Całą
paczką umówili się na mieście. Było lato, był żar i w gruncie rzeczy żadne z
nich nie wiedziało, co właściwie robi na dworze.
― Wróćmy do domu,
błaaaagaaaam! ― Itami
chwyciła Sasoriego za bluzkę i zaczęła nim szarpać w przód i w tył, zupełnie
ignorując gapiących się na nich przechodniów.
― It, przymknij się! Ludzie patrzą! ― syknął chłopak, ale ona miała to gdzieś.
― It, przymknij się! Ludzie patrzą! ― syknął chłopak, ale ona miała to gdzieś.
― Kup mi cos do piiiiciaaa!
― zawodziła dalej, a
żyłka na skroni czerwono włosego zaczęła pulsować niebezpiecznie. Bez słowa
chwycił ją za dłoń i pociągnął pod fontannę. Usadowił dziewczyną w cieniu,
lustrując ją powoli wzrokiem.
― Zaraz wracam. ― burknął. Itami w tym czasie
rozwaliła się na marmurowym murku, rozkoszując się przyjemną mgiełką chłodzącą
jej ciało. Nie minęła minuta, a usłyszała wołanie. Uchyliła powieki i uniosła
się na łokciach. W oddali dostrzegła Tsuki, Ushio i Isabel, a gdzieś za nimi
trójkę chłopaków. Uśmiechnęła się do nich, kiedy podeszły bliżej i z powrotem
się położyła, wsuwając słuchawki do uszu. Ush usiadła obok niej, a Is
przycupnęła na chodniku. Szatynka zaczęła zaplatać dziewczynie siedzącej przed
nią warkocza. Jedynie Tsuki krążyła w tę i z powrotem, zacięcie pisząc z kimś
SMSy. Gdy Deidara usiłował zajrzeć jej przez ramię, albo go odganiała, albo
deptała.
― UWAGA! ―rozległ się
wrzask. Wszystkie, prócz Itami zerknęły zdezorientowane w kierunku, skąd dochodził
owy krzyk. Gdzieś na zakręcie zamajaczyła im Soli, jednak za chwilę została
przesłonięta przez pędzącego w kierunku It Hidana. Tsu zamrugała kilka razy, a
potem bez zastanowienia wystawiła nogę w przód, co skutkowało potknięciem się
szaro włosego. Itami otworzyła w końcu oczy i jedyne, co zobaczyła, to chłopaka
Soli… Szybującego nad nią. Zmarszczyła brwi, jednak zanim zadała jakiekolwiek
pytanie, on już wylądował z głośnym pluskiem w fontannie. Wszyscy wgapiali się
w jego wypięty tyłek, a kiedy podniósł się na rękach i potrząsnął głową w celu strząśnięcia z siebie nadmiaru wody, jak na sygnał ryknęli śmiechem. Gdy Hidan zaczął
wygramalać się na chodnik, Soli akurat dobiegła do czarnowłosej. Przystanęła
obok niej i z rozbawieniem przyglądała
się chłopakowi.
― Ty! ― ryknął, jednym ruchem zaczesując
do tyłu mokre włosy, które po zetknięciu z wodą przykleiły mu się do twarzy. ― Ty mała, przebrzydła,
francowata idiotko! Niech no cię tylko…
― Tak, tak... ― Tsuki machnęła na niego
dłonią i wróciła do pisania SMSów. Siwy zatrzymał się w pół kroku i ciskając w
nią niewidzialnymi gromami, począł otwierać i zamykać usta zupełnie, jakby się
zapowietrzył.
― No już, już. ― Soli podeszła do niego i
delikatnie poklepała po mokrym policzku. Chłopak skrzywił się i zaczął ściągać
przemoczoną koszulkę. ―
Przynajmniej mogę sobie popatrzeć. ―
zachichotała.
Niecałe dziesięć minut później byli
już wszyscy. Siedzieli w cieniu fontanny, rozwaleni na murku, lub chodniku,
ignorując wszystko dookoła nich.
― Nienawidzę słońca. ― jęknęła Domi.
― Ja też. ― odezwał się Kakuzu. ― W taki gorąc nikt nic nie kupuje, bo wszyscy siedzą w domach.
Domi wywróciła oczami. On tylko o jednym… Owszem, na zarabianiu znał się jak nikt, no ale… Czasem mógłby być jak inni faceci. Z ciężkim westchnięciem odchyliła głowę w tył, opierając ją o murek zbiornika fontanny. Na niebie nie było ani jednej chmury, a słońce dawało po oczach jak cholera.
― Co robimy...? ― ziewnęła Itami, zabierając Sasoriemu butelkę z ostatnim łykiem wody. Poczuła na sobie czyjś wzrok, więc odwróciła się w tamtym kierunku, natrafiając na oczy Yami. ― Co? ― mruknęła.
― Zagrajmy w prawda czy wyzwanie. ― zaproponowała. Dziewczyny zgodziły się niemal natychmiastowo. Może z wyjątkiem Ushio, która początkowo odrobinę się wahała. W końcu... Grać z nimi, to tak, jakby podpisać na siebie wyrok śmierci. Jednak po krótkich namowach koleżanek zgodziła się. O wiele trudniej natomiast było z chłopakami. Jasne, uwielbiali swoje dziewczyny… Ale wiedzieli też, że są nieobliczalne. W tej kwestii nawet Nagato nie mógł całkowicie zaufać Ushio, tak jak zazwyczaj to robił.
Koniec, końców w ruch ponownie poszły zdjęcia w damskich ciuszkach, zrobione na dniu mycia samochodów, a panowie byli zmuszeni przystać na propozycję dziewczyn.
It zaczynała. Butelka kręciła się, kręciła, kręciła i kręciła… Wszyscy wpatrywali się w niebieski korek, zataczający ciemny okrąg. Aż w końcu zatrzymał się, wskazując Tsuki. Cała grupa przeniosła powoli spojrzenie na czarnowłosą, ale ta tylko spojrzała wyzywająco w kierunku Itami.
Brązowo włosa rozejrzała się uważnie po okolicy, szukając potencjalnej ofiary i wtedy…
― Tsu! ― uśmiechnęła się słodko, a brunetka zmrużyła podejrzliwie oczy. ― Popatrz tam, widzisz to, co ja widzę? ― Objęła kumpelę ramieniem i wskazała gdzieś przed siebie. Kilkanaście metrów dalej, pod parasolem siedzieli Sasuke i Karin. Dziewczynie morda się nie zamykała, a chłopak grzebał łyżeczką w pucharku z lodami. Tsuki przełknęła bezgłośnie ślinę. Nie podobało jej się to. Zdecydowanie!
― No widzę tego szczyla i co w związku z tym? ―westchnęła cicho. Wolała już to mieć za sobą. ― Pójdziesz tam i zrobisz wszystko, żeby Ke… Ka… Kare…
― Karin. ― bąknęli wszyscy jednocześnie.
― Karin. Żeby Karin była zazdrosna i zrobiła mu potem awanturę.
― Muszę?
― Tak. ― Itami odgoniła dziewczynę ręką.
Tsu ruszyła naburmuszona w kierunku wspomnianej wcześniej parki. Z każdym krokiem coraz lepiej słyszała skrzeczenie tej czerwono włosej gąski w okularach. Przez ułamek sekundy zrobiło jej się tak jakby żal chłopaka… Jednak od razu odgoniła te myśli. To słońce, na pewno. Za dużo słońca i człowiekowi zaraz odwala. Wywróciła oczami i powoli weszła po niskich, drewnianych schodkach.
Podeszła do stolika, przy którym siedział Sasuke i jak gdyby nigdy nic stanęła za jego krzesłem. Karin przerwała swoje wywody, zerkając na nią zdezorientowana. Tsuki, nie robiąc sobie nic z dziewczyny, bez ostrzeżenia oparła się na ramieniu chłopaka i palcem zgarnęła trochę lodów z jego pucharka. Szeroko otwierając oczy, obrócił się w jej kierunku. Dziewczyna oblizała palec i mrugnęła do niego. Czternastolatek zaczął otwierać i zamykać usta, a kiedy brunetka władowała mu się na kolana, momentalnie się zaczerwienił. Bezradny przenosił spojrzenie to na Tsu, siłą powstrzymującą się od ryknięcia śmiechem, to na Karin, patrzącą na nich z mordem w oczach.
― Sasiu… Dlaczego nie zadzwoniłeś…? ― spytała słodkim głosikiem, całkowicie zbijając go z tropu. ― Obiecałeś, Sasiu… ― Zaczęła jeździć palcem po jego torsie, w myślach śmiejąc się złowrogo z „biednego Sasia”, który najpewniej dostanie opierdol od tej okularnicy.
― Dość! ― ryknęła nagle Karin, uderzając ręką w stół. Starsza dziewczyna zerknęła na nią beznamiętnie.
― Hmmm? A ty kim jesteś? ― mruknęła cicho.
― Jego dziewczyną!
― Aha. ― dodała tylko i z powrotem odwróciła się do chłopaka. ― To wiesz, zadzwoń Sasiu… ― Przejechała palcem wzdłuż jego policzka i podniosła się. ― Paa~ ♥ ― Pomachała im i odeszła.
Wróciła pod fontannę, zostawiając za sobą zdezorientowanego Sasuke. Przez całą drogę powrotną wywarkiwała pod nosem przekleństwa i krzywiła się, na samo wspomnienie miętowych lodów, których musiała skosztować. Jak można wpierdalać takie gówno!? Przecież to jest obrzydliwe! Z powrotem usiadła obok Deidary, posyłając Itami dumne spojrzenie.
– I co? Pasi? – warknęła, ale nie zdołała stłumić parsknięcia, kiedy przypomniała jej się mina chłopaka. ― To było pojebane. ― zaśmiała się i pokręciła głową.
– Ba. – przytaknęła Namida i przybiła z dziewczyną żółwika.
– To teraz ja kręcę. – Tsuki chwyciła butelkę i wprawiła ją w ruch. Wszyscy ze zniecierpliwieniem i lekkim niepokojem obserwowali, jak ta obraca się szybko. Kogo, jak kogo, ale Tsu nikt nigdy nie mógł być pewny. Zwłaszcza, jeżeli chodziło o grę w prawda czy wyzwanie. Kiedy butelka zaczęła zwalniać, każdy wstrzymał oddech, modląc się, żeby przypadkiem nie wypadło na niego. W końcu zatrzymała stanęła w miejscu, a korek wskazał na Domi. – Nie no błagam. – jęknęła zrozpaczona dziewczyna i podniosła wzrok na brunetkę. Ta wpatrywała się w nią, mrużąc delikatnie oczy i uśmiechając się szelmowsko. Ushio w geście pocieszenia położyła czarnowłosej dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
– Niech stracę… Wyzwanie. - westchnęła. Tsuki, zdaje się, tylko czekała na to, bo momentalnie jej uśmiech się poszerzył, a oczy błysnęły z satysfakcją. Szepnęła coś Deiowi na ucho, ten zmarszczył brwi, ale bez słowa podniósł się i ruszył do spożywczego.
– Po co poszedł?
– Zobaczysz… – zachichotała cicho Tsu. Kilka minut później blondyn wrócił, dzierżąc w dłoni loda. Domi przełknęła cicho ślinę, obserwując, jak koleżanka odbiera od chłopaka Nesquika, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Z każda sekundą zaczęła coraz bardziej żałować, że jednak nie wzięła prawdy. – Teraz go zjesz na naszych oczach. Masz go ssać tak, jakbyś robiła Kakuzu loda, czaisz?
Sasori rozkaszlał się nagle, słysząc wymyślone przez Tsuki zadanie. Hidan podniósł się zaciekawiony, wbijając wzrok w Domi, a Soli prychnęła obrażona. Ushio otworzyła oczy szerzej, zakrywając usta dłonią. Jak ona się teraz cieszyła, że to nie na nią padło, to tego po prostu nie da się opisać słowami. Reszta dziewczyn zaczęła zagryzać zęby na własnych pięściach, żeby nie parsknąć śmiechem, a chłopcy, dziwnie ożywieni, poczęli przenosić spojrzenie to na Tsu, to na odrętwiałą Domi.
– No ciebie chyba, przepraszam kurwa bardzo, popierdoliło. – burknęła czarnowłosa.
– Ależ skąd. – Druga dziewczyna wyciągnęła w jej kierunku loda. – Jestem śmiertelnie poważna. – Uniosła kącik ust w kpiącym uśmieszku. Chcąc, nie chcąc, Domi musiała wykonać to zadanie. Powoli odwinęła żółty papierek, wydobywając ze środka czekoladowego loda. Chwilę wpatrywała się w jego gładką powierzchnię, a potem westchnęła ciężko, przymykając oczy.
– Jebnę ci, Tsu. Obiecuję, że ci kiedyś przypierdolę.
– Jasne... Ale zaczynaj już, zanim się roztopi. Bo będziesz miała dodatkową robotę ze zlizywaniem tego z rączki. – popędziła ją brunetka, ledwo tłumiąc rozbawienie w głosie.
Domi rozchyliła usta i wysunęła język. Przejechała nim po całej długości Nesquika, kończąc na jego czubku. Potem delikatnie wsunęła czubek do ust i, starając się ignorować tłumione chichoty, zaczęła wpychać go coraz głębiej, pieszcząc przy tym językiem. Jej wargi ściśle obejmowały loda. Zaczęła przesuwać nim w przód i w tył, ssąc go przy tym. W pewnym momencie przejechała zębami po jego powierzchni, zostawiając płytkie wyżłobienie, a potem oblizała się kusząco. – Patrz teraz. – Tsuki szepnęła do Deia, a potem podeszła do koleżanki. – Hej, Domi… – przysunęła się do niej bliżej. – Czujesz, jak topi ci się w ustach i rozpływa po języku…? – wymruczała jej do ucha. Domi starała się ignorować jej głos i kontynuować zadanie. Z powrotem wsunęła loda do ust i zaczęła ssać. – Och tak, ssij go mała… – zaśmiała się cicho Tsuki. Tym razem nie wytrzymała i zacisnęła zęby, co poskutkowało odgryzieniem całej połówki. Automatycznie połknęła ją, a resztkę, która pozostała na patyku cisnęła gdzieś w bok, trafiając w twarz Hidana. Zaczęła kasłać, więc Tsuki klepnęła ją w plecy.
– Dzięki. – Wykrztusiła i zerknęła w bok. Kiedy natrafiła na czarnowłosą, uśmiechającą się słodko, żyłka na jej skroni zapulsowała niebezpiecznie. – Masz wpierdol.
– Hej no. Chłopcom się podobało. Prawda? – roześmiała sie dziewczyna, podnosząc się na nogi.
– I tak oberwiesz! – wysyczała Domino i ruszyła za uciekająca kumpelą.
― Ja też. ― odezwał się Kakuzu. ― W taki gorąc nikt nic nie kupuje, bo wszyscy siedzą w domach.
Domi wywróciła oczami. On tylko o jednym… Owszem, na zarabianiu znał się jak nikt, no ale… Czasem mógłby być jak inni faceci. Z ciężkim westchnięciem odchyliła głowę w tył, opierając ją o murek zbiornika fontanny. Na niebie nie było ani jednej chmury, a słońce dawało po oczach jak cholera.
― Co robimy...? ― ziewnęła Itami, zabierając Sasoriemu butelkę z ostatnim łykiem wody. Poczuła na sobie czyjś wzrok, więc odwróciła się w tamtym kierunku, natrafiając na oczy Yami. ― Co? ― mruknęła.
― Zagrajmy w prawda czy wyzwanie. ― zaproponowała. Dziewczyny zgodziły się niemal natychmiastowo. Może z wyjątkiem Ushio, która początkowo odrobinę się wahała. W końcu... Grać z nimi, to tak, jakby podpisać na siebie wyrok śmierci. Jednak po krótkich namowach koleżanek zgodziła się. O wiele trudniej natomiast było z chłopakami. Jasne, uwielbiali swoje dziewczyny… Ale wiedzieli też, że są nieobliczalne. W tej kwestii nawet Nagato nie mógł całkowicie zaufać Ushio, tak jak zazwyczaj to robił.
Koniec, końców w ruch ponownie poszły zdjęcia w damskich ciuszkach, zrobione na dniu mycia samochodów, a panowie byli zmuszeni przystać na propozycję dziewczyn.
It zaczynała. Butelka kręciła się, kręciła, kręciła i kręciła… Wszyscy wpatrywali się w niebieski korek, zataczający ciemny okrąg. Aż w końcu zatrzymał się, wskazując Tsuki. Cała grupa przeniosła powoli spojrzenie na czarnowłosą, ale ta tylko spojrzała wyzywająco w kierunku Itami.
Brązowo włosa rozejrzała się uważnie po okolicy, szukając potencjalnej ofiary i wtedy…
― Tsu! ― uśmiechnęła się słodko, a brunetka zmrużyła podejrzliwie oczy. ― Popatrz tam, widzisz to, co ja widzę? ― Objęła kumpelę ramieniem i wskazała gdzieś przed siebie. Kilkanaście metrów dalej, pod parasolem siedzieli Sasuke i Karin. Dziewczynie morda się nie zamykała, a chłopak grzebał łyżeczką w pucharku z lodami. Tsuki przełknęła bezgłośnie ślinę. Nie podobało jej się to. Zdecydowanie!
― No widzę tego szczyla i co w związku z tym? ―westchnęła cicho. Wolała już to mieć za sobą. ― Pójdziesz tam i zrobisz wszystko, żeby Ke… Ka… Kare…
― Karin. ― bąknęli wszyscy jednocześnie.
― Karin. Żeby Karin była zazdrosna i zrobiła mu potem awanturę.
― Muszę?
― Tak. ― Itami odgoniła dziewczynę ręką.
Tsu ruszyła naburmuszona w kierunku wspomnianej wcześniej parki. Z każdym krokiem coraz lepiej słyszała skrzeczenie tej czerwono włosej gąski w okularach. Przez ułamek sekundy zrobiło jej się tak jakby żal chłopaka… Jednak od razu odgoniła te myśli. To słońce, na pewno. Za dużo słońca i człowiekowi zaraz odwala. Wywróciła oczami i powoli weszła po niskich, drewnianych schodkach.
Podeszła do stolika, przy którym siedział Sasuke i jak gdyby nigdy nic stanęła za jego krzesłem. Karin przerwała swoje wywody, zerkając na nią zdezorientowana. Tsuki, nie robiąc sobie nic z dziewczyny, bez ostrzeżenia oparła się na ramieniu chłopaka i palcem zgarnęła trochę lodów z jego pucharka. Szeroko otwierając oczy, obrócił się w jej kierunku. Dziewczyna oblizała palec i mrugnęła do niego. Czternastolatek zaczął otwierać i zamykać usta, a kiedy brunetka władowała mu się na kolana, momentalnie się zaczerwienił. Bezradny przenosił spojrzenie to na Tsu, siłą powstrzymującą się od ryknięcia śmiechem, to na Karin, patrzącą na nich z mordem w oczach.
― Sasiu… Dlaczego nie zadzwoniłeś…? ― spytała słodkim głosikiem, całkowicie zbijając go z tropu. ― Obiecałeś, Sasiu… ― Zaczęła jeździć palcem po jego torsie, w myślach śmiejąc się złowrogo z „biednego Sasia”, który najpewniej dostanie opierdol od tej okularnicy.
― Dość! ― ryknęła nagle Karin, uderzając ręką w stół. Starsza dziewczyna zerknęła na nią beznamiętnie.
― Hmmm? A ty kim jesteś? ― mruknęła cicho.
― Jego dziewczyną!
― Aha. ― dodała tylko i z powrotem odwróciła się do chłopaka. ― To wiesz, zadzwoń Sasiu… ― Przejechała palcem wzdłuż jego policzka i podniosła się. ― Paa~ ♥ ― Pomachała im i odeszła.
Wróciła pod fontannę, zostawiając za sobą zdezorientowanego Sasuke. Przez całą drogę powrotną wywarkiwała pod nosem przekleństwa i krzywiła się, na samo wspomnienie miętowych lodów, których musiała skosztować. Jak można wpierdalać takie gówno!? Przecież to jest obrzydliwe! Z powrotem usiadła obok Deidary, posyłając Itami dumne spojrzenie.
– I co? Pasi? – warknęła, ale nie zdołała stłumić parsknięcia, kiedy przypomniała jej się mina chłopaka. ― To było pojebane. ― zaśmiała się i pokręciła głową.
– Ba. – przytaknęła Namida i przybiła z dziewczyną żółwika.
– To teraz ja kręcę. – Tsuki chwyciła butelkę i wprawiła ją w ruch. Wszyscy ze zniecierpliwieniem i lekkim niepokojem obserwowali, jak ta obraca się szybko. Kogo, jak kogo, ale Tsu nikt nigdy nie mógł być pewny. Zwłaszcza, jeżeli chodziło o grę w prawda czy wyzwanie. Kiedy butelka zaczęła zwalniać, każdy wstrzymał oddech, modląc się, żeby przypadkiem nie wypadło na niego. W końcu zatrzymała stanęła w miejscu, a korek wskazał na Domi. – Nie no błagam. – jęknęła zrozpaczona dziewczyna i podniosła wzrok na brunetkę. Ta wpatrywała się w nią, mrużąc delikatnie oczy i uśmiechając się szelmowsko. Ushio w geście pocieszenia położyła czarnowłosej dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
– Niech stracę… Wyzwanie. - westchnęła. Tsuki, zdaje się, tylko czekała na to, bo momentalnie jej uśmiech się poszerzył, a oczy błysnęły z satysfakcją. Szepnęła coś Deiowi na ucho, ten zmarszczył brwi, ale bez słowa podniósł się i ruszył do spożywczego.
– Po co poszedł?
– Zobaczysz… – zachichotała cicho Tsu. Kilka minut później blondyn wrócił, dzierżąc w dłoni loda. Domi przełknęła cicho ślinę, obserwując, jak koleżanka odbiera od chłopaka Nesquika, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Z każda sekundą zaczęła coraz bardziej żałować, że jednak nie wzięła prawdy. – Teraz go zjesz na naszych oczach. Masz go ssać tak, jakbyś robiła Kakuzu loda, czaisz?
Sasori rozkaszlał się nagle, słysząc wymyślone przez Tsuki zadanie. Hidan podniósł się zaciekawiony, wbijając wzrok w Domi, a Soli prychnęła obrażona. Ushio otworzyła oczy szerzej, zakrywając usta dłonią. Jak ona się teraz cieszyła, że to nie na nią padło, to tego po prostu nie da się opisać słowami. Reszta dziewczyn zaczęła zagryzać zęby na własnych pięściach, żeby nie parsknąć śmiechem, a chłopcy, dziwnie ożywieni, poczęli przenosić spojrzenie to na Tsu, to na odrętwiałą Domi.
– No ciebie chyba, przepraszam kurwa bardzo, popierdoliło. – burknęła czarnowłosa.
– Ależ skąd. – Druga dziewczyna wyciągnęła w jej kierunku loda. – Jestem śmiertelnie poważna. – Uniosła kącik ust w kpiącym uśmieszku. Chcąc, nie chcąc, Domi musiała wykonać to zadanie. Powoli odwinęła żółty papierek, wydobywając ze środka czekoladowego loda. Chwilę wpatrywała się w jego gładką powierzchnię, a potem westchnęła ciężko, przymykając oczy.
– Jebnę ci, Tsu. Obiecuję, że ci kiedyś przypierdolę.
– Jasne... Ale zaczynaj już, zanim się roztopi. Bo będziesz miała dodatkową robotę ze zlizywaniem tego z rączki. – popędziła ją brunetka, ledwo tłumiąc rozbawienie w głosie.
Domi rozchyliła usta i wysunęła język. Przejechała nim po całej długości Nesquika, kończąc na jego czubku. Potem delikatnie wsunęła czubek do ust i, starając się ignorować tłumione chichoty, zaczęła wpychać go coraz głębiej, pieszcząc przy tym językiem. Jej wargi ściśle obejmowały loda. Zaczęła przesuwać nim w przód i w tył, ssąc go przy tym. W pewnym momencie przejechała zębami po jego powierzchni, zostawiając płytkie wyżłobienie, a potem oblizała się kusząco. – Patrz teraz. – Tsuki szepnęła do Deia, a potem podeszła do koleżanki. – Hej, Domi… – przysunęła się do niej bliżej. – Czujesz, jak topi ci się w ustach i rozpływa po języku…? – wymruczała jej do ucha. Domi starała się ignorować jej głos i kontynuować zadanie. Z powrotem wsunęła loda do ust i zaczęła ssać. – Och tak, ssij go mała… – zaśmiała się cicho Tsuki. Tym razem nie wytrzymała i zacisnęła zęby, co poskutkowało odgryzieniem całej połówki. Automatycznie połknęła ją, a resztkę, która pozostała na patyku cisnęła gdzieś w bok, trafiając w twarz Hidana. Zaczęła kasłać, więc Tsuki klepnęła ją w plecy.
– Dzięki. – Wykrztusiła i zerknęła w bok. Kiedy natrafiła na czarnowłosą, uśmiechającą się słodko, żyłka na jej skroni zapulsowała niebezpiecznie. – Masz wpierdol.
– Hej no. Chłopcom się podobało. Prawda? – roześmiała sie dziewczyna, podnosząc się na nogi.
– I tak oberwiesz! – wysyczała Domino i ruszyła za uciekająca kumpelą.
Dochodziła
siedemnasta, a na dworze wreszcie dało się normalnie wytrzymać. Isabel
zmarszczyła brwi, słysząc dobijanie się, dochodzące z… Dworu? Odłożyła książkę na
stolik i podeszła do drzwi balkonowych, rozsuwając zasłony. Jej oczom ukazały się
Tsuki i Itami.
― Co wy… Jak wy… ― wydukała tylko, ale nie doczekała się odpowiedzi. Dziewczyny bez pytania wyminęły ją w drzwiach i władowały się do środka pokoju. It walnęła się na wielkie łóżko, a Tsu rozwaliła się na olbrzymiej poduszce, robiącej za fotel.
Zdezorientowana Is zamknęła z powrotem drzwi. Nie pytała, co je tu sprowadza. Prawdę mówiąc, nie chciała tego wiedzieć. Zbyt bała się o swoją i tak już porządnie zszarganą przez te kilka miesięcy psychikę.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, a potem delikatnie przytaknęły głowami.
― Więc, Is… ― odezwała się Itami, przybierając poważną minę. ― Zapewne interesuje cię, dlaczego złożyłyśmy ci tą niezapowiedzianą wizytę… ― mruknęła tajemniczo, nie spuszczając oczu z dziewczyny. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, kontynuowała: ― Jesteśmy tu, ponieważ jesteś jedyną osobą, która może nam pomóc w… Tym czymś. ― zająknęła się, siła hamując śmiech. Odchrząknęła cicho, na powrót wracając do poprzedniego tonu. ― Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, musisz odpowiedzieć, czy podejmiesz się tego zadania… I pamiętaj: nie ma później odwrotu!
W pokoju zapadała cisza. Isabel, teraz już całkowicie zbita z pantałyku, przenosiła spojrzenie to na Tsu, to na It. Po żadnej z nich nie mogła jednak poznać, co planują. Ich mimika była niewzruszona.
Za dużo czasu spędzają z Sasorim, stwierdziła w myślach i westchnęła ciężko.
― No powiedzmy, że się zgadzam. To co knujecie? ― Skrzyżowała ręce na piersi, lustrując kumpele czujnym spojrzeniem. Dziewczyny uśmiechnęły się upiornie i zerknęły po sobie tryumfalnie. Przeszedł ją dreszcz, a z każdą następną sekundą była coraz bardziej pewna, że zgadzając się, popełniła ogromny błąd.
― Doszły na słuchy, że znasz się ze starszymi Uzumakiego… Tak wiesz… Bardziej. ― tym razem głos zabrała Tsuki. ― I tu zaczyna się twoje zadanie…
― Odmawiam. ― przerwała jej brązowowłosa. ― Też nie lubię Sasuke i nie obchodzi mnie, co z nim zrobicie ale Naruto jest dla mnie jak młodszy brat i nie pozwolę wam wciągnąć go w wasze zemsty…
― Daj mi skończyć… ― roześmiała się czarnowłosa. ― Nie będzie miał problemów. Chcemy się z nim tylko zakumplować, żeby wyśpiewał nam mroczne sekreciki Sasuke. Tyle. Poza tym, już się zgodziłaś. ― Uniosła komórkę i wcisnęła coś, a po chwili rozległ się nagrany głos Isabel „No powiedzmy, że się zgadzam. To co knujecie?”.
Dzwonek otworzyła szeroko oczy i nieświadomie rozchyliła usta.
― Ty jesteś psychiczna jakaś… ― wydukała.
― Oj tam zaraz psychiczna… Po prostu jak już coś robię, to na poważnie. ― prychnęła pod nosem ― "Przezorny zawsze ubezpieczony", jak to mówi Dei. ― zacytowała swojego chłopaka i podniosła się. ― Zbieraj się kochanie, idziemy w odwiedziny do twoich sąsiadów.
― Ale teraz?
― Nie kurwa, jutro. ― sarknęła czarnowłosa.
― Co wy… Jak wy… ― wydukała tylko, ale nie doczekała się odpowiedzi. Dziewczyny bez pytania wyminęły ją w drzwiach i władowały się do środka pokoju. It walnęła się na wielkie łóżko, a Tsu rozwaliła się na olbrzymiej poduszce, robiącej za fotel.
Zdezorientowana Is zamknęła z powrotem drzwi. Nie pytała, co je tu sprowadza. Prawdę mówiąc, nie chciała tego wiedzieć. Zbyt bała się o swoją i tak już porządnie zszarganą przez te kilka miesięcy psychikę.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, a potem delikatnie przytaknęły głowami.
― Więc, Is… ― odezwała się Itami, przybierając poważną minę. ― Zapewne interesuje cię, dlaczego złożyłyśmy ci tą niezapowiedzianą wizytę… ― mruknęła tajemniczo, nie spuszczając oczu z dziewczyny. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, kontynuowała: ― Jesteśmy tu, ponieważ jesteś jedyną osobą, która może nam pomóc w… Tym czymś. ― zająknęła się, siła hamując śmiech. Odchrząknęła cicho, na powrót wracając do poprzedniego tonu. ― Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, musisz odpowiedzieć, czy podejmiesz się tego zadania… I pamiętaj: nie ma później odwrotu!
W pokoju zapadała cisza. Isabel, teraz już całkowicie zbita z pantałyku, przenosiła spojrzenie to na Tsu, to na It. Po żadnej z nich nie mogła jednak poznać, co planują. Ich mimika była niewzruszona.
Za dużo czasu spędzają z Sasorim, stwierdziła w myślach i westchnęła ciężko.
― No powiedzmy, że się zgadzam. To co knujecie? ― Skrzyżowała ręce na piersi, lustrując kumpele czujnym spojrzeniem. Dziewczyny uśmiechnęły się upiornie i zerknęły po sobie tryumfalnie. Przeszedł ją dreszcz, a z każdą następną sekundą była coraz bardziej pewna, że zgadzając się, popełniła ogromny błąd.
― Doszły na słuchy, że znasz się ze starszymi Uzumakiego… Tak wiesz… Bardziej. ― tym razem głos zabrała Tsuki. ― I tu zaczyna się twoje zadanie…
― Odmawiam. ― przerwała jej brązowowłosa. ― Też nie lubię Sasuke i nie obchodzi mnie, co z nim zrobicie ale Naruto jest dla mnie jak młodszy brat i nie pozwolę wam wciągnąć go w wasze zemsty…
― Daj mi skończyć… ― roześmiała się czarnowłosa. ― Nie będzie miał problemów. Chcemy się z nim tylko zakumplować, żeby wyśpiewał nam mroczne sekreciki Sasuke. Tyle. Poza tym, już się zgodziłaś. ― Uniosła komórkę i wcisnęła coś, a po chwili rozległ się nagrany głos Isabel „No powiedzmy, że się zgadzam. To co knujecie?”.
Dzwonek otworzyła szeroko oczy i nieświadomie rozchyliła usta.
― Ty jesteś psychiczna jakaś… ― wydukała.
― Oj tam zaraz psychiczna… Po prostu jak już coś robię, to na poważnie. ― prychnęła pod nosem ― "Przezorny zawsze ubezpieczony", jak to mówi Dei. ― zacytowała swojego chłopaka i podniosła się. ― Zbieraj się kochanie, idziemy w odwiedziny do twoich sąsiadów.
― Ale teraz?
― Nie kurwa, jutro. ― sarknęła czarnowłosa.
Po
kilku minutach były już przed domem Uzumakich. Nie miały daleko, chłopak
mieszkał zaledwie ulicę dalej od Isabel. Is podeszła do drzwi i z ciężkim sercem wcisnęła
guzik dzwonka. Po chwili drzwi otworzyły się, a za nimi pojawił się blond włosy
mężczyzna.
― Isabel! ― ucieszył się ― Wchodź! Właśnie szykujemy kolację, może zjesz z nami?
― Ja… Ehm… Cóż… ― Nieco speszona odwróciła od niego wzrok. Dopiero po chwili dostrzegł dwie dziewczyny stojące z tyłu.
― Dzień dobry dziewczyny. Wejdźcie, wejdźcie. ― Zaprosił je do środka, a Is w duchu przeklinała telepatię, która jak na złość nie chciała działać.
― Isabel! ― ucieszył się ― Wchodź! Właśnie szykujemy kolację, może zjesz z nami?
― Ja… Ehm… Cóż… ― Nieco speszona odwróciła od niego wzrok. Dopiero po chwili dostrzegł dwie dziewczyny stojące z tyłu.
― Dzień dobry dziewczyny. Wejdźcie, wejdźcie. ― Zaprosił je do środka, a Is w duchu przeklinała telepatię, która jak na złość nie chciała działać.
Domino:
Tsu będziesz cierpiała katusze -.-'
Tsu:
No co ty chcesz. Ja w pierwszym wylądowałam z Deiem w męskim, a w następnym... A nie ważne... xD Nie wspomnę już o Kuramie... I jakoś nie narzekam. Tylko Domi, weź zmień o tych trzech wiesz czym i o Deiu. To obrzydliwe, ja nie chcę *wzdryga się*
It:
Tsu:
No co ty chcesz. Ja w pierwszym wylądowałam z Deiem w męskim, a w następnym... A nie ważne... xD Nie wspomnę już o Kuramie... I jakoś nie narzekam. Tylko Domi, weź zmień o tych trzech wiesz czym i o Deiu. To obrzydliwe, ja nie chcę *wzdryga się*
It:
Tsu jak ja sobie to przypominam, to na dzień dobry się śmieje, ale racja jest to obrzydliwe blee. Co do rozdziału to super. Hidan lecący nade mną brrr to było straaasznee. Dostałaś świetne zadanie, i ty Domi też * śmieje się do siebie*.
Jej! Nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi przyszło na myśl po przeczytaniu tegoż rozdziału to wielkie LOOOOL XD
To zadanie z Sasuke było okropne, ale mimo wszystko nawet go lubię.
Domi, ją pierdziele, co to wgl.było ją się pytam!? Współczuję.
A do tego Naruciak do tego wciągnięty, biedna Is...
Rozdział jak zawsze thebest i zajebisty.
Ciekawi mnie co Domino wymyśli w ramach zemsty... Muahahaha
Nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam was ciepło, buziaki ;* :P ( nie, to nie jest buziak z języczkiem xd)
Nawet jestem pierwsza!
UsuńTen rozdział.... Po prostu brak mi słów.... Błagam oszczęście It i Tsu bidnego Naruciaka...Zadania z waszej butelki... przypomniały mi moją na urodzinach przyjaciółki i były o wiele gorsze zadania niż wasze dziewczyny... Ale rozdział zajebisty. Czekam na next'a, życzę dużo weny i udanych wakacji :D
OdpowiedzUsuńO lol :D Lodzik Domi był okrutny, nawet bardzo xD Szkoda tylko, że nie było reakcji Kakazu na to zadanie xD
OdpowiedzUsuńA Sasia co? No cóż, ale sobie wybrał niewiastę.. Już jestem ciekawa jego mrocznych sekrecików *.*
Pozdrawiam, buziaki ;3
Pochwalony^^
OdpowiedzUsuńSasiu.. LOL. Biedna Tsuki, choć jej wyzwanie dla Domi też było przykre xD Czyżby jakaś zemsta? Już się nie mogę doczekać tych mrocznych sekretów Sasia, jak na emo chłopa przystało xD No niestety rozdział krótki :/ Ale i tak świetny. Odszczele tylko Pozdrwaiam i czekam na next :*
Ja jestem ciekawa,jaką minę miał Kakuzu,kiedy zobaczył,co Domino robi z tym czekoladowym lodem.Gdyby padło na Ush...0.0!Już jestem ciekawa,co wymyśli Domi w ramach zemsty!I to wyzwanie Tsuki..."Sasiu...miałeś oddzwonić...Sasiu..." xd !Tsu,ja Ci będę to przypominać !!!I oszczędźcie Sasuke,proszę Was...Lubię go,trochę,więc...oszczędźcie go!!!
OdpowiedzUsuńAhahahaha, już mnie ciekawi, co dalej ;3 po przeczytaniu tego rozdziału moim komentarzem było 'i dlatego nigdy nie biorę wyzwania!' xD biedny Naruto, on jest chyba najnormalniejszy z tej bandy xD a no i pozdrowienia dla Yami i Tobiego, też jestem fanka My Little Pony ;3 Rainbow rządzi xD
OdpowiedzUsuń~ Aoi
Dokładnie! Rainbow jest najlepsza! xP
UsuńCzemu nie ma jeszcze nn??
OdpowiedzUsuńBiednaa Tsu . Musiała się zmuszać do strasznych rzeczy T^T. Pewnie teraz ma uraz psychiczny do końca życia. Domi też biedna.Ale przynajmniej miałaś loda za darmo,ne?Powinnaś się cieszyć ;) (śmieje się do siebie) Ale rozdział zajebisty xD Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń