć ręce! ― wykrzyknęła. Ush najwyraźniej musiała powiedzieć, czym
sie bawili. Soli razem z Hidanem weszli do łazienki. Dziewczynę prawie
zemdliło. Niemal natychmiast złapała chłopaka za kudły i wyciągnęła z toalety.
Białe ślady na ścianach, lustrze, umywalce, wannie, podłodze... Były wszedzie.
― Istna fapiarnia. ― wzdrygnęła się. ― Gorzej niż u
ciebie.
―
To znaczy, że jednak wpadniesz od mnie na dłużej…? ― uśmiechnął się znacząco,
przysuwając się do dziewczyny.
―
Chyba śnisz. Najpierw posprzątasz. ― Odsunęła go od siebie i wróciła do reszty.
Następną godzinę spędzili na nic nierobieniu. Tsuki i
Itami okładały się poduchami Jirayi, a reszta dziewczyn przyglądała się temu z
rozbawieniem, lub politowaniem. Chłopcy natomiast gadali o czymś w najlepsze,
zupełnie ignorując to, co działo się dookoła nich.
―
Dobra, czas zacząć to, po co tu przyszliśmy! – Is podniosła się nagle i omiotła
wszystkich wzrokiem. Mieli zidiociałe miny. Czy tylko ona pośród tych
wibratorów, poduszek i bandy kretynów pamięta, po co tu się pojawili?
Westchnęła ciężko. ― Tsuki! Rusz się, to był twój pomysł! ― Wymieniona
dziewczyna wyszła na środek pokoju. Ruchem ręki przywołała do siebie Soli i
Hidana, oraz Itami, ktoś ją musi przecież trzymać jakby zaczęła się śmiać.
Prawda?
― Powiedzmy sobie szczerze profesorze… Jesteś
tak cholernie zboczony, że nawet Hidan wymięka, a to nie lada wyczyn. Musimy
zrobić z pana dżentelmena… ― Tsuki ugryzła się w język by nie parsknąć śmiechem
― Tak, więc radzę notować, bo nie będę powtarzała. Hidan- rób, co każe, a ty
Soli zachowuj się, jakby to była wasza pierwsza randka. ― Mangetsu zaczęła
szeptać coś Siwemu na ucho. Chłopak tylko szeroko się uśmiechnął i skinął
głową. Podszedł do Soli i objął ją na wysokości pośladków. Dziewczyna się
skrzywiła i odsunęła. Shinjya jednak nie przestawał działać. Zbliżył dłonie do
piersi Shiroi i dotknął. Nastolatka natychmiast zdzieliła go po pysku.
Jashinista spojrzał na nią spojrzeniem pod tytułem ‘ Hidanowi-się-nie-oprzesz’
i zniżył się by ją pocałować.
―
Dobra stop. ― mruknęła Tsu i przeniosła spojrzenie na skołowanego nauczyciela.
― Tego pod żadnym pozorem nie wolno robić. Nawet gdyby Tsunade była w
‘super-ultra-obcisłej-czerwonej-sukience’. Nawet gdyby była całkowicie nago.
― I
nawet, jeśli jej cycki będą podskakiwać przy każdym kroku. ― wytrąciła milcząca
dotąd Itami.
―
Nawet gdybyś czuł, że ci staje, nie masz prawa jej macać. ― dodał Itachi.
―Nawet
gdybyś się spuścił w gacie, hm. ― Deidara też dodał swoje trzy grosze.
― I
nawet gdyby… ― zaczęła cała czerwona Ush, ale Jirayia przerwał jej machnięciem
ręki.
―
Dobra dzieciaki rozumiem, macie jeszcze jakieś ważne mądrości, które muszę
koniecznie ― zrobił palcami cudzysłów w powietrzu ― znać?
Tsuki
spojrzała znacząco na Douhito. Chłopak skrzywił się lekko i wyszedł na środek.
― No,
to ten... Jak to Tsu dziś określiła, nie możecie siedzieć w ciszy. Hmm, gdy
zapadnie krępująca cisza, powinien pan opowiedzieć jakiś dowcip lub zabawną historyjkę.
To chyba zrozumiałe. ― Posłał nauczycielowi pytające spojrzenie, a ten pokiwał
twierdząco głową. ― Sprawa się komplikuje, gdy rozzłości pan czymś Tsunade.
Jakimś zboczonym komentarzem w stosunku do jej wyglądu… ― Wszyscy momentalnie
wzdrygnęli się, wyobrażając sobie, jak dyrektorka rozkwasza nos Jiraiyi niczym
jabłko. ― Na przykład, że ma duże piersi. Co by pan wtedy powiedział?
― Hmmm,
nie wiem. ― odparł niechętnie mężczyzna.
― Ja bym wtedy powiedział, a zresztą… Odegramy
scenkę będzie prościej. Pomoże mi w tym… Domino. ― chłopak uśmiechnął się do
niej, na co dziewczyna prychnęła.
―Niby,
czemu ja?
―
Bo siedzisz na tyłku i nic nie robisz. ― powiedział słodko blondyn, a w
czarnookiej zagotowało się. Przecież ona coś robi! Obczaja książki psorka! Z
ciężkim westchnięciem podniosła się i stanęła prze Douhito.
―
Masz się na mnie wydzierać, że gapię się na twoje piersi… Wiesz, w stylu
Tsunade…
―
Czemu do cholery gapisz się na moje piersi?! Ty pieprzony zboczeńcu! Tylko po
to mnie tu zaprosiłeś?! ― wykrzyknęła tak, jak chciał blondyn, jednocześnie
powstrzymując się od śmiechu.
―
Nie gapię się na piersi, tylko na sukienkę. Zastanawiam się czy nowa, czy
wyprana w pervolu… ― wypowiedział ze słodkim uśmieszkiem Deidara, a reszta
padła. Dosłownie. Wszyscy leżeli na ziemi i turlali się ze śmiechu.
―
Mission complete. ― mruknął niebieskooki i wyszczerzył. ― Rozumie pan? Trzeba
doprowadzić ją do łez ze śmiechu. ― Jiraiya pokiwał głową. Nie był w stanie nic
powiedzieć. Jak można wymyślić coś tak… Idiotycznie śmiesznego? ― Dobra, teraz
przejdziemy do trudnych pytań. Ktoś ma jakiś przykład?
―
Co we mnie lubisz? ― Zaproponowała Is, a Douhito się do niej odwrócił.
―
Twój śmiech, piękne oczy, charakter, poczucie humoru, ale przede wszystkim
twoje wielkie serce. ― powiedział z czarującym uśmiechem, a Itami parsknęła
śmiechem. Po chwili wszyscy zrozumieli, o co chodzi. Wymamrotali coś na temat,
‘‘że za dużo czasu przebywa z Tsuki i przesiąka jej zboczeństwem’’. ―To chyba
na tyle takich rad. ― dodał po chwili.
― Może rady, jakie komplementy powinien dawać? ― Soli spojrzała wyczekująco na
Sasoriego, który wywrócił oczami.
― Komentuj włosy, ubiór… Coś w stylu „do twarzy ci w tym kolorze’’ albo inne
idiotyzmy. Ale za nic w świecie nie zbaczaj na temat ciała. ― mruknął
obojętnie.
―
Jak zwykle pomocny. ― sarknęła It.
―
Dla ciebie, mogę być pomocny w innych dziedzinach. ― mruknął z perwersyjnym
usmieszkiem, a Itami wywróciła oczami i odepchnęła go. Zachciało mu się ją
irytować prychnęła w myślach i pokazała mu język.
―
Ja mam lepsze pomysły od was! ― krzyknął Hidan, jednocześnie wychodząc na
środek.
―
Nie, nie masz. ― syknął Itachi, odciągając go w tył za kołnierzyk bluzki.
―
Właśnie, że mam!
―
Hidan, znam cię doskonale. Twój pomysł jest pewnie całkowicie zboczony ―
powiedział Itachi.
―
Wcale nie znasz- wykrzyknął Shinjya, wymachując rękami.
―
Znam.
―
Nie!
―
Tak!
―
Nie!
―
Znam do cholery! ― Itachi zbliżył do Siwego.
―
Wcale nie znasz! Nie wiesz ile mam pieprzyków na dupie! Ani ile mam włosów na
klacie! ― Uchihe zamurowało. Skąd on do cholery ma wiedzieć TAKIE rzeczy?!
Jakby tego było mało, wszyscy chichotali w najlepsze… Przeklęte kanalie.
Prychnął
pod nosem obrażony i usiadł z dala od towarzystwa. Spode Łaba przygląda się w
dalszym ciągu roześmianej gromadce. Bardzo to kurwa zabawne. Bardzo…
Prześlizgnął się wzrokiem po każdym po kolei. Kogoś brakowało…
―
Tak w ogóle, to gdzie jest Yami? – zapytał siedzący w kącie Itachi, rozglądając
się po pomieszczeniu. Wszyscy jak na zawołanie ogarnęli się i postanowili jej
poszukać. Nie było jej w gabinecie, w sypialni, kuchni, łazience. Pod schodami
też sprawdzili i w bibliotece, pokoju gościnnym … Dziewczyna dosłownie
rozpłynęła się w powietrzu. W końcu wyciągnęli komórki i zaczęli po kolei
dzwonić do zaginionej. Odpowiedziała im głucha cisza.
Sasori
i Deidara jak na „detektywów’’ przystało, zaczęli przeszukiwać każdy centymetr
salonu. Podeszli do kanapy i zamarli. Pod sterta poduch dostrzegli brązowy pukiel
włosów Yami! Chłopcy zmrużyli oczy i przepchali się w stronę dowodu zbrodni. Sasori
zahaczył nogą o pluszową pierś i zachwiał się. Kurczowo chwycił się ramienia
Deidary, jednocześnie popychając go do przodu, efektem czego opoje wywalili się
na kanapę. Pokój wypełnił głośny pisk. Sasori i Deidara zerwali się z sofy i
stanęli dwa metry dalej. W rękach trzymali cycate poduszki, by bronić się przed
potworem z kanapy. Przerażeni wpatrywali się, jak najpierw wychyla się jedna
ręka i opiera się o materac. Potem pojawiła się druga, a potem rozkopana
czupryna tajemniczego monstrum, całkowicie zakrywająca jego twarz. Chłopcy
wciągnęli głośno powietrze i z wrażenia upuścili swoje prowizoryczne bronie.
Potwór
wyprostował się, odgarniając brązowe włosy do tyłu. Dostrzegłszy jego prawdziwą
postać, wszyscy rozdziawili szeroko usta. Stworem okazał się nie kto inny, jak…
Yami. Dziewczyna najzwyczajniej w świecie zasnęła w słodkich poduszkach Jirayi.
Szatynka przetarła zaspane oczy i ziewnęła przeciągle, lustrując towarzystwo
nieobecnym spojrzeniem. Artyści z głupimi minami odkopnęli na bok swoją broń, a
Itachi otwierał i zamykał usta. Tego się nie spodziewał.
― Yami – szepnął blondyn.
― A czego się spodziewałeś? ― Zapytała Is.
― Cóż… Kilkudziestocentymetrowych szponów, kłów większych niż u Godzili,
obślizgłej, porośniętej glonami i zużytymi kondomami skóry. – streścił pokrótce
chłopak, a reszta łącznie z Jiraiyą parsknęła śmiechem.
―
Chyba najwyższa pora przejść do twoich lekcji, Sasori. ― Tsuki zwróciła się do
chłopaka, gdy wreszcie zapanowała nad spazmami śmiechu wywołanymi uwagą
Deidary.
―Ta.
― mruknął.
―
Kurwa, człowieku! Nie mów tego takim tonem, jakby wszystko i wszyscy wokół
ciebie nie byli warci odrobiny uwagi z twojej strony! ― żachnęła się, karcąc go
wzrokiem.
Wywrócił
oczami i spojrzał na nią krzywo.
―
Taaa! ― Uśmiechnął się wymuszenie i zaczął machać rękami w udawanym zachwycie.
― Lepiej? ― Na powrót przybrał oschły ton.
―
Znacznie. ― odwarknęła, krzyżując z nim wyzywające spojrzenie.
―
Tsuki jak wy sobie wyobrażacie taniec tutaj? ― spytał Nagato w celu
rozładowania napiętej atmosfery i odsunął nogą jakąś poduszkę dla podkreślenia
swoich słów. ― Tu jest za mało miejsca.
―
Jaki taniec? ― Zapytał zdenerwowany Jirayia. On przecież nie umie tańczyć! Ma
dwie lewe nogi!
―
Musimy przenieść się do szkoły. ― zignorowała go Domi, a wszyscy jej
przytaknęli.
Po dwudziestu minutach stali przed
wejściem na sale gimnastyczną. Profesor z ociąganiem otworzył drzwi. Weszli i
zapalili światła. Po kilku chwilach pojawili się Kakuzu i Tobi. Oni mają
pilnować by nikt ich nie przyłapał. Wedy Tsunade by się dowiedziała i cały plan
spaliłby na panewce. Sasori zwrócił się do nauczyciela.
―
Przyprowadziliśmy tu pana za namową Tsuki, bym objaśnił, na czym polega
subtelna SZTUKA tańca towarzyskiego, ponieważ kobieta pokroju pani Tsunade na
pewno będzie chciała wypróbować pańskie umiejętności. – powiedział na pozór
spokojnie, choć w myślach przeklinał tę cholerną karlicę. Jak na złość musiała
parsknąć śmiechem. ― Tsuki może zatańczysz z panem Jirayią? ― Chłopak zwrócił
się do niej niewinnym głosikiem.
―
No chyba cię pojebało. – odparła z uroczym uśmiechem rozciągającym jej usta,
jednocześnie posyłając mu niewidoczne pioruny. Sasori nie pozostał jej dłużny .
―
Będziesz do tego idealna. Słyszałem, że jesteś świetna w sportach, w których
trzeba kręcić tyłkiem. ― Z ust czerwono włosego nie schodził szeroki uśmiech,
ale za to głos ociekał hektolitrami jadu. Dodatkowo obdarzył ją kpiącym spojrzeniem.
Dziewczyna zmrużyła oczy i posła mu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
―Z
drugiej strony… Chętnie. W końcu będę się uczyć od mistrza. ― Powiedziała
słodziutko. Hidan, korzystając z puszki, którą przed sekundą opróżnił i ściany,
obok której stał, zagrał sprawnie melodię „BA DUM TSSS”. ― A właśnie Dei, jak
twoje ręce? ― spytała Mangetsu, zabijając go wzrokiem.
―
Eee, no ten… Dobrze?
―
To świetnie. Czas się z nimi lepiej zapoznać. ― Hymknęła teatralnie i
wyprostowała się dumnie. Widząc jego zdezorientowane spojrzenie, wyjaśniła: ―
Masz karę za pieprzenie głupot! ― wysyczała do bólu mdlącym, przesłodzonym głosikiem.
Potem,
tak jak zadeklarowała przed kilkoma minutami, podeszła do białowłosego. Z
grymasem, który zdaje się miał przypominać uśmiech, stanęła na przeciwko niego.
Posyłając mu spojrzenie pod tytułem "odwal jakiś numer, to
zdechniesz" chwyciła jego lewą dłoń, a swoją praw położyła na ramieniu nauczyciela.
Poczuła jak obejmuje ja w pasie i z trudem powstrzymała wzdrygnięcie.
Zabije
gnoja… Zatłucze! Ujebie ten czerwony łeb, wsadzi w dupę wybuchową glinę Deidary,
wysadzi, zakopie, odkopie i wysadzi jeszcze raz...
Rozbrzmiały
pierwsze takty melodii. Sasori zaczął krążyć wokół nich, co jakiś czas poprawiając
postawę obojga. Za każdym razem, gdy z rzucał pod adresem dziewczyny jakieś kąśliwe
uwagi, siłą musiała się powstrzymywać, żeby mu nie wpierdolić.
― Dwa
trzy... Prawa, lewa... Prawa partnera, Tsuki! PAR-TNE-RA! –jęknął, gdy
dziewczyna zrobiła krok w swoją prawą.
― Szczymryj.
- odwarknęła. ― Gdybyś był lepszym nauczycielem, to bym się nie myliła. ―
prychnęła dumnie i odwróciła głowę z powrotem do białowłosego.
―
Jeszcze raz. ― Sasori westchnął ciężko i przejechał dłońmi po twarzy. ― Dwa,
trzy… Prawa, lewa… Przód, tył i obrót. Tsuki do cholery! Jak mówię przód, to ty
idziesz do tyłu! Prowadzi mężczyzna, nie kobieta!
― Sasori…
― Deidara przystanął obok rozeźlonego kumpla. ― Ona nie lubi, jak ktoś mówi jej,
co ma robić… Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł… ― Czerwono włosy spojrzał na
niego ukradkiem, a potem wywrócił oczami i jak na złość jeszcze głośniej zaczął
wydawać kolejne polecenia, przyprawiając koleżankę o pulsującą żyłkę na skroni.
Jirayia
prowadził ją po parkiecie, co trochę depcząc czarne trampki dziewczyny. Wtedy najczęściej
posyłała mu mordercze spojrzenie, a on jedynie uśmiechał się przepraszająco. W końcu
załapali i nie szło im już tak opornie, jak wcześniej. Momentami nawet zdarzało
jej się zaśmiać, a Sasoriemu pochwalić ich pracę nóg, jednak zaraz potem na nowo
wracali do oschłych uwag i komentarzy pod adresem tego drugiego...
Tsuki
modliła się w duchu do Jashina, Buddy, Potwora Spaghetti, czy chuj wie co tam było,
żeby te męczarnie wreszcie się skończyły.
A
potem... Potem Jirayia przesunął dłonią wzdłuż jej pleców, zjeżdżając coraz niżej.
Wtedy nie wytrzymała i strzeliła mu z liścia. Nim ktokolwiek zareagował, ona
już rzuciła się na niego z pięściami. Co ją obchodziło, że to nauczyciel i może
mieć problemy? Żaden stary, zboczony piernik nie będzie jej macać!
Pierwszy
oprzytomniał Deidara. Podszedł do dziewczyny i zaczął odciągać ją od
przerażonego mężczyzny. Dziewczyna jednak ani myślała puścić mu tego płazem.
Bluzgała na białowłosego tak głośno i wymyślnie, że nawet Itami z
niedowierzania otworzyła oczy szerzej. W akcie desperacji, blondyn podniósł
czarnowłosą i najzwyczajniej w świecie przerzucił ją sobie przez ramię i
przytrzymując kurczowo, oddalił się od Jirayi z prędkością światła.
Tsuki
wreszcie sie uspokoiła. Czując na sobie wwiercające się w nią oczy przyjaciół,
obdarzyła ich morderczym spojrzeniem, przez co jak na zawołanie zerknęli gdzieś
indziej. Gdziekolwiek, byle nie na nią. Jedynie Sasori wpatrywał się w nią z
mieszaniną wściekłości i zdegustowania.
―
No i na co sie gapisz ruda mendo? ― warknęła wygładzając rozkopane włosy.
― Po
prostu w życiu nie widziałem takiej cioty…
― Co
ty, lustra w domu nie masz? ― odgryzła się. ― Stary, to przykre...― Zrobiła współczującą
minę. W Sasorim zawrzało jednak postanowił nie dyskutować więcej z tą karlicą.
Szkoda na nią jego juz i tak porządnie zszarganych nerwów.
― Jesteś
beznadziejna. - westchnął ciężko.
―
Ooo ho ho ho, wybacz mi, 'panie-patrzcie-jaki-jestem-zajebisty'. Skoroś taki mądry
to proszę bardzo! Pokaż, jak to powinno wyglądać. Sam zakurwiaj po parkiecie z
tym zbokiem, bo ja nie mam najmniejszego zamiaru! Kto wie, może nawet ci się
takie macanko spodoba? ― wysyczała jadowitym tonem i posłała mu słodki uśmieszek.
Sasori stanął na przeciwko niej mierząc ją wściekłym spojrzeniem. Dziewczyna zadarła
lekko głowę odpowiadając tym samym. Przez chwilę prowadzili pomiędzy sobą cichą
wojnę. Sasori zaciskał i rozluźniał dłoń, siłą powstrzymując się od ztarcia jej
z twarzy tego wkurwiającego uśmieszku. Aż w końcu zainterweniowali Itachi i Deidara.
Uchiha odsunął Akasunę w tył, a Douhito położył czarnowłosej dłoń na ramieniu i
zerknął na nią odrobinę przestraszony. Tsuki uspokoiła się nieco, chociaż dalej
była zła.
― Masz
szczęście, że jesteś dziewczyną. ― burknął czerwono włosy.
― Och
błagam... Gdybym była facetem, nie odważyłbyś się nawet szczęknąć.... - prychnęła
rozbawiona. ― A mi zwyczajnie żal twojej ślicznej buźki. Zresztą It by się mogła
pogniewać, gdybym ją przypadkiem uszkodziła. ― dodała i nie czekając na jego odpowiedź,
wyszła z sali, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Zszokowani wpatrywali się w podwójne drzwi, za którymi przed sekundą zniknęła dziewczyna. Zapadła głucha cisza.
Sasori w pewnej chwili poczuł na sobie wzrok pozostałych, wiec obrócił się w ich stronę.
― No co? - burknął widząc znaczący wzrok Itami.
― Czy ty chociaż raz nie możesz odpuścić? ― warknęła.
― Daj mi spokój. ― bąknął cicho, dumnie odwracając głowę w bok. Deidara przystanął obok, uśmiechając się pod nosem. ― Nie wiem, jak ty z nią wytrzymujesz. ― Akasuna odezwał się do chłopaka.
― Świetna jest nie? - zachichotał cicho blondyn, ignorując spojrzenie Sasoriego pod tytułem "w którym kurwa miejscu?!"
Sasori w pewnej chwili poczuł na sobie wzrok pozostałych, wiec obrócił się w ich stronę.
― No co? - burknął widząc znaczący wzrok Itami.
― Czy ty chociaż raz nie możesz odpuścić? ― warknęła.
― Daj mi spokój. ― bąknął cicho, dumnie odwracając głowę w bok. Deidara przystanął obok, uśmiechając się pod nosem. ― Nie wiem, jak ty z nią wytrzymujesz. ― Akasuna odezwał się do chłopaka.
― Świetna jest nie? - zachichotał cicho blondyn, ignorując spojrzenie Sasoriego pod tytułem "w którym kurwa miejscu?!"
Tobi
wracał z łazienki. Był dumny z tak ważnego zadania. Dzięki niemu nikt nie dowie
się o ich tajnym planie. Zaczął się rozglądać, gdy nagle usłyszał słowa. Rzucił
się biegiem w stronę Kakuzu, ale zamarł. Te słowa wypowiadał Saifu!
―
Za pięć dych pani powiem, co oni robią i co planują. ― powiedział materialista.
Shizune się uśmiechnęła, wyjęła pieniądze z portfela i podała chłopakowi.
Kakuzu schował ją do kieszeni miną poszukiwacza, który odkrył skarb
templariuszy, a Shizune zaczęła iść w stronę Sali gimnastycznej. Uchiha był
przerażony. Musi ich uprzedzić! Pobiegł do Sali ale wcześniej trafił na Tsu.
―
Tobi uważaj jak łazisz! ― warknęła nie przerywając marszu.
―
Tsuki! Kakuzu nas wydał Shizune! Ona tu idzie! ― powiedział na wdechu chłopak
opierając się o ścianę. Cóż bieg po piętrach to nie lada wyczyn.
―
CO ZROBIŁ!? ― ryknęła Mangetsu i pociągnęła ledwo żyjącego Tobiego na hale.
Drzwi otworzyły się z rozmachem, gdy dwójka uczniów wparowała, przyprawiając
innych o zdziwienie.
―
Myślałem, że już nie wrócisz. ― powiedział Deidara z uśmiechem, ale Tsu go
zignorowała.
―
Chowajmy się, Shizune tu idzie! Ta sprzedajna kurwa nas wydała!
―
Co zrobił? ― Spytała Yami rękami wykonując gesty jakby miała go rozszarpać.
Soli złapała ją i zaczęła ciągnąć do jedynej kryjówki w Sali. Ush była
skrzywiona, nie wierzyła że Kakuzu to taki sprzedawczyk. Aż jej się rzygać chciało.
Is podobnie z tym że ona klęła pod nosem i szturchała Itachiego by się
wyładować. Granatowooka skierowała się w stronę pudeł, które były ustawione na
końcu Sali, aż nagle się zatrzymała.
―
Pan tu zostanie. ― wskazała na Jiraiyę ― My zostaniemy zawieszeni za bycie tu,
ale panu nic się nie stanie- i nie czekając na odpowiedz schowała się. Pech
chciał, że trafiła obok Sasoriego.
―
Suń dupę. ― mruknęła tylko patrząc na niego z niekrytą niechęcią. Shizune
weszła do Sali i zobaczyła Jiraiyę w dziwnych butach.
Dziwne,
miało być tu jeszcze dwunastu uczniów, pomyślała.
―
Co pan tu robi o tej porze? ― Uśmiechnęła się do białowłosego.
― Wiesz trzeba czasem poćwiczyć― Na potwierdzenie tych słów ustawił się w
pozycji atlety. Nauczycielka popatrzyła na niego niedowierzająco i skierowała w
stronę drzwi.
― W
takim razie nie przeszkadzam ― powiedziała i wyszła.
― Zabieraj te nogi z moich kolan ― syknął Sasori chcąc zrzucić Tsu. Nie
wychodzili jeszcze bo może Shizune zachce się wrócić.
―
To nie zajmuj całego miejsca ruda mendo! ― Już mieli ciągnąć dalej, ale
przerwała im inna kłótnia. Nie ma się, co dziwić, było ich dwunastu a pudeł
tylko kilka.
― Itachi bierz ten łeb z moich cycków! ― Namida
spróbowała go zepchnąć, ale jej się nie udało.
―
Nie mam gdzie siedzieć. ― odparł cicho i spokojnie i nawet się nie ruszył.
―
Spierdalaj! ― tym razem się udało. Brutalnie go zepchnęła. Chłopak jęknął cicho
i spróbował się podnieść, ale zrobił to tak nieumiejętnie, że wylądował na
Itami. Ta nie wiele myśląc strzeliła mu w pysk i zepchnęła ( po raz trzeci) …a
razem z nim poleciały wszystkie pudła i cała ekipa, która za nimi się tłoczyła.
It, podniosła się i złapała za fraki Uchihę. Co z tego, że ten jeden raz coś
odwalił? Wybrał sobie złą osobę do takich numerów. Zwłaszcza że była wściekła
przez Kakuzu. Zaczęła szarpać nim na boki wyklinając na wszystkie NIE
świętości.
―
Sasori może ją ogarniesz, bo mi chłopaka zabije. ― poprosiła Hozuki, a czerwono
włosy prychnął. Co on kurwa jest by komuś pomagać?
― Się Uchisze oberwie. ― zarechotał Shinjya i z wielkimi oczami przyglądał się
jak szarooka wyładowuje swoje frustracje na Łasicy. W pewnym momencie puściła
go na podłogę, podeszła do ściany i uderzyła. Posypał się tynk a dziewczyna z
miną mówiącą ‘podejdź-a-potnę-cię-posypię-solą-i-obleję-kwasem’ usiadła pod
ścianą. Reszta nie wiedziała, co o tym myśleć. W końcu podszedł Jiraiya ze
zdziwioną miną.
―
Ile macie tu takich hm niebezpiecznych dziewczyn? ― Wskazał na Tsu i It.
―
Każda jest taka, gdy ją ktoś dotknie nie tam gdzie trzeba. I nie ma różnicy czy
to ich chłopaki czy nie. ― powiedział zaśmiany Hidan. Is podeszła do Namidy, która stukała coś w komórce.
– Z kim piszesz? – Zapytała z niekrytą ciekawością siadając
obok.
– Z Lordem Voldemortem– prychnęła, ale na jej ustach
zamajaczył się uśmiech.
– Nadal? Mówię ci kiedyś wyniknie z tego coś poważnego –
powiedziała z uśmiechem Hozuki.
– Tsaaa, a ja jestem królową śniegu – sarknęła It wywracając
oczami.
– Będę wam kibicować! – Is oparła głowę o ramie szarookiej, a ta
tylko westchnęła. Była już spokojna.
―
Mam! ― Wykrzyknęła nagle Yami aż wszyscy podskoczyli. ― Wiem jak zemścimy się
na Kakuzu.
Wszyscy
bez wyjątku spojrzeli na nią z zaciekawieniem. Hattori zaczęła objaśniać im swój
mroczny plan. Z diabelskimi uśmiechami zgodzili się na niego. Łączenie z
Jiraiyą. Wysłali Tobiego na zwiad i kazali wrócić, gdy Saifu zdecyduje się iść
do domu. Shiroi razem z Tachibaną poszły do pomieszczenia teatralnego. Gdy
wróciły trzymały siatkę i linę. Po niecałych dziesięciu minutach przybiegł Tobi.
― Idzie! ― Wszyscy rzucili się do drzwi i pobiegli za czarnowłosym. Zatrzymał
się tak nagle, że na siebie powpadali. Zobaczyli Kakuzu, który szybkim krokiem
zmierzał do wyjścia. Domi razem z Nagato złapali siatkę i ją rozłożyli. Ruszyli
biegiem na palcach w stronę zielonookiego. Zanim się skapnął, że ktoś do niego
biegnie był złapany w sieć. Yami ją zawiązała sznurem a reszta wyszła z
ukrycia. Widząc cała ekipę razem z nauczycielem chłopak się przeraził.
― I
co my teraz z tobą zrobimy..? ― Itachi zaczął mu grać na nerwach.
―
Może zabierzemy kasę, a jego przywiążemy do drzewa? ― zaproponował Hidan
―
Popieram kolegę ― mruknęła It i przybiła z Siwym żółwika.
―
Czyli ustalone ― powiedział Jiraiya i wskazał na Itachiego, Nagato, Sasoriego i
Deidarę ― Wy panowie go zawiesicie na drzewie, a ty ― wskazał na Ush ― zabierz
mu portfel. Saifu gdzie go masz?
―
Nie powiem nawet jakbyście mnie zabili.
―
Cóż to da się zrobić- syknęła Namida.
―
Gadaj Kakuzu, bo czas tracimy ― powiedział Nagato, trzymając jeden koniec
siatki.
―
NIE! ― Wykrzyknął i zaczął się szarpać.
―
To sobie sami weźmiemy ― stwierdziła Domi i wyjęła portfel z tylnej kieszeni.
―
To, co zamawiamy pizzę? ― Spytał Tobi z uśmiechem.
―
Chyba raczej cztery lub pięć, bo tyle nas jest ― mruknął Nagato
― Więc wy idźcie go powiesić, a my zamówimy
jedzenie. ― powiedziała Soli.
Chłopcy
stali przed wielkim dębem pod szkołą. Zastanawiali się jak powiesić siatkę z
wyrywającym się chłopakiem. W końcu Nagato wpadł na pomysł.
― Sasori, Deidara wejdziecie na drzewo i będziecie go wciągać, podczas gdy ja i
Itachi będziemy go jakby podtrzymywać. ― Wymienieni chłopcy wdrapali się na
dość grubą gałąź i złapali linę. Powoli, mozolnie zawisła postać klnącego
Saifu. Dumnie ze swojej pracy przybili sobie żółwiki.
―
Zobaczycie zemszczę się! Sprzedam ważne dla was rzeczy… ― wydzierał się Kakuzu,
podczas gdy reszta wracała do szkoły. Przyśpieszyli, gdy zobaczyli samochód
dostawcy pizzy pod budynkiem szkoły. Gdy weszli wszyscy łącznie z Jiraiyą i
Shizune, która pojawiła się nie wiadomo, kiedy zajadali się pysznymi trójkątami
(Wiem, co myślisz Tsu- dop It)
― Co pani tu robi? ― Nagato był zdziwiony.
―
Przyszłam kilka minut temu, bo zobaczyłam samochód z pizza. Nie martw się
pomogę wam. ―dodała widząc minę Nagato.
―
Gdzie jest Tobi? ― spytał Itachi rozglądając się
― Oblał
się sosem i poszedł umyć... ― odpowiedziała Yami z pełnymi ustami. Nagle
otworzyły się drzwi i stanął czysty Tobi. Czysty w sensie nieubrudzony sosem
gdyż chłopak był… Całkiem nagi.
―
Tobi… G… Gdzie twoje UBRANIA? ― Wyjąkała Yami patrząc na swojego chłopaka.
―
Bo widzisz Yami. Tobi się mył i cały oblał wodą i był mokry.. A Tobi nie lubi
być mokry, więc się rozebrał. A poza tym nie mam się, czego wstydzić wszyscy
mamy to samo.- Na te słowa wytrzeszczyli oczy a szczęki opadły im do samej
podłogi.
―
Przepraszam bardzo kurwa, co?- Pierwsza otrząsnęła się It, ale i tak wpatrywała
się w chłopaka jak w kretyna.
―
Tobi proszę ubierz się- poprosiła Shizune z pobladła twarzą.
―
Ale proszę pani wszyscy mamy to samo! ― Wykrzyknął Uchiha i na potwierdzenie
swoich słów się wypiął. Nauczycielka złapała się za głowę. ― No, co? - zapytał
widząc jej reakcje. ― Wszyscy mamy siordaka! ― powiedział wskazując na swoje
przyrodzenie.
Tsu:
Haha xD Pokurwiony rozdział, w dobrym znaczeniu tego słowa oczywiście.
częściej muszę ci chyba pomagać... ^3^
It:
It:
Tak Tsu... Ty pewnie będziesz betować wszystkie rozdziały ;P. W ogóle pozwolę ci częściej Sasoriego męczyć ;D Co do rozdziału... specjalne podziękowania dla mojego brata, który był ekhem, inspiracją do pewnych wątków :D
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńTeraz się zabieram do czytanka ^^
Po kilku minutach dotarła do gabinetu i ukradkiem zajrzała do środka przez małą szparę.-Tsu,uczę się od Ciebie,wyczułam tu podtekst :)
UsuńJa cię,ten rozdział był najzejabistszym rozdziałem w historii tego bloga!
Dobra,ja kończę,bo łeb mnie boli jak jasna cholera.
Notka świetna jak zawsze, jak zwykle się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie przytoczyć "Nie gapię się na piersi, tylko na sukienkę. Zastanawiam się czy nowa, czy wyprana w pervolu…" zaczęłam się śmiać jak głupia, rozbrajasz mnie po prostu :P
Dobre było też coś w stylu "Z kim piszesz? Z Lordem Voldemortem"
Nie będę wszystkiego przytaczać bo cały tekst jak zwykle jest świetny, całe dogryzanie sobie Tsuki i Sasoriego jest zajebiste ;))
Z niecierpliwością czekam na nexta. Pozdrawiam
DB
Tobi ubierz się!!!!< krzyczy dzwoniąc do jego dziewczyny>
OdpowiedzUsuńJiraya uczący się tańca?< dzwoni na policję i podaje opisł zboczeńca...> Ja już nie będę tańczyć w obawie o swoje życie!
Dobra ja kończę i idę czytać nocię naszego kochanego duetu...
A i jeszcze raz dziękuje za ciekawe odpowiedzi :D
Wasz blog pomyślnie został dodany do spisu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
katalog-naruto.blogspot.com
o boziu mieszkanie Jirayi.. cudo xD
OdpowiedzUsuńOgólnie no boskie pomysły, ale końcówka mnie rozwaliła totalnie! To ci Tobiaszek <3
Pozdrawiam, buziaki ;3